Nastał nowy szef, ale przed nim cholernie wyboista droga!
Od kiedy Juri Dunajew przejął część obowiązków Saszy, myślał, że najgorsze już za nim. Co jeszcze go czeka? Pomógł przecież w przewrocie – nie w jednej, ale aż dwóch rodzinach mafijnych.
Teraz wraz z przyjacielem i prawą ręką Sergiejem osiadł w Londynie, aby stamtąd kierować rozrastającym się imperium. Bycie zwykłym żołnierzem to nic trudnego, ale rządzenie jako szef, to zupełnie inny kaliber odpowiedzialności.
Eliza Tatarczuk całe swoje życie uciekała lub ukrywała się pod kolejnymi zmyślonymi nazwiskami. Kiedy wreszcie może złapać trochę oddechu, postanawia zamieszkać w Londynie. Wie, że będzie tu bezpieczna. Przecież nie tylko ochrania ją Maksim, przy którym dorastała, ale sama potrafi dużo więcej, niż przyznałaby się nawet swojej babci. Musi tylko znaleźć pracę i przyjaciół, aby stworzyć pozory normalnego życia.
Kiedy przypadkowo nogi prowadzą ją do klubu Pandemonium, odważnie stawia wszystko na jedną kartę i daje się wciągnąć w zaskakujący, dziwny świat. Czy to ryzyko się opłaci?
Książka zaczyna się w tajemniczych okolicznościach. Jako czytelnik byłam świadkiem sytuacji, gdy mała dziewczynka, a raczej niemowlę zostaje przekazane kobiecie, która jest jej babcią. Kobieta postanawia ukryć ją przed kimś i zapowiada, że zrobi wszystko, aby ktoś się o niej nie dowiedział. Przyznam, że taki prolog bardzo mi się spodobał, bo od samego początku wiedziałam, że w tej książce będzie jakaś poważna akcja. "Rosyjska księżniczka" trzymała w napięciu od samego początku do końca, więc drugi tom automatycznie miał podniesioną poprzeczkę i miałam do niego wielkie oczekiwania. Czy autorce udało się mnie zaskoczyć?
Eliza Markowska, a raczej Tatarczuk, mieszka i studiuje w Warszawie. Jest młoda, ambitna, ale z nikim się nie przyjaźni. Nie jest to spowodowane tym, że kobieta tego nie chce, ale nie może. Jej życie to ciągła ucieczka. Odkąd pamięta, przeprowadzki i zmiana tożsamości, to jej chleb powszedni. Ktoś chce ją dorwać i zrobić jej krzywdę, ale Eliza nie wie, z jakich przyczyn i nigdy nie była w nie wtajemniczona. Kobietę wychowała babka Nina, która nie była babcią, o jakiej można sobie pomyśleć. Po śmierci męża przejęła ona szemrane interesy, o których nasza bohaterka nie chce myśleć, ale kiedyś będzie musiała je przejąć. Babka dopilnowała, aby Eli potrafiła posługiwać się bronią, jednak zadbała też o jej wykształcenie i bezpieczeństwo. Zawsze nieopodal niej znajduje się Maksim, który ma ją chronić. Kiedy coś się dzieje, zawsze pojawia się on i tak też jest tym razem. Kobieta dowiaduje się, że ktoś wpadł na jej trop i jest zmuszona zmienić miejsce zamieszkania. Tak trafia do Londynu. Wynajmuje mieszkanie i znajduje pracę jako sprzątaczka w klubie "Pandemonium", na który wpadła przypadkowo podczas spaceru. Wie, że babka nigdy by jej nie pozwoliła się w nim zatrudnić, ale czuje, że chce zrobić coś po swojemu.

Jurij Dunajew, to były ochroniarz Saszy (głównej bohaterki pierwszego tomu). Został on jej następcą i ma odbudować potęgę rosyjskiej mafii. Klub "Pandemonium" jako jeden z wielu, jest pod jego skrzydłami. Kiedy w swoim klubie trafia na naszą rudowłosą bohaterkę Elizę, ma wrażenie, że widzi kogoś, kogo zna bardzo dobrze. Oczywiście, kobieta mu się podoba i w duchu postanawia obrać ją za swój cel. Jak to jednak możliwe, że nowo poznana kobieta i jego znajoma są do siebie tak bardzo podobne? To właśnie sprawia, że Jurij postanawia powęszyć wokół Eli. Nie wie jednak, jak prawda, którą odkryje, może mu zaszkodzić. Jakie tajemnice kryje kobieta? Czy mężczyzna, znając prawdę, nadal będzie nią zainteresowany? Co zagrozi kobiecie?
Powiem Wam, że ta historia jest nieźle pokręcona. Nie spodziewałam się takich powiązań z poprzednim tomem i w ogóle nie mogłam przypuszczać, że będzie to taka bomba. Czytając opis, pomyślałam, że trochę szkoda, że w tej części nie będzie już naszej żywiołowej i pyskatej Saszy i jejku, jak ja bardzo się pomyliłam. Historia Elizy okazała się bardzo nieprzewidywalna i emocjonująca. Dziewczyna, wchodząc do klubu "Pandemonium" tak naprawdę weszła do paszczy lwa i to na własne życzenie. Czy uda jej się ukryć swoją prawdziwą tożsamość przed ludźmi, którzy ją ścigają? Jak długo uda jej się zostać w ukryciu? Kiedy w końcu skończy się jej gehenna i będzie mogła zacząć żyć jak normalny człowiek? O tym dowiecie się, czytając "Odzyskaną koronę".

Bardzo podoba mi się zamysł na fabułę książki i całe jej wykonanie. Historia Elizy wciąga tak samo mocno, jak Aleksandry, bohaterki pierwszego tomu serii "
Dziedzictwo". Kobieta, która wychowała się bez rodziców, pod okiem babki, która naciskała na naukę języków i samoobrony. Babkę, która tak naprawdę nie okazywała babcinej miłości. Surową, ale jedyną bliską osobę, za którą nasza bohaterka bardzo tęskni i marzy o tym, aby w końcu przestać uciekać i zacząć żyć własnym życiem, obok niej. Tak naprawdę jej życie trochę przypominało mi życie Saszy. Pomyślałam, że autorka ma w głowie jakiś schemat na swoje bohaterki, który po prostu jakby powtarza. Tutaj również popełniłam błąd, bo to podobieństwo nie było przypadkowe.
Kiedy Eli zamieszkuje w Londynie, w końcu czuje, że to mogłoby być jej miejsce na ziemi. Podoba jej się mieszkanie, które wynajmuje, zaprzyjaźnia się z Jo - swoją kierowniczką z klubu i boi się, że znowu będzie musiała to wszystko porzucić i uciekać dalej. Nie wiedziała jednak, kto jest właścicielem klubu, w którym się zatrudniła. Nie miała pojęcia, że może grozić jej niebezpieczeństwo. I nie miała pojęcia, że poczuje coś do właściciela "Pandemonium". Jak potoczą się losy Elizy i Jurija? Czy dziewczyna będzie musiała ponownie uciekać?


Więcej nie chcę Wam zdradzać, chociaż mogłabym pisać o wszystkich uczuciach, które się we mnie kotłują. Podczas czytania, w mojej głowie rodziła się masa pytań, na które chciałam jak najszybciej poznać odpowiedzi. Książka mnie tak porwała, że przeczytałam ją za pierwszym podejściem, podobnie jak tom pierwszy. Monika stworzyła coś niesamowitego i zdecydowanie wyróżniającego się na tle innych książek tego gatunku. Mimo że jest to romans, to ma tak rozwiniętą część sensacyjną, że śmiało, można by było podpiąć tę książkę pod inny gatunek. To coś zupełnie innego, tego nie da się zapomnieć, tu ciągle się coś dzieje. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś to zekranizuje, bo moim zdaniem to jest bomba! Serio!
Monika, jeszcze raz Ci gratuluję zbliżającej się wielkimi krokami premiery i życzę nieopuszczającej Cię weny :). Mam nadzieję, że kolejne książki będą równie dobre i już nie mogę się ich doczekać. Jeszcze raz dziękuję za wyróżnienie, które wiele dla mnie znaczy. Dziękuję też Wydawnictwu Kobiecemu za zaufanie i egzemplarz do recenzji.
Premiera "Odzyskanej Korony" już 20 stycznia 2020! Jeśli jeszcze nie zamówiliście swojego egzemplarza, to nie ma na co czekać.
Jestem ciekawa czy Wy znacie historię "Rosyjskiej Księżniczki" i czy czekacie na "Odzyskaną Koronę"? A może macie już swój egzemplarz? Dajcie znać w komentarzu.