Lena M. Bielska "Wierne serca" - recenzja książki

Lena M. Bielska "Wierne serca" - recenzja książki

Piąty, finałowy tom serii "Bellomo”, w którym niektóre serca zostaną złamane… Czy autorka ostatnią częścią złamała serce nam czytelnikom? Jakie odczucia pojawiły się we mnie po lekturze?


Tym razem poznacie dalsze losy Rodziny z perspektywy każdego z bohaterów: Vita, Vivienne, Salvatore’a, Zoi, Silvia, Payton, Giovanny i Roberta. Nie będą to dla nich łatwe chwile i nie wszystkim przyjdzie żyć długo i szczęśliwie…

Rodzina się rozdzieliła. Tymczasem Pięć Rodzin i Cosa Nostra mają ogromne kłopoty. W wyniku zmasowanych ataków w światku mafijnym wybucha wojna. Nikt już nie jest bezpieczny.

Po tym, jak Roberto został aresztowany, władzę przejmuje Giovanna. Następnie głowy Rodzin zwołują Komisję Syndykatu, na której podejmują decyzje odnośnie do działań w walce z przeciwnikami. Planowana jest zemsta na wrogach, jednak jednocześnie wszyscy martwią się o własne bezpieczeństwo, bo nigdy dotąd nie byli tak daleko od siebie.

A przecież tylko razem mogą zwyciężyć.

Lena M. Bielska "Wierne serca" - recenzja książki


Po zapoznaniu się z czterema poprzednimi tomami bardzo czekałam na ten finałowy. Cieszę się, że w końcu mam go w swoich rękach i mogłam zapoznać się z jego treścią. 

W tym tomie będziecie mieli okazję poznać dalsze losy każdego z bohaterów poprzednich tomów. Każdy rozdział przedstawiony jest z perspektywy innego bohatera, dzięki czemu na całą historię możemy spojrzeć naprawdę szerokim kątem. Niestety nie wszystko będzie takie kolorowe, jakby mogło się wydawać, a rodzina Bellomo będzie zmuszona się rozłączyć. W świecie mafii wybucha wojna, przez co Pięć Rodzin i Cosa Nostra mają bardzo duże problemy. Planowany jest odwet i zemsta na wrogach, ale z drugiej strony każdy boi się o własną rodzinę i bezpieczeństwo. Rozwiani po różnych kontynentach Bellomo będą musieli razem zjednoczyć siły i pokonać wroga, ale jak to zrobić na taką odległość? Czy to w ogóle możliwe? 

Powiem Wam, że ten tom jest idealnym zakończeniem tej cudownej serii. Lena M. Bielska to dla mnie taka polska Cora Reilly. W cudowny sposób wykreowała swoich bohaterów i fascynujące historie, które śmiało mogłyby zostać zekranizowane. Tom finalny to taki majstersztyk, który powinien poznać każdy, kto uwielbia mafijne romanse. Ile tutaj emocji! Na samo wspomnienie mam gęsią skórkę. Przyznam się nawet, że w pewnym momencie popłynęły mi łzy, co nie często się u mnie zdarza podczas czytania książek. 

Ta seria to coś cudownego. Jest w niej pełno wszystkiego - smutku, radości, pikantnych scen czy rozlewu krwi. Historie nie są oklepane ani nudne, z pewnością sprawią, że poczujecie to niebezpieczeństwo na własnej skórze. Poczujecie dreszczyk emocji czy pożądanie, które pojawi się niespodziewanie. Za to wszystko chciałabym bardzo podziękować autorce. Jest Pani wspaniała i czekam na kolejne książki, które wciągną mnie tak, jak seria Bellomo. Szkoda, że to już koniec, ale wszystko, co dobre szybko się kończy, prawda?

Wydawnictwu NieZwykłe dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Lubicie serie czy wolicie jednotomówki? Poznaliście już twórczość Leny M. Bielskiej?

Komentarze

Prześlij komentarz

Nie wyrażam zgody na przetwarzanie i kopiowanie zdjęć mojego autorstwa. Nie zgadzam się na pozostawianie reklam na moim blogu. Każdy komentarz z linkiem widocznym lub ukrytym zostaje automatycznie usunięty.

Instagram