I Heart Revolution Beauty and the Beast Disney Storybook - paletka do całej twarzy
Lubicie bajki Disneya? Ja od dzieciństwa jestem ich wielką fanką i mimo że mam już 35 lat, to nadal lubię do nich wracać. Kiedy tylko zobaczyłam, że marka I Heart Revolution wypuściła na rynek paletki do makijażu inspirowane tymi bajkami, musiałam się skusić. Dziś chcę Wam opowiedzieć o jednej z nich, a jest nią paleta Beauty and the Beast.
Od dawna zwracam szczególną uwagę na kosmetyki kolorowe marki Makeup Revolution. Ma ona kilka odłamów, znanych jako Freedom Makeup, I Heart Revolution czy Makeup Obsessed. Każda z nich ma podobną jakość i są dość łatwo dostępne i w przystępnych cenach. Osobiście nie mam zbyt wygórowanych wymagań, jeśli chodzi o makijaż, bo nie jestem profesjonalną makijażystką, nie maluję innych, a tego typu kosmetyki stosuję wyłącznie na własne potrzeby. W swoim domu posiadam dość pokaźną kolekcję paletek cieni do powiek, które niejednokrotnie Wam pokazywałam, ale to nie powstrzymuje mnie przed zamawianiem nowych. Kiedy zobaczyłam paletki z serii Disney Storybook po prostu zamarłam i postanowiłam mieć je u siebie.
I Heart Revolution Disney Storybook Beauty and the Beast - paleta do całej twarzy
Z luksusową paletką I Heart Revolution Disney Storybook bez problemu wykonasz doskonały, wyglądający profesjonalnie makijaż. Cienie ukryte w środku są bardzo intensywnie napigmentowane, trwałe i łatwo się nanoszą. Wsród 18 cieni do powiek znajdziemy te z efektem matu, perłowym czy brokatowym. Dodatkowo w palecie znajdują się róże do policzków, rozświetlacze i bronzery do konturowania twarzy.
Jak widzicie skusiłam się na paletkę inspirowaną "Piękną i Bestią". Do tej bajki mam ogromny sentyment i do dziś oglądając tę animację mam w oczach łzy. Wywołuje we mnie masę emocji i do końca życia będzie jedną z moich ulubionych bajek Disneya. Kiedy przeglądałam ofertę Notino, zobaczyłam jak pięknie ta paleta się prezentuje. Nie chodzi mi tylko o jej zewnętrzny wygląd - przypomina mi księgę bajek, ale i to, co ukrywa w środku. Byłam bardzo ciekawa czy grafiki na stronie sklepu odzwierciedlają prawdziwe piękno cieni i postanowiłam to sprawdzić.
Jak sami widzicie na zdjęciach poniżej, paleta ma bardzo dużo barw, które kojarzą mi się z ciepłą i piękną jesienią. Brązy, miedzie, pomarańcze, żółcie i czerwienie - to te kolory powodują, że w głowie robi się przyjemniej i spokojniej. Znajduje się tu także cudowny odcień niebieskiego i granat, które idealnie wpasują się do ekstrawaganckich, wieczorowych makijaży. Co ciekawe, każdy z kolorów ma swoją nazwę, która od razu kojarzy nam się ze wspomnianą, tytułową bajką "Beauty and the Beast".
Każdy z cieni jest dobrze sprasowany, nie są zbyt twarde, dzięki czemu nie osypują się zbyt mocno. Niektóre mają taką masełkowatą konsystencję (te mocno brokatowe - podchodzące pod foliowe, ale drobniej zmielone) i trzeba umieć je nakładać na powiekę. Z pewnością nie sprawdzą się u osób totalnie niemających pojęcia jak nakładać poszczególne cienie do powiek. Pamiętam jak sama pierwszy raz miałam z takimi do czynienia i narzekałam, że nie wyglądają na oku dobrze, a po prostu nie umiałam ich stosować. Jeśli znajdują się tutaj takie osoby, to od razu mówię, że najwygodniej aplikować je palcem i wklepywać w powiekę. Pędzlem jest o wiele trudniej i mam wrażenie, że tak dobrze się nie zaaplikują i tracą intensywność. W tej palecie takich cieni znajdziemy dziesięć, dlatego postanowiłam o tym wspomnieć. Reszta, czyli 8 innych to cienie matowe, bardzo aksamitne i pięknie rozcierające się na skórze. Oto jak prezentują się poszczególne kolory:
Library - przygaszony mat w odcieniu kawy z mlekiem
West Wing - zimny matowy róż
Rose - przepiękna matowa koralowa czerwień
Cogsworth - cień brokatowy, drobno zmielony w kolorze brudnego, zimnego brązu
Mrs Potts - matowy beż - świetny jako kolor bazowy
Ballsroom - ciepłe złoto, cień mocno połyskujący
Belle - matowy, neonowy wręcz odcień niebieskiego
Lumiere - przygaszone połyskujące złoto
Enchantress - ciemny granat z drobinkami, wpadający w czerń
Petal - ceglasta połyskująca czerwień
Spell - oliwkowe zimne złoto mocno połyskujące
Beast - zimny ciemny brąz, mocno połyskujący
Little Town - brzoskwinia w macie
Chip - matowy zgaszony odcień pomarańczowego
Beauty - cudowny połyskujący odcień żółtego
Gaston - jeden z moich ulubieńców - czerwień wpadająca w brąz ze złotymi drobinkami
Grey Stuff - matowy zimny brąz wpadający w grafit
Magic Mirror - perłowa biel
Jak widzicie każdy z kolorów prezentuje się ciekawie. Niektóre mają lepsze, drugie słabsze krycie, ale tak to już jest w paletach cieni. Mrs Potts idealnie pasuje do rozświetlenia wewnętrznych kącików oka lub jako cień bazowy. Rose, Belle czy Grey Stuff świetnie się blendują i cudownie łączą, dzięki czemu możemy uzyskać naprawdę ciekawy makijaż. Z tych brokatowych uwielbiam Balroom, Petal, Beast i Gaston - potrafią w przepiękny sposób wykończyć makijaż i nadać mu nietuzinkowego blasku o szyku. Używając tych cieni można uzyskać bajowy wygląd.
Oprócz wspomnianych cieni do powiek, w palecie znajdują się też bronzery, róże czy rozświetlacze do twarzy. Im też postanowiłam przyjrzeć się bliżej, bo do tej pory nie miałam swoich ulubieńców z tej dziedziny.
Mamy tutaj odcienie:
Bonjour - róż do policzków o chłodnej tonacji
Be Our Guest - drobno zmielony rozświetlacz w kolorze jasnego złota (jasny żółty)
Maurice - bronzer w dość chłodnej i jasnej tonacji
True Love - rozświetlacz o mocnym efekcie w odcieniu jasnego złota z ciepłą poświatą
Something There - róż do policzków w nieco cieplejszej tonacji
Tale As Old As Time - rozświetlacz dość uniwersalny, bo świetnie prezentuje się również jako bronzer w odcieniu ciepłego beżu.
Róż Something There pokochałam od pierwszeg użycia. Idealnie sprawdza się na mojej twarzy, wygląda bardzo naturalnie i trzyma się dość długo. Z rozświetlaczy też podoba mi się najbardziej ten z samego dołu, czyli Tale As Ols As Time i stosuję go zarówno na łuk kupidyna, kąciki oczu, pod brwiami jak i podkreślam kości policzkowe czy obojczyki. Mają dobrą pigmentację, nie osypują się i można budować ich krycie - od delikatnej tafli, bo mocne podkreślenie co bardzo mi odpowiada.
Jak widzicie paletka wygląda magicznie i taka jest również w zastosowaniu. Dla osoby, która nie maluje się codziennie i robi to amatorsko, będzie idealnym rozwiązaniem. Można nią wykonać makijaż zarówno na co dzień jak i ten wieczorowy i cieszyć się nim dobre kilka godzin. Z pewnością zamówię sobie inne wersje Disney Storybook od I Heart Revolution i wrócę do Was z recenzją.
Dajcie znać jak podoba się Wam ta paletka? Podobają się Wam odcienie ukryte w jej wnętrzu? Znacie paletki I Heart Revolution Disney Storybook?