Wszystko, co należy wiedzieć o liftingu rzęs

 

Wszystko, co należy wiedzieć o liftingu rzęs

Pięknie podkręcone, naturalne rzęsy do niedawna były niedostępnym marzeniem. Kobiety ratowały się maskarą, by wydłużyć i podkręcić to, co poskąpiła im natura. Na szczęście z pomocą przychodzi lifting rzęs – nieinwazyjny zabieg służący upiększeniu oprawy oka. Co należy o nim wiedzieć?

Czym jest lifting rzęs?

Lifting rzęs ma na celu je wydłużyć, podnieść, pogrubić, zagęścić i podkręcić. Brzmi jak cechy dobrego tuszu? Tak, lecz w przeciwieństwie do tradycyjnej maskary, celem zabiegu jest odżywienie. Włoski poddane zabiegowi liftingu są lżejsze i wyglądają naturalnie. Trwała ondulacja, cieszy się olbrzymią popularnością wśród kobiet, jest bezpiecznie wykonany, jeśli zostanie wykonany przez profesjonalistę, zgodnie z wytycznymi preparatów substancji chemicznych odpowiedzialnych za efekt podkręcenia rzęs.

Na czym polega lifting rzęs?

Sam proces trwa mniej więcej godzinę. Po wywiadzie ustalającym, czy nie ma przeciwwskazań do wykonania zabiegu, następuje demakijaż i odtłuszczanie. Po odseparowaniu włosków powieki górnej od dolnej ustala się ich kształt, strukturę, długość i stopień podkręcenia. Produkty do rzęs przeznaczone do wykonywania liftingu muszą być najwyższej jakości, w końcu mówimy o ich bliskim kontakcie z okiem. Po delikatnym, wyszczotkowaniu następuje nałożenie na powieki silikonowego wałeczka. Specjalnym płynem uzyskuje się pożądany kształt rzęs, które potem należy nawilżyć.

Co po liftingu rzęs?

Nie trzeba się martwić, jeśli pierwsze dwadzieścia cztery godziny po usłudze nasze rzęsy wydają się mokre i sklejone.

 

Nie powinniśmy ich ani moczyć (zrezygnujmy z prysznica, wybierzmy kąpiel), ani dotykać, ani przecierać, ani nakładać makijażu czy jakiegokolwiek kremu bądź preparatu w okolicach oczu. Należy uzbroić się w cierpliwość. Spanie twarzą na poduszce również jest niewskazane, gdyż ryzykujemy odkształceniami.

 

Kiedy minie pierwsza dobra, traktujmy rzęsy tak, jak zwykle. Możemy je normalnie malować i stosować demakijaż.

Efekty liftingu rzęs

Efektem liftingu rzęs są oczywiście atrakcyjne, pięknie podkreślone, długie rzęsy. Zwłaszcza jeśli nie jesteś fanką codziennego makijażu, zabieg sprawi, że i tak będziesz się cieszyć spojrzeniem przyciągającym wzrok. Lifting jest chętnie wykonywanym, dość prostym i upowszechnionym zabiegiem, całkiem tanim w stosunku do innych zabiegów mających an celu upiększyć rzęsy. Usługa przeprowadzona w profesjonalnym gabinecie, gdzie panują sterylne warunki, gwarantuje nam bezpieczeństwo. Inną istotą zaleta jest to, że metoda jest bezbolesna.

Przeciwwskazania

Mimo że nieinwazyjny, to wciąż jest to zabieg kosmetyczny wymagający zapoznania się z listą przeciwwskazań:

 

      częste zapalenie spojówki,

      skłonność do infekcji oka,

      jęczmień,

      jaska lub zaćma,

      zespół suchego oka wymagający częstego używania kropli nawilżających,

      alergie,

      oczy i delikatna skóra wokół skłonne do podrażnień,

      nadmierne łzawienie,

      bardzo cienkie, słabe i wypadające rzęsy.

 

Jeśli nosisz soczewki, przed zabiegiem zdejmij je.

 

Jak widzimy, lifting rzęs to niesamowicie bezpieczny zabieg, wykonywany w gabinetach kosmetycznych. Pomaga osiągnąć fantastyczny efekt, który długo się utrzymuje.

*wpis zewnętrzny/materiał reklamowy

Rzęsy na pasku - czy można używać ich na co dzień?

 

Rzęsy na pasku - czy można używać je na co dzień?

Każda kobieta marzy o tym, aby mieć piękne, długie i gęste rzęsy. Nie każda jednak może się takimi pochwalić. Sposobem na taki zalotny i seksowny wygląd są sztuczne rzęsy na pasku, które dostępne są w wielu sklepach od ręki. Zanim zdecydujesz się na zakup warto poznać ich wady i zalety, które znajdziesz w dzisiejszym wpisie.


Rzęsy na pasku polecane są dla osób początkujących w tym temacie, ponieważ najłatwiej można je przykleić i zapewniają bardzo równomierny efekt. Mocuje się je na specjalny delikatny klej dołączony do opakowania, bądź zakupiony oddzielnie. Jeśli masz obawy, że klej będzie widoczny, mogę od razu Cię poinformować, że po wyschnięciu staje się bezbarwny i niewidoczny. 

Tego typu rzęsy należy nałożyć na oko tuż po zakończeniu makijażu oraz dokładnym wytuszowaniu swoich naturalnych rzęs. Dzięki temu można bardzo dokładnie dobrać grubość, jak i długość mocowanych rzęs. W celu ich założenia wystarczy zaopatrzyć się we wspomniany klej, pęsetę oraz pasek sztucznych rzęs. Przed założeniem rzęs trzeba pokryć je niewielką warstwą kleju i chwilę odczekać, aby konsystencja zrobiła się bardziej elastyczna. Klej potrzebuje kilkudziesięciu sekund aby zastygnąć i stać się niewidocznym. Pasek rzęs przykleja się jak najbliżej naturalnej linii włosków, po czym należy delikatnie je docisnąć. Ściąganie jest bardzo proste, wystarczy przetrzeć oko wacikiem nasączonym płynem do demakijażu i delikatnie złapać za pasek z rzęsami, odciągając go od powieki. 


Rzęsy na pasku - czy można używać je na co dzień?

Czy można stosować rzęsy na pasku codziennie?

Tego typu rzęsy są popularną i wygodną alternatywą dla zabiegu przedłużania rzęs. Zaletą takich sztucznych pasków czy kępek jest fakt, że nie będą one wypadać i nie musimy martwić się dodatkową wizytą u kosmetyczki na uzupełnianie. Sztuczne rzęsy na pasku szybko można wymienić na nową parę, a inwestując w lepsze i wyższej jakości produkty można wykorzystywać wielokrotnie pod warunkiem odpowiedniej pielęgnacji i czyszczenia. 

Sztuczne rzęsy na pasku świetnie dopełniają każdy makijaż, zarówno ten codzienny jak i bardziej wyrazisty i wieczorowy. Wystarczy wybrać odpowiedni model rzęs, aby dopasować go do makijażu w którym chcemy je zastosować. Odpowiadając na tytułowe pytanie, śmiało mogę powiedzieć Wam, że TAK, ponieważ jest to wygodna i szybka forma zmiany wizerunku bez potrzeby chodzenia do specjalistki. 

Tusz do rzęs RIMMEL Wonder'Luxe Volume & pisak do brwi Brow Pro Micro 24h

PACZKA PR / PREZENT 


Tusz do rzęs RIMMEL Wonder'luxe Volume & pisak do brwi Brow Pro Micro 24h

Lubię wracać do Was z nowościami do makijażu. Co prawda, te produkty są już na rynku od jakiegoś czasu, jednak u mnie pojawiły się stosunkowo niedawno. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o tuszu do rzęs Rimmel Wonder'Luxe Volume oraz pisaku do brwi Brow Pro Micro 24h.

Moje rzęsy z natury są bardzo długie, jednak mają jasne końce i brakuje im objętości. W związku z tym, moim must have w codziennym makijażu jest stosowanie odpowiednich maskar. Tego typu kosmetyki są chyba moimi ulubionymi jeśli chodzi o testowanie. Do niedawna nie miałam swojego ulubionego tuszu, ale kiedy poznałam Rimmel Wonder'Luxe Volume dużo w tym temacie się zmieniło. Brwi natomiast, od zawsze były jasne, rzadkie i nie rzucające się w oczy. Kiedyś robiłam sobie hennę, a teraz podkreślam je specjalnymi cieniami, kredkami czy mazakami. Czy pisak Brow Pro Micro 24h sprawdził się w ich przypadku? 

Tusz do rzęs RIMMEL Wonder'Luxe Volume & pisak do brwi Brow Pro Micro 24h

Swoją recenzję chcę zacząć od opisu, który znajdziemy w sieci na temat Rimmel Wonder'Luxe Volume:

To pierwszy na rynku tusz do rzęs wzbogacony o aż 4 luksusowe olejki pielęgnujące: olejek arganowy, olejek z maruli, marakui i camelli, które sprawiają że z każdym użyciem Twoje rzęsy stają się gładsze, odżywione i zdrowsze. Formuła jest zainspirowana działaniem tych olejków w produktach do pielęgnacji włosów. Olejek arganowy wzmacnia i odżywia, olejek z marakui zawiera cenne antyoksydanty, które zapobiegają łamaniu i rozdwajaniu, olejek z maruli przywraca blask a z camelli naprawia uszkodzenia.
Wonder’Luxe Volume natychmiast zwiększa objętość, pogrubia i wydłuża rzęsy od nasady aż po końce, jednocześnie chroni je przed uszkodzeniami.

Kiedyś dość często kupowałam tusz Wonder'Full tej samej marki i bardzo dobrze mi się go używało. Stosowałam go długotrwale i widziałam, że moje rzęsy są w lepszej kondycji, bo podobnie jak ten - w swoim składzie posiadał olejek arganowy. Później jakoś od niego odeszłam i w sumie do tej pory nie sięgałam po tusze tej marki. 

Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po nowość o której dziś czytacie - zaniemówiłam! Kosmetyk ten przepięknie podkreślił moje długie rzęsy - pokrył je od nasady aż po same końce nie tworząc nieestetycznie wyglądających "pajęczych nóżek". Podoba mi się fakt, że ładnie rozczesuje pojedyncze włoski, zapobiega ich sklejaniu się, a dodatkowo optycznie je pogrubia, zwiększając przy tym ich gęstość. Po wyschnięciu nie czuję, że mam go na sobie*. (*Przez takie uczucie często "skrobię" paluchami moje rzęsy, przez co tusz się kruszy, a w tym przypadku tego efektu po prostu nie ma). Dla mnie to ogromny plus. Schnie umiarkowanie długo i może się nieco odbijać - podczas robienia zdjęć do wpisu moje rzęsy były jeszcze mokre i trochę się do siebie poprzyczepiały, jednak to z mojej winy (wyszłam na balkon gdzie wiało). Nie wiem jak sprawdza się w przypadku kilku warstw, ponieważ ja nie stosuję takich praktyk w moim makijażu. 

Warto wspomnieć również o szczoteczce, która jest wyprofilowana w taki sposób, że jedną jej stroną możemy rzęsy pogrubić, a drugą wydłużyć. Jest silikonowa (nie przepadam za takimi), jednak świetnie się u mnie sprawdza i dociera do nawet najkrótszych rzęs.

Tusz do rzęs RIMMEL Wonder'Luxe Volume

Poniżej moje zdjęcie na którym możecie zobaczyć rzęsy przed pomalowaniem, oraz po aplikacji:

Tusz do rzęs RIMMEL Wonder'Luxe Volume

Drugi kosmetyk o którym chcę napisać, to pisak do brwi Brow Pro Micro 24h. Opis z sieci bardzo zachęcił mnie do jego wypróbowania i postawiłam mu poprzeczkę bardzo wysoko.

Pierwszy pisak do brwi z tak cienkim i precyzyjnym aplikatorem, że uzyskany efekt jest maksymalnie naturalny, zupełnie jak po profesjonalny zabiegu zagęszczania brwi. Cienka końcówka pozwala na dorysowanie pojedynczych włosków, dzięki czemu nie tylko idealnie wypełnia, ale też nadaje kontur i podkreśla kształt brwi. Formuła nie rozmywa się na skórze po nałożeniu, a także w trakcie dnia podczas noszenia – jest odporna na ścieranie, pot i wodę, więc gwarantuje nienaruszony makijaż brwi przez cały dzień.

Jak wspomniałam wyżej, moje brwi są bardzo jasne i rzadkie, dlatego też muszę stosować jakieś ich wypełniacze. Bardzo spodobał mi się pomysł w postaci pisaka, który będzie mógł domalować pojedyncze włoski. Niestety po otwarciu, kiedy próbowałam zrobić kreskę na dłoni, okazało się, że mój mazak albo jest stary i wysechł, albo po prostu nie dochodzi do niego tusz. Postanowiłam potrzymać go "do góry nogami" i sprawdzić czy zacznie działać prawidłowo. Niestety tak się nie stało. Zaczyna malować dopiero od połowy wysokości końcówki, co sprawia, że kreski są dość grube i nie da się domalować nim pojedynczych włosków. Odcień, który posiadam to 002 - jest bardzo ciepły, a nawet powiedziałabym "rudziejący". Kilka minut po pomalowaniu kolor ciemnieje i wtedy staje się idealnym dla mnie. Jego trwałość niestety okazała się kiepska. Mam wrażenie, że nie do końca zastyga, bo po przejechaniu po nim palcem - znika. Szkoda, bo pokładałam w nim spore nadzieje.

Zanim jednak skreślę go całkowicie, przejdę się do drogerii i sprawdzę, czy wszystkie te pisaki mają takie suche końcówki, czy po prostu trafił mi się taki egzemplarz. 

pisak do brwi Rimmel Brow Pro Micro 24h

pisak do brwi Rimmel Brow Pro Micro 24h

Jak prezentuje się na brwiach? Malując je w łazience wydawało mi się, że wyglądają w miarę dobrze, jednak kiedy zrobiłam zdjęcia i zobaczyłam je w komputerze, stwierdziłam, że nic szczególnego się nie zmieniło. 

pisak do brwi Rimmel Brow Pro Micro 24h

Podsumowując moje spotkanie z tymi produktami jestem pewna, że jak po pisak do brwi już pewnie nie sięgnę, tak maskara do rzęs wpasowała się idealnie w moje wymagania i potrzeby i stała się moim hitem miesiąca (jak nie roku). Z pewnością zostanie ze mną na dłużej i będę po nią sięgać z czystą przyjemnością.

Tusz do rzęs RIMMEL Wonder'Luxe Volume & pisak do brwi Brow Pro Micro 24h


Znacie któryś z tych produktów? Jak podobają się Wam efekty?

Skuteczna i bezpieczna odżywka do rzęs - MOLASH

Współpraca barterowa / prezent

We wpisie pojawia się link sponsorowany 


Skuteczna i bezpieczna odżywka do rzęs - MOLASH


Od kiedy pamiętam, moje rzęsy były mega długie. Jedynym moim problemem była ich gęstość i kolor - końcówki zawsze były tak jasne, że praktycznie niewidoczne. Pewien czas temu, moje rzęsy zaczęły bardzo się przerzedzać i łamać. Efektem tego były dość krótkie i rzadkie włoski, które strasznie mnie denerwowały. Postanowiłam więc skusić się na odżywkę do rzęs Molash i sprawdzić czy pomoże mi zregenerować moje rzęsy.

Kiedy tylko odżywka pojawiła się w moim domu, informowałam Was o tym na moim istagramie. Było to dokładnie 27 marca. Dziś mamy 28 maja, także pełne dwa miesiące kuracji już za mną. Chciałabym podsumować moje testy i pokazać Wam efekt jaki uzyskałam dzięki Molash.

MoLash® to odżywka do rzęs, która je wydłuża, zagęszcza, wzmacnia oraz widocznie poprawia ich kondycję.Specjalna, innowacyjna formuła odżywki do rzęs cieszy się uznaniem nowoczesnych kobiet, które chcą mieć piękne, naturalne rzęsy i moc zniewalającego spojrzenia.Już po 3 tygodniach stosowania odżywki MoLash® zobaczysz, jak Twoje rzęsy nabiorą mocy – staną się wyraźnie pogrubione i wzmocnione, a po 3 miesiącach będziesz zaskoczona ich długością i spektakularną gęstością. (Produkt może być również stosowany na brwi.)MoLash® to produkt najwyższej jakości – nie tylko skuteczny, ale również bezpieczny – powstał dzięki najnowszej technologii oraz wielu badaniom okulistycznym i dermatologicznym.


molash odżywka do rzęs

Oprócz odżywki w paczce znalazłam też kredkę do oczu/ eyeliner, jednak pominę ją w tym wpisie, ponieważ chcę skupić się na samym działaniu odżywki. 


Zaawansowana formuła MoLash® przyspiesza naturalny wzrost rzęs i wzmacnia je od nasady, dzięki czemu rzęsy stają się długie i mocne. Zapobiega również ich wypadaniu, dzięki czemu rzęs jest zawsze więcej. Najnowsze technologie i badania sprawiły, że możesz teraz szybko i w bezpieczny sposób uzyskać efekty na długo. Już po 3 tygodniach stosowania zauważysz, jak Twoje rzęsy nabiorą mocy.Dzięki precyzyjnemu pędzelkowi aplikacja jest prosta. Nałożenie odżywki trwa zaledwie kilka sekund dziennie. Po dokładnym demakijażu twarzy i oczu, nałóż MoLash®, na linię rzęs przy górnej powiece. Po kilku sekundach serum wchłania się i aktywuje składniki wzmacniające, które wnikają do cebulek rzęs i działają na nie od środka, tworząc również barierę ochronną wzdłuż odrastających rzęs, przez co pomaga zapobiegać ich kruszeniu, wypadaniu i łamaniu.
Jak skuteczna okazała się w rzeczywistości?

Za testy wzięłam się pierwszego dnia. Zawsze na samym początku wącham i robię mały test, czy kosmetyk mnie nie uczuli czy nie wywoła pieczenia. Nic takiego nie miało miejsca, tak więc wieczorem - śmiało wzięłam się za jej stosowanie. Odżywka zamknięta jest w czarnej buteleczce z różowym korkiem, który ma na sobie wąski pędzelek, który jest w formie eyelinera. Dzięki temu z łatwością można stosować odżywkę wzdłuż linii rzęs, bez obaw, że kosmetyk dostanie się do oczu. Konsystencja jest żelowa, dość rzadka, jednak nie spływająca. Przed dwa miesiące stosowania ani razu nie dostała mi się do oczu, więc Molash za to dostaje u mnie wielki plus. Jak wspomniałam wyżej, nic mnie nie uczuliło, nie piekło, ani nie zauważyłam nic co mogło by mnie do niej odrzucić.


Skuteczna i bezpieczna odżywka do rzęs - MOLASH

Efekty zauważyłam po około 3-4 tygodniach. Rzęsy z dnia na dzień robiły się bardziej sprężyste, przestały się kruszyć i wypadać. Dodatkowo zrobiły się podatne na układanie - nie wykręcają się każdy w inną stronę podczas ich malowania. Jeśli chodzi o długość, to tak na prawdę na początku nie zwracałam na to uwagi. Jak wspomniałam na wstępie - zawsze miałam długie rzęsy - tylko o bardzo jasnych, praktycznie niewidocznych końcach. Zanim jednak zaczęłam kurację - postanowiłam uwiecznić moje oczy na zdjęciu i dziś, robiąc dla Was wpis, zrobiłam kolejne. Porównując je - zaniemówiłam - znacząco różnią się zarówno w długości, gęstości jak i kolorze. Teraz moje rzęsy są długie i zrobiły się ciemniejsze, dzięki czemu są widoczne nawet, jeśli ich nie pomaluję. Sami zobaczcie:


efekt stosowania odżywki do rzęs molash

Różnica jest kolosalna i widoczna gołym okiem, więc nie muszę Wam opisywać - co odżywka zrobiła z moimi rzęsami, bo widzicie to sami. 

Aktualnie stosuję odżywkę 2-3 razy w tygodniu dla potrzymania efektu. W buteleczce znajduje się jeszcze sporo kosmetyku, więc myślę, że na jakiś miesiąc jeszcze mi starczy. Odstawiać na razie nie będę - trochę obawiam się jak to będzie, bo przy poprzednich kosmetykach tego typu - rzęsy szybko wróciły do stanu przed testem. Jak będzie - okaże się - z pewnością wrócę z tematem - edytuję wpis i wrzucę zdjęcie rzęs po odstawieniu.

Po pomalowaniu jedną warstwą naturalnej maskary wyglądają tak:


efekt stosowania odżywki molash

Jestem bardzo zadowolona i aktualnie ta odżywka staje się moim numerem jeden - jeśli chodzi o takie produkty.

Pamiętacie mój wpis DIY? Ostatnio tak się nakręciłam na tworzenie czegoś z niczego, że postanowiłam zacząć więcej robić w tym temacie. Ostatnio kupiłam sobie kilka przyrządów do domu takich jak lutownica, pistolet do kleju na gorąco, kalafonię, cynę, topnik do lutowania i kilka innych tego typu rzeczy i zacznę majsterkowanie. Topnik, o którym wspominam, to o tyle fajna sprawa, bo współgra z różnymi stopami, a nawet bezołowiowymi, dzięki czemu nie będziecie denerwować się podczas naprawy, że coś nie chce się przyczepić. W przypadku lutowania mam już swoje doświadczenie. Już jako mała dziewczynka pomagałam tacie naprawiać stare radia, gierki czy inne urządzenia elektryczne i teraz kiedy jestem dorosła wszystko mogę robić sama, nie musząc oddawać ich do naprawy.


Znacie już tę odżywkę? Stosujecie kosmetyki tego typu? Jak podoba się Wam efekt stosowania?

Maybelline Lash Sensational czy Loreal Volume Milion Lashes Excess? Który z nich mnie rozczarował, a który zachwycił?

WSPÓŁPRACA BARTEROWA / PREZENT 


Maybelline Lash Sensational czy Loreal Volume Milion Lashes Excess? Który z nich mnie rozczarował, a który zachwycił?


Od dawna szukam tuszu do rzęs, który zachwyci mnie na tyle, że będę do niego wracać za każdym razem, kiedy wykończę opakowanie. W drogerii StrefaUrody.pl znalazłam tusze, o których czytałam bardzo dużo opinii, które w większości były pozytywne. To skłoniło mnie do skuszenia się na nie i wypróbowanie na sobie. Dodatkowo wspomnę, że ich cena w tej drogerii jest tak atrakcyjna, że nawet jeśli oba okazały by się bublami, to bym nie żałowała wydanych pieniędzy. 



Oba tusze stosuję naprzemiennie od kilku tygodni więc zdanie o nich już mam wyrobione. W sumie już pierwszego dnia wiedziałam, który z nich będzie sprawdzał się w moim przypadku lepiej. Jestem jednak zdania, że tusz do rzęs należy dopasować do swoich potrzeb - ja mam z natury długie rzęsy, które rosną tak jakby kępkami między którymi jest odstęp - co sprawia, że brakuje im objętości. W moim przypadku - dobry tusz - nie może mieć na szczoteczce włosków bardzo blisko siebie, bo nie dają one rady z rozczesaniem i rozdzieleniem moich rzęs. Sylikonowe szczoteczki również najczęściej nie zdają u mnie egzaminu - jak są za giętkie - odpadają, bo uginają się na moich dość twardych włoskach i mażą je jedynie pod spodem - co daje efekt sklejenia i nie wygląda zbyt estetycznie. 


Maybelline Lash Sensational czy Loreal Volume Milion Lashes Excess? Który z nich mnie rozczarował, a który zachwycił?

O tuszu od Loreal - Milion Lashes Excess - czytałam wiele pozytywnych opinii. W sumie sama byłam ciekawa - jak sprawdzi się ta marka w moim przypadku. Od dawna kojarzyła mi się z luksusem i dobrą opinią. Tuszów z tej linii jest kilka - ja skusiłam się na wersję czerwoną - bo to ona zapadła mi w pamięć - z opinii czytanych w sieci. 


Loreal - Milion Lashes Excess


Nowa maskara L`Oreal zapewnia wyjątkowe podkreślenia spojrzenia. Idealnie pokrywa każdą rzęsę aby nadać jej maksymalną objętość. Unikalna szczoteczka: - wzbogacona o 50% więcej włosków typu excess niż w maskarze Volume Million Lashes, aby nadać każdej rzęsie objętości, pogrubienia i podkreślenia, - wyjątkowo gęsta szczoteczka zaprojektowana tak, by docierać do każdej rzęsy i umożliwić pokrycie całej jej powierzchni za jednym pociągnięciem.

Co jeszcze mnie do niej przekonało? Sama nazwa - Milion Lashes - no która z Pań nie chciałaby mieć pięknych, gęstych rzęs, które z daleka rzucają się w oczy - efekt sztucznych rzęs w moim przypadku jest pożądany :)


Loreal - Milion Lashes Excess

Jak widzicie tusz na zewnątrz wygląda rewelacyjnie. Piękna metaliczna czerwień ze złotem, od razu kojarzy mi się z przepychem, bogactwem - kusi i uwodzi nie tylko na półce sklepowej, ale i w łazience. Dodatkowo, jak wspomniałam marka kojarzy mi się podobnie. W środku znajduje się sylikonowa szczoteczka, dość długa i bardzo giętka. Jej główka ma mnóstwo wypustek, gęsto osadzonych co ma pomagać rozdzielać rzęsy i pięknie pokrywać je tuszem.

Jak wspomniałam na samym początku - w moim przypadku tak giętkie szczoteczki nie zdają egzaminu. Moje rzęsy są dość sztywne - proste - żeby szczoteczka była krucha, to przy zetknięciu z nimi - połamała by się. Za nic w świecie wypustki te nie dają rady przedostać się pomiędzy moimi rzęsami. Już przy pierwszym podejściu wiedziałam, że to nie jest tusz dla mnie. Szczoteczka zamiast przenikać, rozczesywać i rozdzielać - gładzi je z wierzchu, przez co maskara nakłada się tak jakby z jednej strony rzęs, tworząc przy tym nie ładny efekt sklejenia. Na początku dawałam mu szanse, bo myślałam, że jak w większości przypadków, tusz potrzebuje trochę czasu - aby lepiej się sprawdzać. Niestety nie zmieniło się nic, tak więc jestem rozczarowana.


Loreal - Milion Lashes Excess


Loreal - Milion Lashes Excess


Myślę, że sprawdzi się ona u osób, których rzęsy są miękkie i sprężyste i nie za gęste. Sama konsystencja kosmetyku jest idealna - ładnie nabiera się na szczoteczkę - a nałożona na rzęsy trzyma się naprawdę długo. Nie zauważyłam kruszenia czy rozmazywania, a moje ziołowe mleczko niestety nie daje z nim rady. Tak więc trwałość tuszu jest bardzo dobra. Znalazłam jednak na niego patent - używam go ze szczoteczką z innego tuszu i maluję się, kiedy zależy mi na mocnej trwałości.

Drugi tusz - uratował moje zamówienie. Mowa oczywiście o maskarze Maybelline Lash Sensational. Ten tusz przewija mi się przed oczami od dobrych kilku miesięcy. Na nie jednym blogu czytałam o nim pozytywne opinie, ale ja po jakimś bublu tej marki (podkładzie) strasznie się do niej zraziłam i wiele miesięcy omijałam ją szerokim łukiem. Jednak w końcu się skusiłam i nie żałuję. 


Maybelline Lash Sensational


Pierwsza rewolucyjna szczoteczka wachlarz z różnymi rodzajami wewnętrznych i zewnętrznych włosków wydobywa nawet najkrótsze rzęsy rozwijając je od kącika do kącika dla wielowarstwowego efektu. Niesamowite! Rzęsy jak wachlarz!
Unikalna szczoteczka w kształcie wachlarza o wypustkach różnej długości
- umożliwia widoczne rozłożenie rzęs od wewnętrznego do zewnętrznego kącika oka
- dociera nawet do najkrótszych, niemal niewidocznych rzęs
- precyzyjnie rozdziela dłuższe rzęsy*
*test samooceny
Maybelline Lash Sensational

W tej maskarze również znajdziecie szczoteczkę sylikonową - za którymi ogólnie nie przepadam, jednak w tym przypadku jest ona do zaakceptowania. Dlaczego?
Jest wygięta jak banan, dość sztywna - dzięki czemu daje sobie radę z moimi sztywnymi rzęsami. Wypustki są porozstawianie nieco rzadziej jak w przypadku Loreala więc przy moich kępkach sprawdzają się doskonale. 
Maybelline Lash Sensational
Co prawda nie rozdziela rzęs przy pierwszych pociągnięciach, które uwieczniłam na fotografii - jednak przy użyciu dwóch warstw całkiem fajnie się sprawdza. Dodatkowy plus i bardzo pożądany efekt w moim przypadku to uniesienie rzęs do góry i ich wywinięcie. Jak wspomniałam na początku - moje rzęsy są proste i przy użyciu najzwyklejszej maskary efekt jest znikomy. Szczoteczki które są w kształcie łuku fajnie się u mnie sprawdzają, bo wywijają te rzęsy ku górze. 
Maskara ma fajną konsystencję, piękny kolor, nie osypuje się, nie rozmazuje, nie podrażnia. Zastyga dość szybko - nie odbija się na powiece (za co ją uwielbiam). Zmywa się ciężko, musiałam zmienić produkt do demakijażu - moje ziołowe mleczko nie radzi sobie z nią tak jakbym chciała. Dodatkowy atut to cena - niecałe 20 zł na stronie drogerii StrefaUrody - kusi. 
Maybelline Lash Sensational

Jak widzicie rzęsy wyglądają o wiele lepiej na tym oku przy użyciu tej maskary. Jestem bardzo zdziwiona bo myślałam, że wynik porównania będzie odwrotny, kiedy zamawiałam te tusze. Rzęsy nie są perfekcyjnie rozdzielone, ale pięknie wydłużone i ładnie uniesione, a tego efektu oczekiwałam.


Na dzień dzisiejszy Maybelline zachwycił mnie na tyle, że do niego wrócę, kiedy tylko skończę opakowanie. 

Znacie któryś z tych tuszów? Który z nich skradł Wasze serce?

Piękne i zadbane brwi z Delia Cosmetics

WSPÓŁPRACA BARTEROWA / PREZENT 
We wpisie pojawia się link sponsorowany

Piękne i zadbane brwi z Delia Cosmetics


Jestem pewna, że większość z Was widziała paczki jakie Delia Cosmetics wysłała swoim ambasadorkom. Należę do tego zacnego grona, dzięki czemu i ja otrzymałam tą wielką paczkę. Zdjęcia całości pokazywałam Wam na moim facebooku i instagramie, a w tym wpisie chcę pokazać Wam produkty, które zaczęłam używać. Wiadomo, że wszystkiego nie dałabym rady ogarnąć, poza tym produkty powtarzały się - w innym wersjach kolorystycznych. Ja używam jedynie brązów, więc tylko takie odcienie w tym wpisie znajdziecie. Nie będę przedłużać - przejdźmy do wpisu ;)



Swój wpis chcę zacząć od henny - bo to od niej zaczęłam testować produkty z wnętrza paczki. Nie wiem czy pamiętacie, ale takich zabiegów zawsze unikałam, bo kiedyś po wizycie u kosmetyczki złapało mnie uczulenie - spuchłam jak balon i nie mogłam wychodzić z domu przez kilka dni. Dlatego zanim zdecydowałam się na całkowite "pofarbowanie" moich brwi - zrobiłam próbę. Nic się nie działo, zatem przeszłam do całkowitej koloryzacji włosków.


Piękne i zadbane brwi z Delia Cosmetics

Tradycyjnej henny jeszcze nie ruszałam, więc o niej nie znajdziecie to żadnej informacji. 

Jako pierwsza poszła w ruch Henna w kremie. Pozwala ona na szybką i wygodną koloryzację brwi. Kremowa konsystencja i specjalny aplikator umożliwiają precyzyjne nakładanie preparatu. Bardzo wydajna. Zawartość opakowania wystarcza na około 15-krotne użycie. Długotrwały kolor.

Instrukcja którą znalazłam w środku była prosta i czytelna. W szybki sposób zrobiłam odpowiednią mieszankę, którą nałożyłam bezpośrednio na brwi. Nie czekałam tyle czasu ile było na opakowaniu, bo bałam się, że brwi wyjdą za ciemne. To był błąd - bo po zmyciu jej po 5 minutach różnicy nie widziałam wcale. 

Kolejna po którą sięgnęłam, to żelowa henna do brwi w odcieniu ciemnego brązu. Nowoczesny wymiar koloryzacji brwi i rzęs. Żelowa konsystencja i specjalny aplikator umożliwiają precyzyjne nakładanie preparatu. Kolor polecany dla kobiet o włosach jasno brązowych, ciemny blond lub rudych.

Tu konsystencja była trochę lżejsza jak w przypadku kremowej henny. Podobnie jak w poprzednim wypadku - wszystko było fajnie opisane i bez problemu zrobiłam mieszankę potrzebną do koloryzacji. Tu jednak wydłużyłam czas działania i po zmyciu moje brwi miały fajny - naturalny odcień - mimo wszystko nie były one pofarbowane na tyle mocno, aby przestać używać np. pomady o czym marzę. Kolor trzymał się około 10 dni - może nawet mniej.

Sięgnęłam również po jednoskładnikową ekspresową hennę. Ekspresowa henna jednoskładnikowa. Najlepsze rozwiązanie na piękne brwi w 5 minut bez łączenia składników.
Teraz szybko i łatwo nadasz swoim brwiom piękny kształt i kolor.

Miałam nadzieję, że ta henna zaskoczy mnie swoim intensywnym kolorem, jednak się zawiodłam. Trzymałam ją dużo dłużej jak wskazano na opakowaniu, a brwi praktycznie nie zmieniły swojego koloru. 

Z wszystkich trzech, które testowałam - nawet po kilka razy - najbardziej zadowoliła mnie żelowa henna - tak więc po tą będę sięgała na pewno nie raz. 


Oprócz koloryzacji - w paczce znalazły się również kosmetyki do pielęgnacji. W ruch poszła również pomada do brwi oraz maskara. I to właśnie o nich teraz chcę Wam pokrótce powiedzieć.


Maskara do brwi - brązowa
Jeden z wygodniejszy kosmetyków do makijażu i stylizacji brwi. Wyjątkowo wygodna, precyzyjna szczoteczka, sprawia, że wykonanie makijażu jest niezwykle łatwe.
  • nadaje kolor
  • stylizuje
  • precyzyjnie podkreśla kształt
  • optycznie wypełnia ubytki
  • zapewnia makijaż brwi przez cały dzień
  • łatwa do usunięcia
Dostępna w 3 kolorach: grafitowym, beżowym i brązowym
Bardzo spodobał mi się jej kolor i konsystencja. Nie lubię jednak rozwiązań typu szczoteczka. Wolę jednak takie kosmetyki nakładać na brwi pędzelkiem. Tą szczoteczką dla mnie jest to nie wygodne, zawsze umażę się dookoła i rzęsy są mocno rozczesane, co nie wygląda naturalnie. 
Kiedy nakładam tą maskarę pędzelkiem - fajnie wyglądają, mają ładny kolor i  trzymają się w jednym miejscu przez cały dzień. Bardzo polubiłam ten kosmetyk.
Kolejny produkt, to pomada do brwi.
Przedłużona trwałość pomady pozwala podkreślać naturalne piękno każdego dnia, a na specjalne okazje będzie doskonałym wykończeniem mocniejszego makijażu.
Za pomocą dwustronnego aplikatora łatwo wyprofilujesz wymarzony kształt i wypełnisz ubytki oraz ułożysz niesforne włoski i nadasz idealny, jednolity kolor.
Pomada ma w zestawie pędzelek - z jednej strony znienawidzona przeze mnie szczoteczka, ale z drugiej fajny pędzelek, którym łatwo nakłada się odpowiednią ilość kosmetyku na brwi. Konsystencja gęsta, kolor całkiem fajny - nie mam zastrzeżeń. Być może wrócę do niej, kiedy mi się skończy.
Korektor, który widzicie na zdjęciu razem z pomadą i maskarą miał szczoteczkę jak tusz do rzęs, co mnie odrzuciło i oddałam go do użytku innym osobom. Kiedy otrzymam ich opinię napiszę Wam co i jak.
W zestawie znalazłam również serum do rzęs i brwi oraz pęsetę z której bardzo się ucieszyłam, bo moje są tak stare, że nie wiem czy przypomnę sobie ile lat miałam kiedy je kupiłam.
Serum na wzrost rzęs i brwi
Przełomowe rozwiązanie dla pięknej oprawy oczu. Efekt już po 15 dniach.
  • wzmacnia rzęsy i brwi, zapobiegając ich wypadaniu
  • przyśpiesza wzrot
  • zagęszcza, dodając objętości
  • pogrubia i nabłyszcza
Efekt: dłuższe, gęstsze, mocniejsze i grubsze rzęsy
Składniki aktywne:
Widelash - innowacyjny kompleks, który wzmacnia włókna i mieszki włosów, skutecznie odbudowuje ich strukturę, poprawiając kondycję i przyśpieszając wzrost.
Keratyna - wzmacnia włosy, wypełnia ubytki w strukturze włosa i zapobiega powstawaniu nowych; intensywnie pielęgnuje i regeneruje.
Stosowanie: codziennie, po dokładnym demakijażu nakładać preparat wzdłuż linii rzęs i na powiece i/lub na całej powierzchni brwi. Nie spłukiwać. Stosować regularnie. W przypadku dostania się produktu do oka, delikatnie przemyć wodą.
Dopiero zaczęłam przygodę z tym serum więc ciężko powiedzieć mi czy moje rzęsy rosną gęstsze i grubsze, na brwi nie używam, bo uważam że nie potrzebuję. Na dzień dzisiejszy powiem tyle, że lubię serum w takich pędzelkach - wygodnie nakłada się kosmetyk w odpowiednie partie powiek, nic nie spływa, nie ścieka do oczu. Nic mnie nie uczuliło i nie podrażniło.
Jeśli będzie działać, to z chęcią będę je kupowała, bo jest tanie - kosztuje 15,90 zł za opakowanie.
I na koniec pęseta.
Profesjonalna pęseta do brwi wykonana ze stali nierdzewnej. Zaostrzona lekko skośnie, dzięki czemu regulacja brwi będzie łatwa i precyzyjna.
Kilka porad od Delia Cosmetics:
  1. Przed regulacją brwi wyznacz ich kształt kredką – zaznacz początek i koniec łuku oraz najwyższy punkt. Wypełnij kształt kredką i usuń włoski, które pozostały poza wypełnieniem. Pamiętaj o dostosowaniu kształtu brwi do kształtu Twojej twarzy.
  2. Aby wszystko szło gładko: zawsze wyrywaj włoski zgodnie z kierunkiem ich wzrostu.
  3. I bezboleśnie: przed zabiegiem przyłóż do brwi kostkę lodu.
Wygląda jak widzicie, jest wygodna w użyciu. Podoba mi się, że domyka się do samego końca, dzięki czemu mogę wyrwać nią najmniejsze włoski bez żadnego problemu.
Jak widzicie zestaw od Delia Cosmetics był ogromny - myślę, że każda ambasadorka znalazła coś dla siebie. Ja jestem zadowolona z żelowej henny - do której wracam z przyjemnością, pęseta jest najlepsza jaką miałam do tej pory, a serum na wzrost zachęca do używania. Dodatkowo wszystkie kosmetyki są utrzymane w przyjemnej dla oka szacie graficznej i rzucają się w oczy na półkach sklepowych. Widziałam je już nie raz.

Dziś z pięknymi brwiami wybieram się na oglądanie z mężem nowego samochodu, który chcemy kupić. Mąż wypatrzył sobie coś w swoim guście przeglądając ogłoszenia motoryzacyjne. Mam nadzieję, że mój urok osobisty pomoże nam zbić trochę cenę ;) Ładna kobieta ponoć robi swoje ;) Jak będzie, to się okaże.

Miłej majóweczki Kochani! 

Instagram