Monika Madej "Coletti" - recenzja książki

 

Monika Madej "Coletti" - recenzja książki

Jakiś czas temu w moim domu pojawiła się książka "Don". Napisała ją Monika Madej, która jak się później okazało, mieszka w tym samym mieście co ja. Historia bardzo mi się podobała, więc postanowiłam, że kolejny tom "Coletti" również się u mnie pojawi, a dziś naszedł czas na moją recenzję.


Jeśli czytacie mojego bloga, to pewnie wiecie, że uwielbiam książki mafijne, więc nikogo nie dziwi fakt, że pojawiają się na moim blogu. Nie wiem skąd się to wzięło, bo na co dzień nie interesuję się tą tematyką, ale w romansach takie wątki mnie pociągają. Coletti przeczytałam dość późno po tym, jak pojawiła się w moim domu. Stało się tak, ponieważ w moim życiu zaczęły się dziać rzeczy nieprzyjemne i nie miałam ochoty czytać nic z takich rzeczy. Dziś mam ją za sobą i chcę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na jej temat. Tradycyjnie, zostawiam opis od wydawnictwa, aby wkręcić Was w fabułę:

Od czasu narodzin trojaczków mija sześć lat. Tommaso i Rosa prowadzą zdecydowanie szczęśliwe i uporządkowane życie, co w świecie mafii wcale nie jest takie łatwe. Do rodziny dona dołącza Camilla – przyjaciółka Rosy, która zawładnęła sercami nie tylko dzieci Colettich, ale także jeszcze czyimś…

Cisza i spokój sprawiają, że nikt nie spodziewa się zmian. Uśpiona czujność bywa zgubna, a jeden incydent sprawia, że wszystko przewraca się do góry nogami.

Wkrótce serce Rosy może stać się równie czarne jak serce samego dona, a ona będzie musiała odgrywać zupełnie inną rolę w rodzinie mafijnej.

Krótki opis, ale mnie zaciekawił, bo czytałam poprzedni tom i czekałam na dalsze losy bohaterów. Jak podoba mi się ta część serii Famiglia?


Monika Madej "Coletti" - recenzja książki


Rosa to matka i kobieta, która poznała świat mafii od środka. Nie jest typową kobietą z takich książek, która chce się trzymać od mafii z daleka. Jest bardzo odważna, czego z pewnością zazdrościłby jej niejeden mężczyzna. W tej części pokazała, że ma pazurki i jest waleczną i bezlitosną kobietą, czego brakuje mi w mafijnych książkach. Tomasso jest donem, ale teraz poświęca się również rodzinie. Świetnie udaje mu się te obowiązki łączyć, co bardzo mi się tutaj spodobało. Jest bohaterem bardzo kolorowym, wzbudza we mnie same pozytywne uczucia. Kocha lizaki (jak ja) i przepada za swoimi dziećmi. Parę tę śmiało można nazwać wybuchową i taką, o której aż chce się czytać.

Chwile spokoju, które cieszą obojga nagle zostają zaburzone. Kolejny raz ktoś czyha na ich życia, a teraz muszą ochronić nie tylko siebie, ale i swoją rodzinę. 

Przyznam szczerze, że autorka od samego początku nie dała się nudzić. Dawkuje nam tyle emocji i wydarzeń, że przez książkę płynęłam tak szybko, że przeczytałam ją w kilka godzin. Akcja rozkręca się szybko, znajduje się tutaj masa skrajnych emocji, które targają czytelnikiem w każdą możliwą stronę. Warto wspomnieć, że Monika Madej pokazała nam jak potoczyło się życie tych dwojga po ślubie i narodzinach dzieci, co przeważnie jest omijane przez innych autorów i za to należą się tej Pani brawa. Bardzo polubiłam się z dzieciakami, ale i z główną bohaterką, która aż tak mi się nie podobała w poprzednim tomie, jak teraz. W książce znajdziecie dużo sytuacji, przy których będziecie się prawdziwie śmiać, powiedzenia, zwroty i zabawne sytuacje, które sprawiły, że miło wspominam ten tom i muszę przyznać, że moim zdaniem jest lepszy od poprzedniego. Nie brakuje tu jednak mafii i jej mrocznego i brutalnego świata.

Jak mam podsumować tę książkę? Z pewnością wyróżnia się na tle książek z tego gatunku. Autorka potrafi wciągnąć swoich czytelników dawkując im humor i emocje, które momentami sięgają zenitu. Nie jednej z Was pewnie zrobi się gorąco podczas czytania, ale o to właśnie chodzi przy takich pozycjach. Ja jestem na tak. Chociaż zakończenie jest ... no jak tak można?! Nie będę Wam zdradzać, bo lepiej będzie, jak przeczytacie ją sami. 

A może już to macie za sobą? Jak wrażenia?

Komentarze

Instagram