Ewa Przydryga "Źródlisko" - przedpremierowa recenzja książki

 Współpraca recenzencka / prezent 

Ewa Przydryga "Źródlisko" - przedpremierowa recenzja książki

Po książki Ewy Przydrygi sięgam od momentu, kiedy w moich rękach pojawiła się jej książka "Bliżej niż myślisz". Sposób pisania autorki tak mi się spodobał, że nie wyobrażam sobie przejść obojętnie obok jej książek. Tym razem wracam do Was z recenzją pozycji "Źródlisko", która swoją premierę ma 24 lipca.


Zanim przejdę do swojej opinii na temat tego, co otrzymałam w "Źródlisku", zostawię Wam opis książki, który pochodzi ze strony wydawnictwa, abyście mogli zobaczyć co mieści się w środku:

Ma umrzeć. Musi umrzeć.

Taki jest nadrzędny cel.

W radiowym konkursie Lila wygrywa rodzinny pobyt w luksusowej rezydencji. Położony z dala od miasta dom wydaje się idealnym miejscem na weekendowy wypoczynek. Ale idylla szybko przemienia się w prawdziwy koszmar.

Gdy Lila budzi się następnego ranka, odkrywa, że łóżeczko jej dwuletniego synka jest puste. Przeszukiwanie ogromnego domu i terenu wokół niego nie przynosi żadnych rezultatów. Jedynym tropem są ślady czyichś stóp prowadzące nad pobliskie źródlisko.

Wkrótce staje się jasne, że nagroda w konkursie nie jest przypadkowa, a dom i źródlisko są misternie skonstruowaną śmiertelną pułapką. Chora gra, w której wszyscy są pionkami, toczyć się będzie nie tylko o życie małego Adasia…

Do czego jeszcze może się posunąć bezwzględny oprawca? Czym odpowie mu zdesperowana rodzina, gotowa zrobić wszystko, by odzyskać dziecko?


Ewa Przydryga "Źródlisko" - przedpremierowa recenzja książki

Naszą główną bohaterką jest Lila, która wygrywa w radiowym konkursie pobyt w luksusowej rezydencji, która mieści się w środku głębokiego lasu. Na ten wymarzony wypoczynek zabiera ze sobą swojego męża Piotra, synka Adasia, siostrę Aleks i swojego ojca Antoniego. Przybywając na miejsce są zaskoczeni wszelką elektroniką znajdującą się zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz rezydencji. Na szybko oprowadzeni są po tym miejscu przez osobę zatrudnioną przez właściciela posesji i zostawieni sami sobie. Bez specjalnych opasek na ręce nie ma możliwości otworzyć bramy i wydostać się z posiadłości. Wejść do niej z resztą również. Żaden telefon komórkowy w tym miejscu nie posiada zasięgu, więc może to pozwolić odpocząć psychicznie osobom, które decydują się na wypoczynek w tym miejscu. Wszystko wygląda niesamowicie i wydawać się może, że ta rodzina spędzi tu przyjemny weekend. 

Wszystko zmienia się po pierwszej nocy, kiedy to Lila budzi się i widzi, że łóżeczko synka jest puste, a pościel wewnątrz nawet nie wygląda na używaną. Jak to możliwe? Przecież dokładnie pamięta jak kąpała malca i kładła go do łóżeczka, a później sama położyła się spać w łóżku obok. W panice zaczyna krzyczeć i budzi resztę rodziny, która również nie ma pojęcia gdzie podział się Adaś. Zaczynają się nerwowe poszukiwania, aż w końcu zauważają tajemnicze ślady prowadzące do źródliska znajdującego się na terenie rezydencji. Czy to możliwe, że tak małe dziecko samodzielnie wydostało się z łóżeczka i wyszło na zewnątrz? Czy Adaś utonął w źródlisku? Zdenerwowana rodzina podejrzewa, że to właśnie Lila stoi za zniknięciem dziecka, bo ślady, które znajdują się w pokoju prowadzą od jej łóżka. Czy nasza bohaterka byłaby w stanie zrobić krzywdę swojemu synowi lunatykując? Gdzie jest chłopczyk? Czy żyje?

W pewnym momencie pojawiają się wskazówki i gra, w której każdy błędny ruch zakończy życie małego Adasia. Dlaczego ktoś postanowił zrobić coś tak okrutnego? Czy osoby uwięzione w tym domu w przeszłości zrobiły coś złego? Czy ich przeszłość ma wpływ na to, co dzieje się w tej chwili?

Autorka nieźle tutaj nakręciła! Kolejny raz sprawiła, że nie potrafiłam oderwać się od czytania książki. Pełno tutaj tajemnic, delikatnych wskazówek i wydarzeń, przez które na moich plecach autentycznie pojawiały się ciarki. Wyobrażałam sobie, że to ja jestem zamknięta w takim smart domu razem z moją rodziną i to moje dziecko ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Przez brak zasięgu w telefonie nie mogę wezwać pomocy, nadajniki umieszczone w bransoletkach nagle przestają działać, więc do dnia, w którym jestem umówiona na opuszczenie rezydencji, nie mam możliwości jej opuścić czy wpuścić kogoś z zewnątrz. Krzyczenie w środku lasu niczego nie da, bo nie ma tutaj żywej duszy oprócz mnie i mojej rodziny. Dodatkowo mam wypełniać jakieś zadania, aby dostać następne wskazówki i bawić się w jakąś chorą grę. Nie mam jednak pewności czy kończąc ją odzyskam swoje dziecko. Co w takiej sytuacji mogę zrobić? Niewiele, prawda? A jednak nie mam wyboru.

"Źródlisko" to bardzo wciągająca książka, ciekawa, tajemnicza, niejednokrotnie zaskakująca, psychodeliczna i mroczna. Czuć w niej ten "przydrygowy" klimat, który autorka zawsze serwuje swoim czytelnikom, chociaż jest nieco inna od poprzednich. Widać też, że nieźle się przy niej napracowała, musiała sporo dowiedzieć się na pewien temat, aby ukazać go jak najbardziej przekonująco i śmiało mogę napisać, że jej się to udało. Historia ta zostawia czytelnika z pewnymi przemyśleniami na temat życia i tego jak bardzo jest bezcenne. A zakończenie? Powiem tyle - tak naprawdę wszyscy są tutaj przegrani. Nie wierzycie? W takim razie sami się przekonajcie i przeczytajcie tę książkę. Uwierzcie mi, że warto!

Dziękuję za zaufanie Wydawnictwu Muza i możliwość zrecenzowania tej książki. Dziękuję również autorce za kolejną tak emocjonującą pozycję i pracę, jaką w nią włożyła. Ewo wielki ukłon w Twoją stronę i czekam na kolejne książki. Mam nadzieję, że pojawią się wkrótce.

Inne recenzje książek Ewy znajdziecie tutaj --> Ewa Przydryga.

Znacie książki Ewy Przydrygi? Poznaliście już "Źródlisko"?

Ewa Przydryga "Pomornica" - recenzja książki

 Współpraca recenzencka / prezent 

Ewa Przydryga "Pomornica" - recenzja książki

Ewa Przydryga to autorka, na której książki czekam z niecierpliwością. Uwielbiam historie, które tworzy i emocje, które wywołują. Do moich rąk w końcu trafiła "Pomornica", o której chcę Wam dziś opowiedzieć. Mam nadzieję, że uda mi się to wszystko skleić w całość i ubrać w słowa tak, abyście odczuli to, co osobiście czułam podczas lektury tej książki.


Moja przygoda z książkami tej autorki zaczęła się od książki "Bliżej niż myślisz". Pamiętam, że w tamtym czasie najczęściej sięgałam po romanse, ale bardzo chciałam wrócić do moich ulubionych gatunków takich jak kryminał i thriller. Odkąd pamiętam, moje serce biło najmocniej czytając właśnie takie książki, jednak w pewnym momencie mojego życia przestałam po nie sięgać. Po jakimś czasie zaczęło brakować mi tych emocji i ciarek na plecach, więc zaczęłam szukać i tak trafiłam na książkę Ewy. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączne i każda jej nowa pozycja trafia do mojej biblioteczki. 

Zanim opowiem o swoich przemyśleniach po lekturze, chcę zostawić Wam opis, który tylko spotęgował moje zaciekawienie "Pomornicą". 

Julia i Wiktor, nowożeńcy, wprowadzają się do rodzinnego domu panny młodej. Pod nieobecność męża kobieta zauważa w ogrodzie balonik z zaszyfrowaną wiadomością. Znaleziona w nim wizytówka prowadzi Julię do obskurnego motelu na obrzeżach miasta, do pokoju, w którym kilka chwil wcześniej doszło do brutalnego gwałtu. Jeszcze tego samego dnia w ich domu zjawia się policja, a Wiktor zostaje aresztowany. Idealny świat Julii w jednej chwili legł w gruzach. Kobieta zostaje wciągnięta w niebezpieczną grę, która miała swój początek w jej dzieciństwie w dawnej kryjówce małej Julii. Był nią znajdujący się w ogrodzie domek na drzewie. Szesnaście lat wcześniej jej matka i dziesięcioletnia wówczas Julia znalazły pod nim okaleczone zwłoki zaprzyjaźnionego z rodziną chłopca.

Wkrótce okaże się, że prawda o tej śmierci była zupełnie inna niż wersja, którą przed laty ustalili śledczy.


Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie opisy. Sprawiają, że od razu wkręcasz się w daną historię i koniecznie musisz dowiedzieć się więcej więc od razu zabierasz się za czytanie. Co znalazłam w tej książce? 


Ewa Przydryga "Pomornica" - recenzja książki


Julia ze swoim mężem Wiktorem wprowadzają się do domu, w którym się wychowała. Miejsce to wywołuje w kobiecie masę wspomnień, które nie koniecznie są kolorowe. Szesnaście lat temu, w ogrodzie, pod starą jabłonią znalezione zostały okaleczone zwłoki Filipa Kalinowskiego - chłopaka, który przyjaźnił się z bratem dziewczyny. O morderstwo została oskarżona najlepsza przyjaciółka Julii - Anastazja. Teoretycznie powinna przebywać w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, ale czy tak jest? Właśnie teraz, na gałęzi tego samego drzewa, pod którym leżał Filip, Julia zauważa przywiązany żółty balonik, który w środku zawiera pewną wiadomość. Wiadomość, skierowaną najprawdopodobniej właśnie do niej. Żeby tego było mało, tego samego dnia jej mąż zostaje aresztowany pod straszliwym zarzutem.

Czy to wszystko to przypadek, czy początek okropnych wydarzeń w życiu naszej bohaterki? Dlaczego balonik pojawił się właśnie teraz? Czemu wisi w tym konkretnym miejscu? Czy Julia uda się tam, gdzie prowadzi wskazówka? Co tam odkryje? Czy aresztowanie Wiktora ma związek ze sprawą sprzed 16 lat?


Ewa Przydryga "Pomornica" - recenzja książki


Już na samym początku zapoznawania się z treścią tej książki poczułam mrok, który w niej panował. Ewa Przydryga to moim zdaniem mistrzyni budowania takich klimatów. Czytając, wyobrażałam sobie to stare drzewo, wieczorową porą, spowite mgłą i ciało leżące bez ruchu i oznak życia. To niesamowite, że kilkoma zdaniami można tak mocno wpłynąć na czyjeś emocje. Ewa to potrafi. Poczułam strach, w głowie zaczęło pojawiać się tysiące pytań, a w nozdrzach czułam niemalże metaliczny zapach krwi. 

Bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo prawdziwi. 

W Julii spodobało mi się to, że starała się za wszelką cenę połączyć pewne wydarzenia w jedną całość. Mimo odczuwanego strachu starała się dążyć do celu, nawet jeśli groziło jej niebezpieczeństwo. Jej odwaga mi zaimponowała. 

Urzekła mnie też postać Nastki, która mimo bardzo młodego wieku, była postacią przerażającą, niezwykle intrygującą, wzburzającą ogromny niepokój. Z drugiej strony udało mi się doszukać w niej dziewczynki, która ogromnie cierpiała i po cichu wołała o pomoc, która niestety nie nadeszła. 

W "Pomornicy" bardzo podobał mi się sposób narracji - dostajemy tutaj zdarzenia z przeszłości jak i teraźniejszość. Stopniowo poznajemy wydarzenia sprzed tej okrutnej zbrodni, która na zawsze odbiła się na psychice bohaterów i wpłynęła na ich życie. Autorka w odpowiednim tempie dawkuje nam pewne tropy, które prowadzą nas do rozwiązania zagadki, którą od samego początku pragniemy rozgryźć. Kiedy jednak jesteśmy pewni, że ją rozszyfrowaliśmy, okazuje się, że tropy były mylne, a wszystko jest zupełnie inne niż się wydawało. I to właśnie sprawia, że książki Ewy Przydrygi są tak emocjonujące i zapadają w pamięć. Potrafi wciągnąć nas do swojego świata, w którym odczuwamy ciągły niepokój i pewien rodzaj zaciekawienia. Tak, jakbyśmy sami byli obok bohaterów i najważniejszych wydarzeń. 

Czytając "Pomornicę" Ewy Przydrygi czułam się co najmniej jak jeden ze śledczych, który pragnie rozwikłać sprawę. Czy mi się to udało? Oczywiście, że nie. Zakończenie bardzo mnie zszokowało i kazało mi od nowa spojrzeć na wszystko, co znalazłam w książce. 

Jeśli lubicie historie, które mają mroczny klimat, chcecie poczuć prawdziwy strach czy poznać najdalsze zakamarki ludzkiej psychiki, to "Pomornica" będzie do tego idealna. Książka niesamowicie wciąga i nie daje się odłożyć na półkę w trakcie czytania. Nie pozwoli Wam tego zrobić Wasza ciekawość i chęć poznania rozwiązania zagadki, która się tutaj pojawia. Ewa Przydryga to mistrzyni tego gatunku i jak najbardziej polecam Wam zarówno "Pomornicę" jak i inne jej książki.

Na koniec dziękuję autorce za zaufanie, a Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji.

Dajcie znać czy poznaliście już twórczość tej autorki? A może ktoś z Was czytał już "Pomornicę"? Jak wrażenia?

Piotr Kuźniak "Naprawiacz" - recenzja książki

 Współpraca recenzencka / reklama


Piotr Kuźniak "Naprawiacz" - recenzja książki

Od pewnego czasu częściej sięgam po thrillery i kryminały niż po typowo babskie książki. Wiąże się to z tym, że w przeszłości czytałam wyłącznie kryminały i powoli wracam do starych nawyków. Kiedy zobaczyłam opis książki Piotra Kuźniaka "Naprawiacz" wiedziałam, że to coś dla mnie. Czy jestem zadowolona po lekturze?


Dzięki temu, iż od czasu do czasu otrzymuję propozycje zrezencowania książek Wydawnictwa Znak, ta pozycja znajduje się w mojej biblioteczce. Lubię debiuty, szczególnie te polskie, więc nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. Ostatnio mam coraz mniej czasu na czytanie, więc trochę mi zajęło, abym się za nią zabrała, ale nie żałuję. Gdy usiadłam do lektury, przepadłam i nie mogłam oderwać się od czytania i poznawania całej fabuły. Zanim jednak napiszę o swoich przemyśleniach, chcę zostawić Wam opis pochodzący od wydawcy:

Świat jest zepsuty.

Trzeba go naprawić.

Ta dziewczyna to początek.

Warszawa. Miasto czystych i brudnych interesów, plotek, dziennikarzy i chirurgów plastycznych. W jednym z mieszkań policja odnajduje makabryczny obraz utworzony z fragmentów ludzkiego ciała. Nigdzie nie ma jednak reszty ofiary. Wkrótce z mediami kontaktuje się morderca.

NAPRAWIACZ

Grozi tym, którzy w imię próżnych zachcianek bezczeszczą swoje ciała. Znajdzie ich, a potem ich… naprawi.

Kim jest? Dlaczego morduje? I co wspólnego z tymi wydarzeniami ma sprawa zbrodni sprzed lat?

Brzmi intrygująco? Dla mnie owszem.


Piotr Kuźniak "Naprawiacz" - recenzja książki

W jednym z mieszkań w Warszawie policja odkrywa "układankę" z ludzkiego ciała. Nie ma jednak wszystkich części, więc zastanawiają się gdzie może się znajdować. Niestety nie mają żadnego punktu zaczepienia, a media zaczynają coraz bardziej interesować się makabryczną zbrodnią. Czas ucieka, a "Naprawiacz" ponownie daje o sobie znać. Czy okaże się on kolejnym seryjnym mordercą? 

Sprawca kontaktuje się z dziennikarzem Maksem Brytem i wyjawia mu powody swoich działań. Mężczyzna chce, aby o nim pisano. Bryt wraz z policją próbują namierzyć tego szaleńca i dochodzą do wniosku, że być może sprawa wiąże się z inną, którą prowadzono przed laty. Czy ktoś inspiruje się tamtą zbrodnią? A może jednak dwie sprawy są ze sobą powiązane? 

Książka wyrwała mnie z kapci. Dosłownie. Naprawiacz był bezlitosny, okrutny i szalony. Nie miał żadnych skrupułów, przez co z przerażeniem poznawałam kolejne kartki te historii. Czytając niejednokrotnie czułam obrzydzenie, niesmak, strach, a włosy na ciele stawały mi dęba, a mimo wszystko chciałam brnąć w tę okrutną historię dalej. Autor sprawił, że kompletnie nie połapałam się, że ta książka, to jego debiut.  Doskonale skonstruował i zaplanował całą fabułę, stworzył realistycznych bohaterów, z którymi chciało się prowadzić całą sprawę. Przez książkę po prostu płynęłam i zupełnie zatraciłam się w niej i straciłam poczucie czasu. Co mnie urzekło, to fakt, że nie znajdziemy tu szczegółowych opisów, które czasami potrafią doprowadzić do szału. Jest konkretnie, zrozumiale i tak, że oczami wyobraźni widziało się wszystkie wydarzenia tutaj opisane. Moim zdaniem to debiut doskonały. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zakończenie? Zupełnie go nie przewidziałam, więc zaskoczenie sprawiło, że całość oceniam bardzo wysoko.

Jeśli lubicie książki, w których panuje mroczny klimat i opisy brutalnych zbrodni, to ta książka jest idealna dla Was. 

Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz do recenzji. 

A Wy, mieliście okazję poznać tę książkę? Jak wrażenia?

Lisa Unger "Mroczne wyznania" - recenzja książki - Tania Książka

 

Lisa Unger "Mroczne wyznania" - recenzja książki - Tania Książka

Kryminały i thrillery w moim życiu są obecne odkąd pamiętam. Jakiś czas temu zrobiłam sobie jednak od nich przerwę, ale od niedawna z przyjemnością do nich wracam. Dziś mam okazję napisać Wam kilka słów o książce, którą postanowiłam zamówić w październiku. Mowa o "Mroczne wyznania" Lisa Unger. Jeśli jesteście ciekawi tej pozycji, to zapraszam do dalszej części wpisu.


Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością autorki, ale wiem, że jej książki szybko stają się bestsellerami i jest porównywana do Alfreda Hitchcocka, bo niesamowicie potrafi budować napięcie. Poza tym, w planach jest nawet serial Netflixa, a główną rolę ma zagrać Jessica Alba. Mimo że rzadko oglądam seriale, to ten chętnie bym obejrzała. Dlaczego? Zanim opowiem na to pytanie, zapoznajcie się z opisem pochodzącym od wydawcy:

Czy niewinna rozmowa z przypadkową osobą w pociągu może zamienić poukładane życie idealnej rodziny w kompletny chaos?

Selena Murphy wraca pociągiem z pracy do domu. Zajmuje miejsce obok sympatycznie wyglądającej kobiety. Pociąg rusza, jednak po chwili się zatrzymuje, a z głośników płynie komunikat o opóźnieniu kursu. Selena wdaje się w rozmowę z nieznajomą, która przedstawia się jako Martha. Przeczuwając, że już nigdy więcej się nie spotkają, postanawia wyjawić jej swoje sekrety. Wyznaje, że podejrzewa męża o zdradę z opiekunką ich dzieci, z kolei Martha w rewanżu zwierza się Selenie, że sama ma romans ze swoim szefem. Obie pasażerki zastanawiają się, jak cudownie by było, gdyby ich problemy nagle rozpłynęły się w powietrzu. Kilka dni później niania Murphych znika bez śladu, a niegdyś idealne życie Seleny w jednej chwili wywraca się do góry nogami...

Przyznam szczerze, że ten opis zbyt wiele mi nie powiedział, więc z ciekawością zamówiłam sobie tę książkę. Przypadkowa rozmowa w pociągu, nagłe otwarcie się przed obcą osobą - nic z tych rzeczy nie kojarzy mi się z thrillerem czy kryminałem. Byłam ciekawa, w jaki sposób autorka pokieruje fabułą i cóż takiego zaserwuje w tej książce. Wspomnę raz jeszcze, że nie miałam do czynienia z twórczością Lisy Unger, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Co dostałam?


Lisa Unger "Mroczne wyznania" - recenzja książki - Tania Książka


Nasza główna bohaterka ma ochotę się komuś wygadać i trafia na Marthę, z którą znalazła się w pociągu. W końcu każdy z nas ma czasami potrzebę wyrzucenia z siebie tego, co siedzi gdzieś głęboko, prawda? Wygadywanie się obcej osobie wydaje się bezpiecznym posunięciem, w końcu raczej mało prawdopodobne jest, że spotkacie się ponownie, albo osoba, której się zwierzasz zdradzi Twoje sekrety osobom, które znasz i nie chcesz, aby się o nich dowiedziały. Czy zdradzanie swoich sekretów obcej osobie jest jednak bezpieczne? O tym przekona się Selena.

Życie Seleny na pozór wydaje się idealne. Na pozór, bo ona sama nauczyła się udawać, że tak jest. Posiada dwóch synów i wspaniałego, kochającego i wspierającego ją męża. Tak się jej przynajmniej wydawało. Okazuje się bowiem, że mąż nie jest tym, za kogo go uważała. Kobieta podejrzewa, że ten ma romans z nianią jej dzieci. Właśnie o tym powiedziała nieznajomej z pociągu. Wkrótce Geneva - niania Murphych znika, a życie naszej bohaterki wywraca się do góry nogami. Dlaczego życie Seleny w jednym momencie tak bardzo się skomplikowało? Czemu Geneva zniknęła? Czy kobieta poznana w pociągu ma z tym wszystkim coś wspólnego?

Początkowo lektura wydawała mi się nieco chaotyczna, jednak szybko wkręciłam się w fabułę i nie potrafiłam się od niej oderwać. Zdecydowanie ta książka należy do interesujących i wciągających. Fabuła płynie i świetnie spędza się z nią czas. Nawet nie wiedziałam, kiedy doszłam do samego końca, a takie właśnie powieści cenię najbardziej, bo zależy mi na "zabiciu" czasu czy odskoczni od codzienności. Tutaj zdecydowanie to dostałam. Dostajemy tutaj narrację w trzeciej osobie. Najważniejszymi postaciami są tutaj Selena, Pear i Anne. Na początku wydawało mi się, że znajdę tutaj trzy różne historie bez powiązania, to ostatecznie okazało się, że coś je łączy. Cóż takiego? I jaką rolę w całej książce odgrywa tajemnicza kobieta z pociągu?

Ta książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Jak wspomniałam na wstępie, jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale z pewnością nie będzie ono ostatnie. Lisa Unger porusza tutaj bardzo ważne tematy. Pokazuje, że każda, nawet najbardziej idealna rodzina ma swoje wady czy tajemnice. Ostrzega nas przed nieznajomymi i opowiadaniem o swoim życiu osobistym ludziom, których nie znamy zbyt dobrze. Nasze sekrety powinny zostać sekretami, bo w blasku światła mogą się przeciwko nam obrócić. A tego byśmy nie chcieli.

Jeśli podobnie jak ja lubicie czytać takie perełki, to pamiętajcie, że znajdziecie wiele ciekawych nowości w księgarni Tania Książka. Przy okazji dziękuję za zaufanie i możliwość współpracy recenzenckiej przy tym tytule.

Dajcie znać, czy mieliście okazję poznać twórczość Losy Unger? A może znacie "Mroczne wyznania"? Jak się Wam podobały?


Jane Heafield "Nie wierzcie jej" - recenzja Qksiążki - księgarnia Tania Książka

 

Jane Heafield "Nie wierzcie jej" - recenzja Qksiążki - księgarnia Tania Książka

Książka Jane Heafield "Nie wierzcie jej" zwróciła na mnie swoją uwagę niesamowitą okładką. Przyciągnęła mnie do siebie jak magnes, a kiedy przeczytałam jej opis wiedziałam, że to będzie coś dla mnie. Jakie są moje wrażenia po lekturze? Czy przeczucie nie wyprowadziło mnie na manowce?


Standardowo już, na początku mojej recenzji chcę zostawić Wam opis pochodzący ze strony wydawnictwa. Tym razem, książka pochodzi od Wydawnictwa Muza. 

Zagadkowe zniknięcie Toma. Zagadkowo pokrętne wyjaśnienia żony i siostry.

Obie kłamią. I żona – Lucy. I siostra – Mary. Kłamią w sprawie swojego męża i brata, Toma, który zaginął podczas pieszej wycieczki, gdy małżonkowie spędzali weekend w swoim domku letniskowym. Lucy od początku twierdzi, że nie ma pojęcia, co się stało z mężem. Mary w to nie wierzy. Jest przekonana, że Lucy zabiła Toma. Znajduje ślady, które mogą to sugerować (np. plamy krwi w łazience).

Lucy okoliczności zaginięcia męża opisuje na posterunku policji. Plącze się w zeznaniach. Mary nagrywa swoją wersję wydarzeń na dyktafon podczas długiej jazdy samochodem. Obie nawzajem kwestionują swoją prawdomówność, a ich zeznania wcale nie przybliżają policji do wyjaśnienia zagadkowego zniknięcia Toma. Na jaw wychodzą kolejne fakty. Coraz więcej poszlak wskazuje na winę Lucy. 

Co się zdarzyło w domku letniskowym Kaskada? Dlaczego żadna z kobiet nie mówi prawdy?

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam książki, w których dużo się dzieje. Lubię, kiedy bohaterowie kłamią i mają swoje tajemnice. Wtedy z każdą przeczytaną kartką rośnie moja ciekawość i pojawiają się w głowie różne pytania, na które natychmiast chcę znaleźć odpowiedź. Tak też było w przypadku tej pozycji. Już sam opis mnie skusił, ponieważ jest tutaj to, czego szukam w książkach, po które sięgam. 


Jane Heafield "Nie wierzcie jej" - recenzja Qksiążki - księgarnia Tania Książka

Jane Heafield "Nie wierzcie jej" - recenzja Qksiążki - księgarnia Tania Książka


W tej książce mamy dwie kobiety - Lucy i Mary, a każda z nich ma inną wersję wydarzeń. Jedna mówi o drugiej, że ta kłamie i na odwrót. Komu wierzyć? Która mówi prawdę, a która okaże się kłamcą? 
Dlaczego Tom zniknął? Co wydarzyło się w jego życiu? Czy prawdą jest, tak jak mówi Mary, że Toma zamordowała jego własna żona, a jej bratowa i jego ciało ukryła? A może to Lucy mówi prawdę, że Tom ją zostawił, zerwał wszelkie kontakty i układa sobie życie na nowo ze swoją kochanką? 

Policjanci skrupulatnie sprawdzają każdy trop. Coraz więcej poszlak wskazuje, że to właśnie Lucy jest oszustką i coś ukrywa. Kobieta plącze się w zeznaniach, a jej bratowa na własną rękę szuka dowodów obciążających szwagierkę. Z każdą przeczytaną kartką coraz więcej faktów i rzeczy zaczyna się wykluczać, pojawia się coraz więcej świadków i nowych tropów, aby na koniec poznać zaskakujące zakończenie tej historii. 

Przyznam szczerze, że opowieść wciągnęła mnie od samego początku. Jak wspomniałam na wstępie, uwielbiam, kiedy w książce bohaterowie mają swoje tajemnice, kłamią i coś się dzieje. Nie lubię dłużących się opisów, niepotrzebnych wątków, które nie mają nic do fabuły i są napisane tylko po to, aby wydłużyć książkę. Dla mnie, historia musi być konkretna i mieć zaskakujący finał Tutaj tak właśnie było. Kiedy doszłam do końca, moje oczy pewnie wyszły z orbit, bo to, co się wydarzyło, niesamowicie mną wstrząsnęło i zaskoczyło. Nie tego się spodziewałam i zupełnie tego nie przewidziałam, więc debiut autorki uważam za doskonały! 

Po lekturze może najdą Was przemyślenia o tym, do czego człowiek jest zdolny, kiedy prowadzi go chciwość i żądza dostatniego życia. Jak daleko może się posunąć i do czego może to wszystko doprowadzić. Tylko czy konsekwencje w końcu dopadną takie osoby? O tym Wam nie powiem, bo chciałabym abyście sami poznali tę historię i sprawdzili, czy w Was również wzbudzi tyle emocji co we mnie. Tę książkę jak i inne podobne znajdziecie w dziale nowości w księgarni Tania Książka, której dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Mieliście okazję poznać tę historię? Czytaliście już tę książkę?

Ewa Przydryga "Nienarodzona" - recenzja książki

Ewa Przydryga "Nienarodzona" - recenzja książki

Odkąd poznałam się z twórczością Ewy Przydrygi, jej książki pojawiają się w moim domu regularnie. "Nienarodzona" swoją premierę miała 1 czerwca, a ja dziś przychodzę do Was z jej recenzją. Co tym razem wymyśliła autorka? Czy jestem zadowolona z tej historii?


Zanim jednak opowiem o swoich wrażeniach po lekturze, to zostawię Wam opis książki ze strony wydawnictwa, abyście mogli, chociaż w małym stopniu poznać fabułę. Przyznam szczerze, że mnie opis zaintrygował i wiedziałam, że znowu przepadnę i nie będę mogła oderwać się od świata bohaterów. Czy tak było?

Laura Wagner znika. Ślad po niej zaginął, trop urywa się w zakolu Warty. To tam znaleziono jej wywrócony do góry dnem kajak. Wraz z rozwojem śledztwa policja ustala, że będąca w zaawansowanej ciąży kobieta targnęła się na własne życie.

Mijają dni, a ciała Laury wciąż nie udaje się odnaleźć. Mnożą się za to kolejne sekrety z jej życia. Wszystkie są związane z mającym się wkrótce narodzić dzieckiem.

Na jaw wychodzą nowe fakty. Trzy tygodnie przed zaginięciem kobieta zgłosiła włamanie do swojego domu. Na terenie jej położonej na odludziu posesji dochodziło też do innych niepokojących incydentów. Każdy z nich miał swoje odbicie w sennych majakach Laury. Kobiecie nękanej koszmarami o nawiedzającym ją cieniu udzieliła się atmosfera paranoi i szaleństwa.

Zlekceważone przez policję zgłoszenie prowadzi do dramatycznego odkrycia, które całkowicie odmieni dalszy bieg śledztwa.

Spirala obłędu zacieśnia się w chwili, gdy nadchodzą wyniki badań ustalających ojcostwo nienarodzonego dziecka Laury…


Ewa Przydryga "Nienarodzona" - recenzja książki

Nina to 20-letnia dziewczyna, która w swoim życiu ma tylko starszego od siebie chłopaka, macochę i przybraną siostrę. W miejscu, którym spędziła całe dzieciństwo nie było dla niej miejsca. Jej ojciec kiedyś przypadkowo zastrzelił Franka (dziecko z sąsiedztwa) w lesie, po czym na rodzinę spadła fala nienawiści. Mężczyzna trafił za kratki, a mieszkańcy Sowińca z życia jego żony i córek stworzyli istne piekło. Kobiety były wyzywane i zaczepiane na każdym kroku. Bez gazu pieprzowego nie wychodziły z domu. Liczyły na to, że z czasem będzie lepiej, jednak nie było. Nienawiść robiła się coraz gorsza. 

Kiedy po dłuższej nieobecności Nina przyjeżdża do rodzinnego miasteczka dowiaduje się, że Laura - przybrana siostra w zaawansowanej ciąży zniknęła. Wkrótce otrzymuje informacje od śledczych, że siostra najprawdopodobniej popełniła samobójstwo. Nina jednak w to nie wierzy i postanawia rozpocząć swoje własne śledztwo. Informacje, które uzyskuje mocno nią wstrząsają. Dowiaduje się o rzeczach, które były przed nią zatajone i miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Nina czuje się zraniona i oszukana, jednak nie powstrzymuje jej to przed ciągłym drążeniem spraw i odkryciem, co stało się z jej siostrą. Czy uda jej się rozwiązać zagadkę? Czy Laura żyje? Kto chciał zrobić kobiecie krzywdę? 


Ewa Przydryga "Nienarodzona" - recenzja książki

Ewa Przydryga ma taki dar, że od pierwszej kartki wciąga do swojego świata. Pisze tak realistycznie, że historia od razu wydaje się niesamowicie realna, a ja, jako czytelnik mam wrażenie, że jestem w tej historii jednym z bohaterów. Niewiele autorek potrafi tak na mnie wpłynąć, a Ewa robi to ze mną w każdej swojej książce. Dlatego też, z ogromną ciekawością i sentymentem do autorki sięgam po jej kolejne książki. Z "Nienarodzoną" było tak, że czekałam na nią z niecierpliwością, a kiedy do mnie przyjechała, musiała poczekać, bo moje życie się posypało. Kiedy udało mi się je posklejać, od razu usiadłam do czytania.

Historia napisana jest z perspektywy dwóch osób - Laury i Niny, co pozwala nam spojrzeć na wydarzenia z dwóch stron. Dzięki temu zabiegowi udaje nam się poznać ważne wydarzenia z życia bohaterek zarówno z teraźniejszości jak i przeszłości. Początkowo, może się wydawać to trochę pogmatwane, jednak szybko wszystko zaczyna sklejać się w całość. Autorka doskonale przemyślała całą historię i kartka po kartce wprowadzała nas w zagadkowe wydarzenia. W pewnym momencie sama poczułam się jak detektyw, któremu zależy na odnalezieniu jakichkolwiek informacji, które dotyczą Laury i jej zaginięcia. Wszystko opisane jest tak, że niejednokrotnie na plecach pojawiały mi się ciarki i bałam się nie tylko o życie Niny czy Laury, ale też o swoje. 

Ewa Przydryga potrafi stworzyć klimat i to taki, że zapamiętacie go na długo. W książce pojawiły się różne tropy i większość była mylna, więc kiedy dowiedziałam się, co stało się z główną bohaterką i kto za tym stoi - oniemiałam. Dosłownie! W życiu nie spodziewałam się tak poprowadzonej historii i  powodów, dla których wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej. Jestem bardzo zadowolona z lektury tej książki i czekam na więcej! Pani Ewo! Chylę czoła i nie mogę doczekać się kolejnych książek!

Dziękuję również Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji.

Znacie twórczość Ewy Przydrygi? A może macie za sobą lekturę "Nienarodzonej"? Jak się Wam podobała?

Ana Rose "Grzeszni. Buntownik" - tom 2 - recenzja książki

 

Ana Rose "Grzeszni. Buntownik" - tom 2 - recenzja książki

Na premierę tej książki bardzo długo czekałam. Pamiętam, jakie emocje wzbudziła we mnie książka "Grzeszni. Arogant" i nie mogłam doczekać się kolejnego tomu. Ana Rose w końcu wróciła do nas z "Buntownikiem" i kolejny raz pokazała, że potrafi niesamowicie wkręcić czytelnika w swoje historie. 


Zanim jednak opowiem Wam o swoich przemyśleniach po lekturze, zostawię Wam opis ze strony wydawnictwa, abyście mogli, chociaż w małym stopniu poznać fabułę tego tomu. Kto czytał tom pierwszy, z pewnością szybko przypomni sobie, o co w tej historii chodzi i co się tam działo. A od razu mówię, że emocje momentami sięgają zenitu.

"Milton, odwieczny wróg Huntera, staje się jednym z jego przyjaciół.

Niestety, między bohaterami ponownie staje kobieta, siostra Huntera. Milton ma dylemat – czy ryzykować świetne relacje z dawnym wrogiem, czy też oddać się uczuciu, które rozwija się pomiędzy nim a Arią? Żadne z tych rozwiązań nie wydaje się być dobre.

Aria również mierzy się z myślami i uczuciami. Zostaje postawiona przed wyborem między dwoma pociągającymi ją mężczyznami. Nie wie, co ma zrobić – wybrać Asha, w którym podkochuje się od najmłodszych lat, czy też Miltona, do którego dopiero zaczyna coś czuć?" 


Ana Rose "Grzeszni. Buntownik" - tom 2 - recenzja książki


Nasz główny bohater Milton, pojawił się w pierwszym tomie, jednak epizodycznie - nie mogliśmy go bliżej poznać, a nawet wzbudzał w czytelniku negatywne emocje. W tym tomie, kiedy staje się przyjacielem Huntera i nowym domownikiem, daje się lepiej poznać i nawet... polubić. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona tym, jakim mężczyzną okaże się Milton. W pewnym momencie sama zapragnęłam mieć takiego przyjaciela u swojego boku. Starał się być lojalny dla Huntera i odganiał od siebie uczucia, które wzbudziła w nim młodsza siostra przyjaciela. Czy uda mu się wytrwać w postanowieniu? Czy jednak uczucie wygra i miłość zwycięży?

Aria, to młodsza siostra Huntera. Jak to w życiu bywa, brat chce dziewczynę trzymać pod kloszem i zakazuje chłopakom ze swojej paczki, traktowania jej jako obiektu westchnień - mają trzymać łapy przy sobie i koniec. Oczywiście, dziewczynie się to nie podoba, bo w końcu ma już 19 lat i czuje się dorosła. Chciałaby w końcu znaleźć mężczyznę dla siebie, a w domu jej brata mieszka już dwóch, którzy działają na nią jak magnes. Mowa o Ashu i ... Miltonie. Obaj zajmują się nielegalnymi wyścigami, obaj są mega przystojni i obaj sprawiają wrażenie, że są nią zainteresowani, jednak koniec końców obaj, mówią jej, że zasługuje na kogoś lepszego. Czy Arii uda się skraść serce, któremuś z tych przystojniaków? Czy któryś z nich ją skrzywdzi? 


Ana Rose "Grzeszni. Buntownik" - tom 2 - recenzja książki


W sumie sama nie wiem, jak zrecenzować Wam tę książkę, żeby nie spojlerować. Historia od samego początku mega mnie wciągnęła i przeczytałam ją w zaledwie trzy godziny. Ana Rose niesamowicie potrafi wciągnąć czytelnika do swojego świata, sprawiając, że czuje się jak jeden z bohaterów, albo ktoś siedzący obok. Lubię to zagranie, bo dzięki niemu oddaję się lekturze w pełni i przenoszę do świata fantazji, zapominając o codziennych problemach. 

Przyznam szczerze, że Aria jako bohaterka, prawie całą książkę mnie bardzo irytowała. Przez swoje niezdecydowanie, pochopne kroki i niedojrzałe myślenie działała mi na nerwy, jednak właśnie to chyba sprawiło, że po cichu jej kibicowałam i byłam bardzo ciekawa, w którym kierunku pójdzie i jak się to wszystko potoczy. Jeśli chodzi o facetów, to zakochałam się w Miltonie, który był bardzo rozsądny, chciał być lojalny i widać było jak zależy mu na Arii. Ash z kolei dał się poznać jako dupek, myślący tylko i wyłącznie o czubku własnego nosa, a raczej... prącia, no ale więcej Wam nie powiem, bo musicie sami go poznać i ocenić. Wiem, że każdy z nas może odczuć to inaczej, dlatego też w pewien sposób staram się go usprawiedliwiać, wiedząc co przeżywa w swojej głowie. Mimo wszystko nie przepadam za tym gościem i liczę na to, że może pojawi się kolejny tom, który opowie nam jego historię i pozwoli zrozumieć jego myślenie i zachowanie. 

W tej książce dzieje się całkiem sporo. Możemy lepiej poznać całą paczkę, pojawiają się bohaterowie z poprzedniego tomu i wszystko jest ze sobą powiązane. To miły powrót do historii, która mnie zachwyciła w 2020 roku. Najwięcej dzieje się w ostatnich rozdziałach - jest dramatycznie, niebezpiecznie, smutno i w pewnym momencie myślałam, że rzucę książką i napiszę do autorki wiadomość, w której zapytam, jak mogła potoczyć w ten sposób tę historię. Wszystko jednak uległo drastycznej zmianie i zakończyło się tak, jak to sobie wyobrażałam.  Jako ogromna fanka serii "Grzeszni" mogę napisać, że jestem usatysfakcjonowana i przyznam się, że nawet w pewnym momencie się popłakałam, a mój mąż siedział obok i się ze mnie śmiał. Nie rozumie, jak można tak wczuć się w powieść i przeżywać niektóre wydarzenia. Ja rozumiem i tak czasami reaguję... No cóż. Pozostało mi bardzo podziękować autorce za te doznania, a Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji.

Jak najbardziej polecam Wam tę serię!

Dajcie znać, czy mieliście okazję poznać twórczość Any Rose? Znacie serię Grzeszni? Jak podobał się Wam Buntownik?
_________________________________________________

Dziś mam informację dla osób, które prowadzą spółki. Nie wiem, czy wiecie, ale są miejsca, które zajmują się przekształcaniem spółek we wszystkich możliwych konfiguracjach. Na stronie https://www.i-kancelaria.pl/klient-biznesowy/przeksztalcenie-spolki/ znajdziecie kompleksową pomoc prawną przy wszystkich czynnościach związanych z tymi zmianami. Dzięki temu Wasz udział jest ograniczony do minimum, a wszystkimi formalnościami zajmują się specjaliści. 

Maciej Kaźmierczak "Nikt" - recenzja książki

 

Maciej Kaźmierczak "Nikt" - recenzja książki

Kryminały były niegdyś moim ulubionym gatunkiem książek. Później miałam długą przerwę w czytaniu, a jak do niego wróciłam, to czytałam typowo babskie powieści. Od pewnego czasu wróciłam do książek z gatunku kryminałów i thrillerów. Dziś chcę Wam opowiedzieć o książce Macieja Kaźmierczaka "Nikt", której premiera wypada właśnie dzisiaj.


Zło ma wiele imion, jedno z nich to NIKT

Mroczna i brudna historia przesiąknięta tym, co w człowieku najniebezpieczniejsze – poczuciem bezkarności.

W łódzkiej kamienicy znaleziono ciało Moniki Maj. Choć młoda kobieta miała podcięte żyły, na brzegu wanny trudno było dostrzec ślady krwi. Sprawę prowadzi podkomisarz Kamila Szolc. Podejrzewa, że kobieta została zamordowana, a sprawca nieudolnie upozorował jej samobójstwo.

W tym samym mieszkaniu dokładnie rok wcześniej zginęła Karolina Gryz. Oficjalną przyczyną śmierci było samobójstwo. Obecne wydarzenia rzucają jednak zupełnie nowe światło na sprawę sprzed roku. Czy doszło do fatalnej pomyłki śledczych? Jak naprawdę zginęła Karolina Gryz? A może Monika Maj została zamordowana, bo wiedziała zbyt wiele?

Śledczy, którzy pracują nad rozwiązaniem zagadki, wkrótce dostają kolejne zgłoszenie: w pobliskim lesie przypadkowy przechodzień znalazł na wpół powieszoną i nieprzytomną nastolatkę. Ślady wskazują, że była torturowana. Choć zbrodnia różni się od wcześniejszych, intuicja podpowiada Szolc, że sprawa tej dziewczyny może być kluczem do rozwiązania zagadki. Ma nadzieję, że jej zeznania pomogą skierować śledztwo na właściwe tory. Ale ofiara nie jest skora do współpracy, a na pytanie, kto ją skrzywdził, drżącą ręką zapisuje tylko jedno słowo: NIKT…

Czytając ten opis wiedziałam, że książka wciągnie mnie niesamowicie, ale nie miałam pojęcia, że tak szybko. Już sam jej początek był tak intrygujący, że cały otaczający mnie świat przestał istnieć. Siedziałam sobie wygodnie w fotelu, a myślami przeniosłam się do świata, w którym podkomisarz Szolc ze swoimi ludźmi próbują wyjaśnić tajemnicze "samobójstwa"...


Maciej Kaźmierczak "Nikt" - recenzja książki


W jednej z łódzkich kamienic znaleziono ciało młodej kobiety. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że odkrycia tego dokonała kobieta, która twierdzi, że leżąca w wannie kobieta, to jej córka. Tylko że jej córka została znaleziona w tym samym mieszkaniu dokładnie rok temu - martwa. W jaki sposób matka zmarłej rok wcześniej Karoliny znalazła się na miejscu zbrodni? Dlaczego kobieta twierdzi, że zmarła, to Karolina? Co łączyło obie martwe kobiety?

Tego wszystkiego próbuje dowiedzieć się Edyta Gawron - policjantka, która została wyznaczona do tego śledztwa przez podkomisarz Szolc. Na samym początku śledztwo idzie bardzo powoli i policjanci nie znajdują niczego, co może być powiązane ze sprawą i być podpowiedzią, w którym iść kierunku. W przypadku znalezionej w wannie kobiety nie pasuje jedno - z tak wysokim stężeniem alkoholu i narkotyków we krwi nie mogą samodzielnie popełnić samobójstwa. W mieszkaniu jednak nie było śladów, które mogłyby wskazywać na osoby trzecie. W jaki sposób zatem należy poprowadzić śledztwo? Ludzie dookoła odmawiają współpracy, pojawia się nagła i dziwna zmowa milczenia. Kogo kryją? Kto stoi za śmiercią znalezionych rok po roku w mieszkaniu kobiet?

Przyznam szczerze, że bardzo spodobał mi się sposób, w jaki autor stworzył całą historię. Akcja toczyła się swoim tempem, nie było to zbyt szybkie, ani za wolne, dzięki czemu mogłam razem ze śledczymi zastanawiać się nad powiązaniami osób, które pojawiały się w śledztwie, dowodami i wydarzeniami. Czarny charakter tej historii, to prawdziwy psychopata. Autorowi za stworzenie jego postaci należą się gromkie brawa i ukłon - dawno nie czułam takiego przerażenia i obrzydzenia, kiedy czytałam charakterystykę jakiejś postaci. Polubiłam natomiast główną bohaterkę Edytę, która, mimo że zrobiła coś, czego nie powinna, dała radę się opamiętać i rozwikłać pewną zagadkę. Tylko czy zrobiła to w odpowiednim momencie? Czy nie doszła do prawdy trochę za późno? 

Książka Macieja Kaźmierczaka "Nikt", to opowieść o psychopatycznym człowieku, który został tym, kim jest przez swoją przeszłość. Nic go jednak nie tłumaczy i nie jest to w żaden sposób powód, dla którego może uniknąć kary za swoje czyny. W tej książce poznacie mroczne sekrety pewnej rodziny, poznacie ich cierpienie, strach i zło, które nimi kierowało. Zobaczycie też, do czego może doprowadzić chwila słabości i prawdziwa walka o przetrwanie. Autor pokazał, jakie rzeczy dzieją się na świecie, bo taka historia mogłaby z pewnością wydarzyć się w świecie rzeczywistym. Nie jest tak niewiarygodna jak większość historii umieszczonych w tego typu książkach. Panie Macieju! Wielki ukłon! Dziękuję za możliwość zapoznania się z tą książką zarówno Panu jak i Wydawnictwu Muza.

Dajcie znać czy lubicie sięgać po kryminały? Znacie twórczość Macieja Kaźmierczaka? A może macie za sobą lekturę książki "Nikt"?

Ewa Przydryga "Mursz" - recenzja książki

 

Ewa Przydryga "Mursz" - recenzja książki

Ewa Przydryga to autorka, dzięki której po wielu latach ponownie zaczęłam sięgać po kryminały czy thrillery. Jej książki zawsze wywołują we mnie masę skrajnych emocji, dlatego też z niecierpliwością wypatruję kolejnych. I tak kiedy zobaczyłam, że pojawił się "Mursz", musiałam go zamówić. 


Jeśli czytacie mojego bloga, to wiecie, że książki, po które sięgam najczęściej pochodzą z gatunku romansów, erotyków czy obyczajówek. Kiedyś było zupełnie inaczej. W mojej biblioteczce znaleźć było można jedynie kryminały. Z czasem mi się znudziło i zrobiłam sobie sporą przerwę w czytaniu. Erotyki pozwoliły mi do tej czynności wrócić, a kiedy poznałam książki Ewy - zaczęłam z powrotem interesować się moim ulubionym gatunkiem. W domu mam jeszcze jedną książkę autorki, która czeka na recenzję i obiecuję, że niebawem z nią wrócę. Postanowiłam zacząć od książki, która pojawiła się u mnie całkiem niedawno.

Na początek zostawiam Wam opis ze strony Wydawnictwa: 

Las, który odcisnął krwawe piętno na życiu okolicznych mieszkańców, przypieczętuje także jej los…

Pola z trudem usiłuje wrócić do nowego życia bez męża i syna. Po zakończeniu terapii regularnie koresponduje z Kasandrą, z którą zaprzyjaźniła się podczas pobytu w szpitalu. Wkrótce w ręce Poli trafia list, zupełnie inny niż poprzednie, będący zapowiedzią samobójstwa przyjaciółki.

Ujawniony w liście sekret prowadzi Polę do owianego złą sławą Murszu, wymarłej części kaszubskiego lasu. To tam rok wcześniej została zamordowana Lara, koleżanka Kasandry. Wyznania Kas rzucają jednak zupełnie nowe światło na makabryczne zdarzenia tamtej nocy.

Każda z leśnych dróg prowadzi Polę pod drzwi tajemniczej spalonej leśniczówki. Strawiona ogniem chata skrywa mroczne sekrety lasu i mieszkających w nim ludzi. Tych żyjących i tych, którzy na przestrzeni lat w tragicznych okolicznościach stracili tu życie.

Ewa Przydryga "Mursz" - recenzja książki

Ewa Przydryga "Mursz" - recenzja książki


Nie będę ukrywać, że na początku ciężko mi było się wkręcić w historię. Opowiadana jest ona z perspektywy czasu oczami trzech bohaterek: Poli, Lary oraz Marianny. Każda z nich przeżyła swoje piekło związane z Murszem. Najpierw Marianna - nauczycielka biologii zamieszkująca leśniczówkę, w której spłonęła żywcem. Później Lara idąca tropem pewnych wydarzeń, organizująca zlot w tajemniczym lesie, zagadkowo zamordowana. A na sam koniec Pola, która ratuje swoją koleżankę poznaną w szpitalu psychiatrycznym od próby samobójczej. W pożegnalnym liście dowiaduje się, że Kasandra wie coś więcej na temat zagadkowej śmierci Lary, u której pracowała. Tak naprawdę to Pola jest naszą główną bohaterką i kiedy to zrozumiałam po kilku przeczytanych kartkach,  szybko dałam się porwać temu, co znalazłam wewnątrz tej wspaniałej książki.

Ewa Przydryga ma dar do tworzenia niesamowitych i realnych historii. Czytając "Mursz" czułam się, jakbym była co najmniej partnerką Poli, która próbuje rozwikłać zagadkę, która owiana jest tajemnicą od lat. Czytając historię niejednokrotnie czułam prawdziwy strach, bezsilność, współczucie i masę innych emocji, które pojawiały się nagle i tak prawdziwie. Idąc po ciemnym lesie, owianym gęstą mgłą, czułam na plecach ciarki, a włosy na przedramionach stawały mi dęba. To niesamowite, bo nie każdy autor potrafi wprowadzić czytelnika w tak mroczny klimat. Każdy z bohaterów tej historii był opisany tak dokładnie, że niemalże czułam ich zapach, albo widziałam ich przerażające spojrzenie. Mimo że za "Mursz" zabrałam się dość późno, nie umiałam go odłożyć, dopóki nie doszłam do ostatniej kartki. Wiedziałam, że nie będę mogła zasnąć, jeśli razem z Polą nie dowiem się, kto kryje się za śmiercią Marianny czy Lary.  

Ewa Przydryga "Mursz" - recenzja książki

Ewa Przydryga "Mursz" - recenzja książki


Książka zakończyła się dość zaskakująco. Mimo że na gałązkach, które autorka dołączyła do paczki z książką miałam podpowiedź, to za nic w świecie nie domyśliłam się kto odpowiada za śmierć Lary. Teraz, znając jej zakończenie i patrząc na karteczki śmieję się sama z siebie, bo wskazówka jest naprawdę czytelna.  

Reasumując. "Mursz" to historia, która wywołała we mnie masę emocji - od śmiechu po prawdziwy i przerażający strach. Historia wciągnęła mnie na maksa i bardzo żałuję, że skończyła się tak szybko. Myślę, że z tej opowieści mógłby powstać świetny film, bo to naprawdę coś, co ma potencjał. Ewie gratuluję stworzenia kolejnej tak fantastycznej powieści i życzę nieopuszczającej weny, żeby takich świetnych historii mogło powstać jeszcze więcej. Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji.

Mieliście okazję poznać "Mursz"? Znacie książki Ewy Przydrygi? 

Aniela Wilk "Eter" - recenzja książki

 

Aniela Wilk "Eter" - recenzja książki

Z twórczością Anieli Wilk miałam okazję zapoznać się podczas lektury serii z Agentem Bruce’em. Książki bardzo mi się podobały, dlatego też, kiedy zobaczyłam "Eter" wiedziałam, że muszę ją mieć w swojej biblioteczce. Dziś przyszedł czas na podsumowanie mojej przygody z tym tytułem.


"Eter" bardzo zwrócił moją uwagę przez samą okładkę. Głębia lasu, góry, to coś, co przykuwa moją uwagę z daleka. Trochę też skojarzyła mi się z pewną powieścią mojej ulubionej autorki i to spowodowało, że zapadła mi w pamięć. Zanim przejdę do moich podsumowań, chcę zostawić Wam opis książki ze strony wydawnictwa, żebyście mogli dowiedzieć się o czym opowiada ta książka:

Senne, górskie miasteczko. Smutna rzeczywistość podupadających biznesów i poczucie beznadziei łączą się z dzikim mistycyzmem prastarych Karkonoszy. Samotnia na końcu świata wcale nie jest spełnionym snem o urokliwym domku w górach i spokoju z dala od wielkiego świata. Julia Kwiatkowska dziedziczy taki domek po zmarłej ciotce. Chce go sprzedać możliwie szybko i wrócić do miasta. Ma za sobą nieudany związek i jeszcze bardziej nieudaną karierę w korporacji reklamowej.

Dariusz Wysocki sprowadził się w te strony przed dekadą, aby uciec od dawnego życia. Kiedyś był świetnym dziennikarzem śledczym i wziętym pisarzem, ale porzucił swoje życie, odciął się od świata. Ciężko pracuje fizycznie, nocami prowadzi w radiu intymne audycje, skierowane do dorosłego słuchacza. Są bardzo osobiste, mroczne i hipnotyzujące. Julia ulega fascynacji tajemniczym mężczyzną. Dokłada starań, aby odkryć jego tożsamość, zbliżyć się do niego bez względu na cenę. Nigdy nie miała do czynienia z podobnym doświadczeniem, jego słowa ją urzekają. Jak potoczą się ich losy? Czy miłość przezwycięży mrok, z którym oboje rozpaczliwie próbują sobie poradzić?


Aniela Wilk "Eter" - recenzja książki


Nasza główna bohaterka to Julia. Otrzymuje spadek po cioci, a jest nim domek w Szklarskiej Porębie. Planuje go wyremontować i szybko sprzedać, bo jest jej zupełnie niepotrzebny. Przyzwyczajona jest do mieszkania w Łodzi i tam chce szybko wrócić. Nie spodziewa się jednak, że sąsiad, który nie należy do miłych i towarzyskich osób zainteresuje ją na tyle, że będzie miała ochotę przeciągnąć remont i zostać na dłużej.

Dariusz mieszka dom obok. W góry uciekł od przeszłości, która ciągnie się za nim jak fatum. Nocą prowadzi audycje w lokalnym radio. Nie należy do towarzyskich osób, a najbardziej lubi obecność swojego psa. 

Julia jest przerażona stanem domu i remontem, który musi zaplanować. Dom przez kilka lat stał pusty, a wcześniej mieszkała w nim staruszka, więc stan budynku nie należy do najlepszych. Należy w nim zrobić kanalizację, elektrykę, dach, posadzki czy ściany - jednym słowem należy mu się generalny remont. Kobieta jest sama i nie potrafi odnaleźć się w nowym miejscu, tym bardziej że lokalni mieszkańcy nie do końca ją akceptują. Pewnej nocy przypadkowo trafia na audycję Dariusza i od tamtej pory słucha ich regularnie. To dzięki nim czuje się bezpieczniej i jakoś udaje jej się trwać w Szklarskiej. Po pewnym czasie udaje jej się nawiązać relację z sąsiadem, który początkowo ją od siebie odpycha, ale później łapie z nią całkiem dobry kontakt. 

Pewnego dnia zaczynają dziać się potworne rzeczy. Nasza bohaterka znajduje się w epicentrum zamieszania i makabrycznych zdarzeń. Czy jest z nimi bezpośrednio powiązana? Czy uda jej się rozwiązać zagadkę? Czy Dariusz jest tym za kogo się podaje? Czy kobieta jest bezpieczna? 


Aniela Wilk "Eter" - recenzja książki


Przyznam szczerze, że byłam bardzo zaciekawiona tą książką. Czytając ją powoli wczuwałam się w jej treść, ale co chwila mnie coś rozpraszało. Momentami odlatywałam myślami i miałam wrażenie, że niektóre sceny są trochę przeciągnięte. Zaczynało mnie to nużyć. Jednak w pewnym momencie akcja zaczęła się rozkręcać i naprawdę poczułam, że zaczyna być niebezpiecznie. Może nie poczułam na plecach ciarek, których oczekiwałam, ale autorka naprawdę poradziła sobie ze stworzeniem mrocznego klimatu. Razem z bohaterką chodziłam po górach, urwiskach czy ciemnym lesie. Palące się reflektory nadjeżdżających samochodów widziałam oczyma wyobraźni na ciemnej, leśnej drodze. Podobało mi się to.
Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani, szczególnie Dariusz, który od początku do końca był bardzo tajemniczy i intrygujący. Julia trochę mniej mi się podobała, brakowało mi w niej czegoś, co sprawi, że zapamiętam ją na długo. Nie jest to jednak minusem książki, bo Darek zostanie w mojej głowie na długie miesiące jak nie lata... 

Zakończenie moim zdaniem było zaskakujące, chociaż czegoś mi w nim brakowało. Pojawiło się dość szybko, przez co nie do końca jestem usatysfakcjonowana. Zagadka się rozwikłała, a losy bohaterów potoczyły się zupełnie inaczej, niż przypuszczałam.

Podsumowując tę książkę mogę ją Wam polecić, jeśli nie jesteście zbyt wymagający w przypadku thrillerów. Ciarek na plecach mieć nie będziecie, ale możecie przeżyć ciekawą przygodę z tajemniczym Dariuszem w roli głównej. Anieli Wilk gratuluję kolejnej książki, a Wydawnictwie Muza dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Znacie już "Eter"? Lubicie tego typu książki?
___________________________________________________

Czy ktoś z Waszej rodziny ma problemy finansowe? Czy wiedzą już, że w 2015 roku weszły nowe przepisy o upadłości konsumenckiej? Jeśli nie, to polecam podesłać im link: https://www.oglosupadlosckonsumencka.pl/. Znają tam najważniejsze informacje dotyczące upadłości konsumenckiej, porady jak się za to zabrać, oraz ludzi, którzy specjalizują się w pomaganiu takim osobom. Jest to ogromna szansa na wyjście z kłopotów finansowych i rozpoczęcie nowego, spokojnego życia bez długów. 

K. N. Haner "LoveInk YOU" - przedpremierowa recenzja książki

 

K. N. Haner "LoveInk YOU" - przedpremierowa recenzja książki

Z książkami K. N. Haner jest tak, że albo je kochasz, albo nienawidzisz. Osobiście należę do osób, które z wypiekami na twarzy czekają na kolejne dzieła autorki i tak też było tym razem. Co prawda premiera "LoveInk YOU" dopiero 29 września, ale mam to szczęście, że przeczytałam ją już jakiś czas temu. Dzisiaj przyszedł czas na moją recenzję.


Na samym początku podrzucę Wam opis książki ze strony Wydawnictwa Akurat:

Taka miłość zdarza się tylko raz w życiu.

Przez taką miłość zostajesz z niczym.

Dla takiej miłości jesteś w stanie zrobić wszystko.

Isaac to przystojny i arogancki bad boy, który liczy się tylko z dwójką swoich przyjaciół. Nick i Kallan są dla niego, jak bracia. Wychowali się razem w domu dziecka. Mieli tylko siebie, a moment, w którym zgłoszenie ich studia tatuażu do telewizyjnego reality show wygrało z tysiącami innych zgłoszeń, odmienił ich życie na zawsze.

Nina to dziewczyna enigma. Wrażliwa i piękna dusza, która skrywa w sobie mnóstwo tajemnic.

Kiedy ich drogi przypadkiem się przecinają, następuje emocjonalne trzęsienie ziemi. Z wybuchem takich namiętności i uczuć nie da się walczyć. I kiedy Isaac stawia wszystko na jedną kartę i postanawia się zmienić, to Nina rozpływa się w powietrzu. Zdesperowany tatuażysta decyduje się na wszelką cenę odnaleźć dziewczynę i dowiedzieć się, co kryje się za jej zniknięciem, ale to, co odkrywa, zmienia jego życie na zawsze. Co więcej, budzi w nim instynkty, które pchają go na ciemną stronę. Ale czy to wystarczy, by uratować tę miłość?


K. N. Haner "LoveInk YOU" - przedpremierowa recenzja książki


Isaac, to bohater, który niekoniecznie przypadł mi do gustu na samym początku tej historii. Typowy bad boy, uwielbiający łatwe panienki, nieliczący się z nikim i niczym. No, może oprócz dwójki swoich najlepszych przyjaciół, z którymi prowadzi studio tatuażu. Fakt, że od niedawna w tym miejscu kręci się reality show sprawia, że główny bohater staje się jeszcze bardziej pewny siebie i coraz to popularniejszy. Jak możecie się domyślić, wyrwanie panienki to dla niego żaden wyczyn, a szybkie numerki potrafi odbębnić nawet po sesji tatuażu z jedną ze swoich klientek. 

Nina, to dziewczyna zagadka. Inaczej nie można jej określić. Pewnego dnia pojawia się w studio Isaaca i chce zrobić sobie tatuaż. W ostatniej chwili wycofuje się i ucieka. Zostaje jednak w pamięci naszego bohatera. W najmniej spodziewanym momencie ich drogi spotykają się ponownie. Co z tego wyniknie? Tego Wam oczywiście nie zdradzę.


K. N. Haner "LoveInk YOU" - przedpremierowa recenzja książki



Przyznam szczerze, że od pewnego czasu zaczynam czuć przesyt opowieści z wątkiem mafijnym, biurowym, aranżowanych małżeństw czy bogatych dupków, którzy tylko czekają na kolejną okazję. Pewne wydarzenia w moim życiu sprawiły, że musiałam nawet odstawić czytanie książek na bok i skupić się na czymś zupełnie innym. Chciałam wrócić, ale nie wiedziałam jak się za to zabrać. I wiecie co? Wtedy właśnie ta książka spadła mi z nieba i postanowiłam się za nią zabrać. To była doskonała decyzja. Dlaczego?

K. N. Haner stworzyła tu historię, która jest tak realistyczna, że ma się wrażenie, jakby czytało się o swoich przyjaciołach czy znajomych. Nie ma tutaj wyssanych z palca scen i sytuacji, które są praktycznie niemożliwe do spotkania w realnym świecie. Dostajemy tutaj zwykłe studio tatuażu, które zgłosiło się do reality show i życie trzech kumpli, którzy wychowywali się razem w domu dziecka i są dla siebie jak bracia. Co prawda, ta część skupia się na życiu Isaaca, ale Nicka i Kallana też mamy okazję poznać i nawet polubić. Pojawienie się Niny w tej książce było dla mnie takim miłym dodatkiem, czymś naturalnym, nienaciąganym i prawdziwym. Ta dziewczyna była po prostu sobą i można było to odczuć na każdym kroku. Nie była pięknością z nienaganną sylwetką, nie była córką jakiejś ważnej osobistości i nie miała walizek z pieniędzmi, co bardzo mnie ucieszyło i sprawiło, że z bohaterką można było się utożsamić. 

Nie chcę zdradzać szczegółów tej historii, ale powiem Wam jedno. Czytając ją w pewnym momencie doznacie przykrego zderzenia z rzeczywistością. Zrozumiecie, że życie jest bardzo kruche i każdego z nas może spotkać jakieś nieszczęście. Dzięki "LoveInk YOU" z pewnością pomyślicie o sobie, swoim zdrowiu i zdrowiu Waszych bliskich, a może nawet wybierzecie się na podstawowe badania. Myślę, że niejedna z Was, podobnie jak ja uroni łzy podczas poznawania losów Niny i Isaaca opisanych w tej książce. 

K. N. Haner w tej powieści pokazała, że jest bardzo dojrzałą i niesamowicie wrażliwą osobą. Nie często się zdarza, aby tak popularne autorki jak ona, w swoje bestsellerowe książki wplatały tak ważne tematy jak zdrowie i życie, a ona właśnie to zrobiła. I to po mistrzowsku! Po przeczytaniu tej historii byłam wstrząśnięta i prawdziwie wzruszona, a łzy same ciekły mi po policzkach. Nie wiem, czy tak się wczułam w życie bohaterów, czy miało to związek z okresem życia, jaki przechodziłam w tamtym momencie, ale wiem jedno, "LoveInk YOU" stała się moją ulubioną książką tej autorki i mam nadzieję, że tego typu historii zaserwuje nam więcej. Po tę powieść naprawdę warto sięgnąć, a po jej lekturze usiąść i chociaż chwilę pomyśleć o tym wszystkim, co daje nam życie...

Kasiu! Chciałabym Ci bardzo podziękować za to, że dałaś mi możliwość zapoznać się z tą historią właśnie w tym momencie mojego życia. Sprawiłaś, że moja gasnąca wiara w dobre zakończenie zaczęła rosnąć, a ja nabrałam sił, które były przy mnie do samego końca. Mimo że moja historia nie zakończyła się dobrze, to dzięki Tobie miałam większą motywację na walkę i siłę, którą przekazywałam osobie, której dziś ze mną niestety nie ma. Po przeczytaniu "LoveInk YOU" ponownie zaczęłam czytać i doceniać każdą, nawet najmniejszą chwilę dla siebie. Dziękuję.

Jeśli lubicie twórczość K. N. Haner, albo macie w planie dopiero ją poznać, to polecam Wam tę właśnie książkę. Jak wspomniałam na wstępie - swoją premierę mieć będzie 29 września. Dziękuję też Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji, który robi niesamowite wrażenie. 

____________________________________________________

Śmierć mojego taty bardzo mnie dotknęła. Za jakiś czas pokażę Wam co po nim odziedziczyłam. Nie wiem, czy wiecie, ale tata był artystą plastykiem z wykształcenia, a modelarzem z zamiłowania. Własnoręcznie tworzył przeróżne makiety, przedstawiające wydarzenia historyczne. Miał fioła na punkcie czołgów z okresu II Wojny Światowej. Niestety nie wszystkie gabloty ocalały podczas przewózki i muszę sobie zamówić nowe. Na stronie https://www.expozycja.info.pl/gabloty-ekspozycyjne-classics/ znalazłam idealne gabloty, które z pewnością w cudowny sposób zaprezentują makiety mojego taty. Kiedy już wszystko ogarnę, wrócę do Was z moim wpisem i pokażę jak to wygląda :). 

Ewa Przydryga "Miała umrzeć" - recenzja książki

 

Ewa Przydryga "Miała umrzeć" - recenzja książki

Kilka miesięcy temu, miałam okazję poznać książkę Ewy Przydrygi "Bliżej niż myślisz". Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, dlatego też postanowiłam skusić się na kolejną powieść spod pióra tej autorki. Dziś czas na moją recenzję książki "Miała umrzeć".


Kiedyś najczęściej sięgałam po kryminały czy thrillery, ale z czasem zaczęłam się nimi nudzić. Miałam długą przerwę w czytaniu, a wróciłam do tego zajęcia dzięki erotykom, które bardzo polubiłam. Teraz czytam je regularnie, ale mam czasem przesyt i wtedy lubię sięgać po książki innego gatunku. "Miała umrzeć", to kryminał psychologiczny, który wciąga tak, jak obiecuje Wydawnictwo Muza.

Thriller psychologiczny, który wciągnie cię bez reszty!

Trzymająca w napięciu historia dwóch kobiet, których na pierwszy rzut oka nie łączy absolutnie nic. Wychowywały się w innych częściach kraju, w różnych rodzinach, dzielą je też dwie dekady historii. Ich losy przetną się za sprawą skrywanych przez lata tajemnic. Sekretów, które po wyjściu na jaw mogą zabić.

Spragniona mocnych wrażeń grupa znajomych tworzy nietypowy pakt. Regularnie testują granicę psychicznych i fizycznych możliwości, biorąc udział w ekstremalnej grze w wyzwania. Pieczę nad wypełnianiem zadań pełni liderka grupy – Ada. Jedno z wymyślonych przez nią zadań kończy się tragicznym wypadkiem. Ginie przypadkowy człowiek, a grupa przyjaciół ucieka z miejsca zdarzenia. A to tylko początek serii tragicznych zdarzeń…

Mija dwadzieścia lat. Osierocona jako kilkumiesięczne niemowlę, wychowywana przez zimną i oschłą ciotkę, nękana nawracającymi stanami lękowymi Lena wciąż poszukuje swojej tożsamości. Gdy podczas wernisażu zupełnie obcy mężczyzna dotyka jej policzka i w sposób sugestywny twierdzi, że ją zna, a właściwie znał w dzieciństwie, dziewczyna angażuje się w poszukiwanie prawdy o sobie na własną rękę.

Gdy Lena odkrywa kolejne elementy układanki, krok po kroku demaskuje opartą na misternie utkanym kłamstwie przeszłość. Kłamstwie, na którym swoje życie oparło troje nastolatków, by uniknąć poważnych konsekwencji. Kto tak naprawdę pociąga za sznurki, skrywając się za kulisami? Ile osób straci życie z powodu rozpoczętej przed laty i pozornie niegroźnej gry? I dlaczego wszystko jest okryte zmową milczenia?


Ewa Przydryga "Miała umrzeć" - recenzja książki


Książka opowiadana jest przez dwie bohaterki Lenę i Adę. Obie żyją w zupełnie innych czasach i miastach. Każda z nich jest inna. Ada, to siedemnastolatka, która ma trudną sytuację w domu. Ojca, którego nigdy nie ma, matkę, która jest wiecznie pijana i małą czteroletnią siostrę Nelę. Ada jest zbuntowana, żyje w swoim świecie, który tak naprawdę zamknięty jest dla osób z zewnątrz. Prowadzi ze swoimi przyjaciółmi - Kamilem, Łukaszem i Igą niebezpieczną grę. Bawią się w wyzwania, które zagrażają życiu i chyba ten balans na granicy życia i śmierci niezwykle ich fascynuje. Kiedy wraca do domu i widzi swoją malutką, siostrzyczkę wszystko się zmienia. Pojawia się w niej czułość i niesamowita troskliwość. W pewien sposób ukojenie dają jej zawody ze skoków synchronicznych, ale nie może trenować tyle, ile by chciała ze względu na sytuację rodzinną. Jej największym marzeniem jest wyrwanie się z toksycznego domu razem z Nelą i rozpoczęcia życia na nowo.

Lena to artystka. W ciemnej pracowni potrafi wyłączyć się i zapomnieć o całym świecie. Miała trudne dzieciństwo, bo jej rodzice i siostra zostali zamordowani, a ją wychowała ciotka. Niestety kobieta ta nie darzyła jej sympatią i nie interesowała się nią tak, jak powinna. Lenę prześladują koszmary, ma problemy z przywiązywaniem się do ludzi i czuje, że w jej życiu stało się coś, o czym nie może sobie przypomnieć. W jej głowie pojawiają się różne przebłyski, których nie potrafi wytłumaczyć. W dniu jej wernisażu podchodzi do niej tajemniczy mężczyzna przebrany za klauna i mówi jej coś, co sprawia, że zaczyna zastanawiać się nad swoim pochodzeniem i przeszłością. Czy mężczyzna pomylił Lenę z kimś innym? Czy dzieciństwo Leny kryje jakieś tajemnice?


Ewa Przydryga "Miała umrzeć" - recenzja książki


Lena postanawia na własną rękę wszcząć śledztwo. Zaczyna od wybrania się na molo, gdzie tajemniczy mężczyzna w stroju klauna powinien wykonywać swoją pracę. Niestety, okazuje się, że został zamordowany. Ta wieść budzi w dziewczynie jeszcze większe chęci poznania prawdy o swoim życiu. Zdaje sobie sprawę z tego, że denat mógł ją z kimś pomylić, ale w głębi duszy czuje, że to, co powiedział mężczyzna, może okazać się prawdą. Czy węszenie w starych sprawach będzie dla niej korzystne? Kim tak naprawdę jest Lena? Jakie jest powiązanie między dwoma bohaterkami tej powieści?

Przyznam szczerze, że wciągnęłam się w tę historię już na samym początku. Książka podzielona jest na rozdziały, które są opowiadane z perspektywy dwóch bohaterek i 20 lat. Zastanawiałam się, w jaki sposób mogą być powiązane te kobiety i nie potrafiłam do tego dojść samodzielnie. W połowie książki dowiadujemy się co je łączy, ale to dalej nie sprawiło, że zaspokoiłam swoją ciekawość. Fabuła jest niesamowicie przemyślana i dopracowana w każdym calu. Bohaterki są bardzo dobrze wykreowane, możemy je poznać od podszewki. Zarówno Lena jak i Ada miały bardzo trudne dzieciństwo, które wpłynęło na ich zachowanie w późniejszym czasie. Obie dziewczyny zdążyłam bardzo polubić. Tak naprawdę po cichu kibicowałam jednej i drugiej, mimo że wiedziałam, jak skończy się historia jednej z nich. Lena zaimponowała mi swoją stanowczością i dociekaniem swojego pochodzenia. Nie bała się węszyć i dzięki temu udało jej się poznać prawdę. Samo zakończenie mnie zaskoczyło. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czytając, byłam pewna, że ktoś inny stoi za zbrodnią, która jest motywem przewodnim tej historii. Autorka fantastycznie zabawiła się moimi uczuciami i pokierowała moje myśli w zupełnie innym kierunku, aby później zaskoczyć mnie i sprawić, że mnie zamurowało.

Książkę "Miała umrzeć" przeczytałam w 3 godziny. Po prostu usiadłam i przeczytałam. Poza nią nie widziałam świata, więc uważam, że warto ją polecić. Myślę, że fani tego gatunku będą zachwyceni, a osoby, które chcą wkręcić się w nieco mroczniejszy świat, również się nie zawiodą. Na koniec chcę podziękować Wydawnictwu Muza za egzemplarz do recenzji, a Pani Ewie pogratulować kolejnej niesamowitej książki.

Mieliście okazję przeczytać już tę historię? Znacie książki autorstwa Ewy Przydrygi?

Instagram