Maseczki w płachcie BORNTREE - Natto Gum i Goat Milk Cream

WSPÓŁPRACA BARTEROWA / PREZENT 


Maseczki w płachcie BORNTREE - Natto Gum i Goat Milk Cream


Głównymi składnikami kosmetyków marki Borntree są naturalne soki roślinne, pozyskiwane z Kangwondo - zielonego regionu Korei Południowej. Marka ta kocha naturę, szanuje ziemię, a ich produkty nie są testowane na zwierzętach. Jak wiecie z mojego instagrama, jestem ich ambasadorką i w zeszłym miesiącu przyjechała do mnie paczka w której znalazłam między innymi maseczki do twarzy - Natto Gum i Goat Milk Cream. Zapraszam Was na ich recenzję.


W paczce ambasadorskiej oprócz maseczek znalazłam jeszcze żel oczyszczający 2 w 1 All Kill Cleansing, krem mleczny Gold Milk Stream, oraz Sunblocker Berry Essence SPF 50/PA+++. Z pewnością wrócę do Was z recenzją żelu do twarzy, który szybko stał się moim ulubieńcem. Reszta jest jeszcze w fazie testów i chcę poznać je bliżej.


  • Maseczka w płachcie NATTO GUM 10 ml
Według producenta: 
Podaruj swojej skórze Superfood! Natto powstaje z fermentowanych ziaren soi i jest uważane za jeden z 5 najzdrowszych pokarmów na świecie. Znajdziesz je w naszej maseczce! To doskonała opcja dla suchej i wrażliwej skóry, gdyż natto ma właściwości  silnie nawilżające.

Skład:
WATER, GLYCERIN, BUTYLENE GLYCOL, BETAINE, DISODIUM EDTA, DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE, NATTO GUM, PHENOXYETHANOL, XANTHAN GUM, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, SORBITAN ISOSTEARATE, POLYSORBATE 60, CARBOMER, CHLORPHENESIN , PEG-60 HYDROGENATED CASTOR OIL, CYCLOPENTASILOXANE, CYCLOHEXASILOXANE, PEG-10 DIMETHICONE/VINYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, ARGININE, GLYCYRRHIZA GLABRA (LICORICE) ROOT EXTRACT, ZINGIBER OFFICINALE (GINGER) ROOT EXTRACT, SCHIZANDRA CHINENSIS FRUIT EXTRACT, COPTIS JAPONICA ROOT EXTRACT, CAMELLIA SINENSIS LEAF EXTRACT, CAPRYLYL GLYCOL, 1,2-HEXANEDIOL, CITRUS GRANDIS (GRAPEFRUIT) SEED EXTRACT, ACORUS CALAMUS ROOT EXTRACT, PERILLA OCYMOIDES LEAF EXTRACT, FRAGRANCE



maseczka Natto Gum Borntree
  
Jak widzicie maseczka zamknięta jest w błękitnej folii z minimalistyczną i przepiękną według mnie szatą graficzną. Uwielbiam takie pastelowe kolory i przykuwają one moją uwagę bardziej niż standardowe opakowania w sklepach. Torebkę z łatwością się otwiera - tworzywo dobrze się rozrywa przy specjalnym nacięciu. W środku znajduje się bardzo dobrze nasączona materiałowa maska, która jest gruba, dzięki czemu nie ma możliwości, że się uszkodzi podczas jej prostowania czy nakładania na twarz. Płynu na niej jak i w opakowaniu jest odpowiednia ilość - nie spływa z twarzy co również jest ogromnym plusem. W saszetce zostaje trochę esencji, którą wklepałam w szyję i dekolt. Zapach delikatny, prawie nie wyczuwalny.

Maskę na twarzy zaleca się trzymać 15 minut i po tym czasie ją zdjęłam, a pozostałości po niej delikatnie wklepałam w skórę. Wchłonęły się dość szybko, nie musiałam specjalnie czekać - chociaż zajęłam się swoimi obowiązkami w domu i tak naprawdę nie zwróciłam uwagi kiedy zniknęła mi z twarzy. Skóra po niej zrobiła się gładka, nawilżona, miękka i przyjemna w dotyku. Była wyraźnie odżywiona, a z racji tego, że użyłam jej rano - nie musiałam nakładać na twarz bazy pod makijaż, ani żadnego kremu. Podkład dobrze "sunął" po skórze i dobrze trzymał się przez cały dzień. Po demakijażu moja cera nadal wyglądała dobrze, więc cieszę się, że w paczce miałam maseczki podwójne - drugą zostawię sobie na jakieś ważne wyjście, bo efekt mnie zachwycił.

W drogerii internetowej Korean Unicorn kosztuje ona 9,90 zł - warta swojej ceny!


  • Maseczka w płachcie Goat Milk Cream 25 ml
Według producenta:
Połączenie głęboko nawilżającej esencji i kremowej, kojącej emulsji. Dzięki koziemu mleku i piwonii pozostawia skórę wygładzoną, miękką i rozświetloną.
Skład:

AQUA, GLYCERIN, PROPANEDIOL, CAPRIC TRIGLYCERIDE, NIACINAMIDE, ERYTHRITOL, DIPROPYLENE GLYCOL, GOAT MILK EXTRACT, 1,2-HEXANEDIOL, PEG-20 HYDROGENATED CASTOR OIL, SORBITAN ISOSTEARATE, SQUALANE, BUTYLENE GLYCOL, GLYCERYL CAPRYLATE, ADENOSINE, PHENOXYETHANOL, PAEONIA SUFFRUTICOSA ROOT EXTRACT, HEDERA HELIX EXTRACT, CINNAMOMUM CAMPHORA LEAF EXTRACT, LEPIDIUM MEYENII ROOT EXTRACT, CHAMAECYPARIS OBTUSA WATER, DIMETHICONE, DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE, DISODIUM EDTA, CARBOMER, XANTHAN GUM, HYDROXYETHYLCELLULOSE, SODIUM HYALURONATE, XYLITYLGLUCOSIDE, ANHYDROXYLITOL, XYLITOL, GLUCOSE, POLYACRYLATE-13, POLYISOBUTENE, POLYSORBATE 20, SORBITAN ISOSTEARATE, GLYCERYL STEARATE, POLYSORBATE 60, ARGININE, HYDROXYACETOPHENONE, LYRAL, PARFUM



maseczka Goat Milk Cream Borntree


Jeśli chodzi o szatę graficzną, to również jak u poprzedniczki - urzekła mnie swoją prostotą. Opakowanie podobnie łatwo się otwiera, a wewnątrz znalazłam też grubszą i dobrze nasączoną maskę. Zapach tej maski jest delikatny, kwiatowo-kremowy - bardzo przyjemny - wyczuwam go bardziej jak w masce Natto Gum. Po wyjęciu maski ze środka nałożyłam na twarz i zaczęłam odliczanie. Po 15 minutach zdjęłam ją i wklepałam resztki w skórę twarzy, szyi i dekoltu. Tą wersję robiłam sobie wieczorem i był to trafny wybór, ponieważ esencja pozostawia na skórze delikatny i trochę lepiący film, jednak po przebudzeniu rano już go na twarzy nie było. Ciężko mi więc określić czy wchłonął się, czy wtarł w poduszkę. 

Skóra twarzy po tej wersji maseczki była zdecydowanie mocniej nawilżona, miękka i rozświetlona. Wyglądałam na lepiej wypoczętą co bardzo mi się w niej spodobało, bo ostatnio źle sypiam i rano moja twarz jest szara i zmęczona. Po zastosowaniu tej maski wyglądała zdecydowanie lepiej i zdrowiej. Efekt trzymał się wiele godzin, po całej nocy i dniu nadal byłam zadowolona z jej wyglądu. Przez ten efekt - maska stała się moją ulubioną i chętnie zamówię sobie kilka sztuk, szczególnie, że aktualnie w drogerii internetowej Korean Unicorn jest aktualnie w promocji i kosztuje 15,90 zł, uważam że jest to bardzo dobra cena i warto się skusić. 

Podsumowując obie maski, śmiało mogę powiedzieć, że wrócę do nich niejednokrotnie. Efekty są zauważalne natychmiast i trzymają się o wiele dłużej jak w maskach, które do tej pory używałam - a trochę ich było - jestem maseczkomaniaczką ;)

Znacie  markę Borntree? Spotkaliście się już z ich produktami? Jak się u Was sprawdzały?

Komentarze

  1. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju maseczki, a te w płachcie są dla mnie najlepsze. Łatwo się je nakłada, a efekt jest podobny jak przy tych do samodzielnego przygotowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwygodniejsza forma, to przyznam. Kiedyś uwielbialam peel-off a teraz również najbardziej lubię płachty.

      Usuń
  2. mam ochotę na tę drugą maseczkę, przekonało mnie to nawilżenie i rozświetlenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ta z kozim mlekiem bardziej mnie do siebie przekonała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja polubiłam obie - jednak ta z kozim mlekiem ma długo trwalszy efekt ;)

      Usuń
  4. Bardzo lubię maseczki tego typu, więc obie bym chętnie wypróbowała. Gdybym miała wybrać jedną, która bardziej mnie kusi to byłaby to ta z kozim mlekiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś się na nie skuszę kto wie

    OdpowiedzUsuń
  6. Też lubię maseczki,a te dziś rzetelnie opisane...supwerfood...naturalne bardzo kuszą.
    Cena nie jest przy tym wysoka,To też dobry argument by je wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję miło mi to czytać. Polecam jak najbardziej!

      Usuń
  7. Nie znam maseczek tej marki, ale Twoje pochwały mnie do nich zachęciły. Skuszę się na obie, a może wpisze je ba listę prezentów na Mikołaja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem wielką fanką maseczek w płachcie, nie ma z nimi problemów, szybko się je nakłada i dają fajne efekty, tych jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak mówisz - łatwość użytkowania zachęca ;)

      Usuń
  9. Fajna recenzja, czyli płachty zdecydowanie warte swojej ceny :) Chętnire po nie sięgne !

    OdpowiedzUsuń
  10. Maseczki w płacie są moimi ulubionymi :) Tych nie miałam okazji jeszcze poznać :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię maseczki w płachcie. Tych nie znam, ale przyznam, że obie są bardzo kuszące i chętnie bym je wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto skusić się chociaż raz - z pewnością na tym się nie skończy ;)

      Usuń
  12. Dopiero zaczynam swoją przygodę z takimi maseczkami, jak tylko będę miała taką możliwość z chęcią przetestuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jeszcze nie znam kosmetyków Borntree, ale bardzo podoba mi się maska z kozim mlekiem, idealna dla mojej suchej skóry

    OdpowiedzUsuń
  14. Maseczek tej marki jeszcze nie miałam. Uwielbiam ten etap pielęgnacji, wiec z chęcią je poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam maseczki w płachcie, na te chętnie się skuszę, zwłaszcza Goat Milk Cream

    OdpowiedzUsuń
  16. Po takiej rekomendacji musze je przetestowac na sobie <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Obie fajne i ciężko wskazać, która bardziej mnie zaciekawiła. Najlepiej brać w pakiecie :P

    OdpowiedzUsuń
  18. cena w promocji jest niewielka wiec moze skusze sie jak wyprobuje moje zapasy

    OdpowiedzUsuń
  19. Lubię Maseczki do twarzy więc zapewne kiedyś po nie siegne

    OdpowiedzUsuń
  20. Taką formę w maskach lubię najbardziej i najczęściej właśnie po takie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kilku miesięcy ja również właśnie po takie sięgam :) prosto szybko i wygodnie ;)

      Usuń
  21. Maseczki w płachcie to w ostatnim czasie mój hit :D

    OdpowiedzUsuń
  22. lubie takie maski w płachcie, no i te peel-off

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam maski w płachcie :) A te są naprawdę przystępne cenowo jak za taką jakość :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem ogromną fanką takich maseczek, a tych jeszcze nie miałam więc chyba pora kupić!

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie slyszlalam nic o tej marce ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mam bardzo podobne odczucia do Twoich, w kwestii obu maseczek ;) Jestem za to bardzo ciekawa tego żelu do twarzy, więc czekam na Twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nigdy jeszcze nie stosowalam maseczek w plachcie. Myslac o nich wyobrazam sobie ze musze lezec, bo inaczej spadna mi z twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Maseczki w płachcie uwielbiam, a tych jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zazwyczaj unikam maseczek w plachcie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Również poznalam marke dzięki akcji ambasadorskiej. Już polubiłam się z tymi produktami :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Maski w płachcie są moimi ulubionymi. Musze wypróbować i te z marki Borntree.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ostatnio rzucają mi się w oczy produkty tej firmy. Muszę też sobie coś wybrać dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  33. nie znam marki, ale uwielbiam maseczki w płachcie

    OdpowiedzUsuń
  34. No to mnie przekonalas. Obie mi sie podobaja juz za sam fakt, ze sa w plachcie. Chociaz ta druga, jak mi juz sama nazwa sugeruje, jest bardziej kremowa, gestsza i z pewnoscia pozostawia fajne nawilzenie. Stad ten lekki tlusty film, takze dla mnie na noc jak najbardziej by pasowalo. Jeszcze nie stosowalam niczego z tej firmy. Mam nadzieje, ze i reszta kosmetykow sie u Ciebie sprawdzi. Mnie juz ssme maseczki kuszą 😍

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie spotkałam sie jeszcze z kosmetykami tej marki. Maska z kozim mlekiem mnie bardzo zainteresowała

    OdpowiedzUsuń
  36. Na maskę z kozim mlekiem skusiłabym się :) Wiosną już będę miała mleko od moich kózek, to będę robić własne ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. ja od jakiegoś czasu zakochałam się w maskach w płachcie. Te trafiają na moją listę zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo ciekawa jestem tych maseczek jakby u mnie się spisały :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ta pierwsza bardziej mnie kusi ;) Cena bardzo przystępna.

    OdpowiedzUsuń
  40. Nigdy ich jeszcze nie stosowałam, czas to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Firmę znam tylko z blogów, sama jeszcze nie miałam tych maseczek.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja uwielbiam tego typu maseczki, muszę przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Coś czuję, że ja też polubiłabym się z nimi :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Mi się nie udało stać ich ambasadorką, ale nic straconego. Po Twojej recenzji z pewnością zacznę swoją przygodę od poznania marki. Najpierw sięgnę właśnie po maseczki w płachcie. Cena z tego, co widzę jest przystępna, a działanie świetne, więc warto!

    OdpowiedzUsuń
  45. Jest to moja ulubiona forma maseczek, chętnie bym je przetestowała :)

    OdpowiedzUsuń
  46. nie używałam ich jeszcze a to znaczy - kolejna rzecz u mnie do kupienia - cudo! :)

    OdpowiedzUsuń
  47. kocham maski w płachcie, tych jeszcze nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Po tą drugą maseczkę z kozim mlekiem bardzo chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Uwielbiam maseczki w płachcie, jeszcze nigdy nie byłam rozczarowana tego typu maską;>

    OdpowiedzUsuń
  50. jestem bardzo ciekawa tych maseczek. Po Twojej opinii jestem skłonna je wypróbować, choć na co dzień stawiam na bardziej naturalne kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie wyrażam zgody na przetwarzanie i kopiowanie zdjęć mojego autorstwa. Nie zgadzam się na pozostawianie reklam na moim blogu. Każdy komentarz z linkiem widocznym lub ukrytym zostaje automatycznie usunięty.

Instagram