Ewa Maciejczuk "Zakładniczka mafii" - recenzja książki

  

Ewa Maciejczuk "Zakładniczka mafii" - recenzja książki

Mafia, mafia, mafia. Wiem, że pełno jest książek z mafią w tle i niektórzy z Was mogą mieć już przesyt. Ja jednak należę do osób, którym mafia się chyba nigdy nie znudzi i jak widzę coś nowego w zapowiedziach, nie waham się i zamawiam. Tak było z książką Ewy Maciejczuk "Zakładniczka mafii". Czy treść mi się podoba?


Zanim jednak opowiem Wam o moich odczuciach po lekturze, to chcę zostawić Wam opis książki ze strony wydawnictwa, abyście mogli mniej więcej poznać zarys fabuły:

Becky Hernandez pracuje w popularnej włoskiej gazecie. Ambitnej młodej kobiecie marzą się ciekawe tematy i awans, jednak przełożony nie powierza jej żadnych ważnych zadań.

Wkrótce kariera zawodowa Becky wreszcie ma szansę nabrać tempa za sprawą byłego chłopaka, który zabiera ją na imprezę zorganizowaną przez miliardera Lucasa Maranzano. Dziewczyna ma nadzieję na interesujący wywiad z ważnym człowiekiem. W końcu czuje, że nadarzyła się dobra okazja i nie może jej zmarnować.

Jednak tego wieczoru nic nie idzie po jej myśli. Zostaje podstępnie odurzona i porwana z przyjęcia. Budzi się w nieznanym miejscu i nagle orientuje się, że straciła coś, czego naprawdę nie doceniała – wolność.

Mężczyzna, który ją przetrzymuje, to Lucas Maranzano. Miliarder szybko pokazuje jej swoją prawdziwą twarz. Co gorsza, wkrótce do jej życia wkroczy także jego brat i dopiero wtedy Becky trafi do piekła.

Czy porywacz okaże się jej wybawcą, czy stręczycielem? Czy będzie rycerzem na białym koniu, czy okrutnym diabłem? Możliwe, że naiwna dziewczyna w końcu zrozumie, że nie ma pojęcia, kim on naprawdę jest.


Ewa Maciejczuk "Zakładniczka mafii" - recenzja książki


Naszą główną bohaterką jest kobieta, która nazywa się Becky Hernandez. Wychowała się w domu dziecka, a aktualnie pracuje ona we włoskiej gazecie, która jest bardzo popularna. Jest dziennikarką, więc marzy o awansie i chce zrobić wszystko, co w jej mocy, aby go zdobyć. Przypadkowo spotyka swojego byłego partnera i dzięki niemu ma szanse udać się na przyjęcie znanego miliardera. Becky ma plan na artykuł, który będzie rozchwytywany i być może przyczyni się do jej wymarzonego awansu. Nie wie jednak, co się stanie na tym przyjęciu. Nie wie, że igra z ogniem.

Lucas Maranzano, to nasz główny bohater. Niebezpieczny i nieziemsko przystojny miliarder, który jednocześnie jest bossem mafii. Od samego początku przyjęcia, w oko wpada mu Becky i mężczyzna chce dowiedzieć się, skąd się u niego wzięła i z jakiego powodu. Po rozmowie z nią stwierdza, że musi ją zdobyć dla siebie. Czy uda mu się osiągnąć cel? W jaki sposób?

Przyznam szczerze, że fabuła bardzo mi się spodobała. Nie jest może jakaś oryginalna i zaskakująca, bo odurzenia i porwania kobiet są na porządku dziennym w tym gatunku literackim i zdążyłam się już do nich przyzwyczaić. Spodobał mi się fakt, że autorka potrafiła bardzo dobrze opisać bohaterów, wykreować ich bardzo realistycznie, sprawiając, że czytając o Lucasie czułam na plecach ciarki. Był naprawdę bezwzględny i nieprzewidywalny i realnie wzbudzał mój strach. Bohaterka nie do końca trafiła w mój gust, bo każde jej zachowania dałam radę przewidzieć, co mnie irytowało. Wiem, że to tylko fikcja, ale naprawdę bohaterowie wywoływali we mnie dużo emocji i to takich, że momentami musiałam odłożyć książkę i wziąć głęboki oddech. 

Nie chcę Wam zdradzać fabuły, ani pisać o zakończeniu, bo nie w tym rzecz. Dlatego też powiem tak: jeśli lubicie niewymagające książki z mafią w tle, to ta będzie dla Was idealna. Czyta się ją szybko i przyjemnie i dzięki niej w błyskawicznym tempie minie Wam kilka godzin. Tak więc polecam. Wydawnictwu NieZwykłe jak zawsze bardzo dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Mieliście okazję poznać tę książkę? Znacie twórczość autorki?

Komentarze

Instagram