Kolorówka od DELIA cosmetics
WSPÓŁPRACA BARTEROWA / PREZENT
Uwielbiam testować nowości kosmetyczne, a najbardziej produkty do makijażu. Dlatego też bardzo ucieszyłam się, kiedy dostałam paczkę od Delia. Nie lubię pisać postów "zbiorczych" - wolę pojedynczo opisywać każdy kosmetyk, jednak natłok obowiązków w tym tygodniu zmusił mnie do napisania pojedynczego wpisu. Postaram się w nim - pokrótce opisać każdy przetestowany kosmetyk - nie chcę, aby post był okropnie długi i ciężko się go Wam czytało. Zapraszam :)
W paczce znalazłam dwa podkłady, puder, róż, tusz do rzęs, kredkę do oczu, 4 cienie, pomadkę, oraz lakier do paznokci. Każdy z nich przetestowałam już kilka razy w różnych warunkach i mam już wyrobioną opinię, więc mogę o niej Wam trochę opowiedzieć.
Lumi & Healthy Podkład rozświetlająco-nawilżający
Otrzymałam dwa odcienie - jaśniejszy 11 IVORY i ciemniejszy - 12 NUDE BEIGE - i cieszę się, bo często dostaję strasznie jasne kolory w paczkach i muszę je oddawać. Ten drugi - cieplejszy i bardziej stonowany odcień bardzo pasuje do mojej karnacji.
Konsystencję ma przyjemną, nie jest zbyt gęsta, nie zastyga na mat na twarzy - co bardzo mi odpowiada. Łatwo rozprowadza się po twarzy, faktycznie nawilża - co ostatnio było bardzo poszukiwane przeze mnie, gdyż zmagam się ze straszną suchością skóry mojej twarzy. Nie zauważyłam żeby zapychał. ładnie wygładza, ujednolica koloryt twarzy. Efektu rozświetlenia nie zauważyłam.
Kolejny kosmetyk to puder prasowany Matt Pressed Powder. Zapakowany w bardzo ładne czarne pudełko z lusterkiem i puszkiem - lubię takie rozwiązania - uwielbiam kiedy dołączone jest lusterko i puszek - bo w każdej chwili mogę z nich skorzystać nosząc puder w torebce.
Jeśli chodzi o ten puder - to trafił mi się numer 01 Transparentny, ale mam wrażenie że jest dla mnie zbyt jasny. Rozprowadza się całkiem przyjemnie, nie osypuje się zbyt mocno przy nabieraniu puszkiem czy pędzlem - nie tworzy efektu maski. Ja jednak przyzwyczaiłam się do pudrów mineralnych i na dzień dzisiejszy używam tylko takich. Poza tym - mam problem z suchością, a ten puder matuje - więc nie jest to produkt dla mnie.
Multicolor Blush róż do policzków wielokolorowy. Ten kosmetyk z kolei skradł moje serce. Nawet kiedy maluję jedynie rzęsy - lubię musnąć policzki różem. Ten ma w sobie aż trzy odcienie, które można stosować osobno jak i łączyć je - uzyskując ciekawy kolor.
Używam go codziennie, raz nawet zdarzyło mi się użyć go jako cienia do oczu. Łatwo i równomiernie rozprowadza się po skórze, nie zostawia plam i fajnie stapia się z cerą, jest aksamitny i daje piękne, naturalne wykończenie.
Dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych - beżowa, różowa, brzoskwiniowa oraz beżowa, brązowa, brzoskwiniowa. Ja posiadam tą z różowym odcieniem - jak widzicie na zdjęciach.
Cienie do powiek Soft Eyeshadow. Dostępne aż w 18 odcieniach. Ja posiadam 4 i są to dwa niebieskie i dwa czarne. Maty i błyszczące cienie.
Cienie są niesamowicie mocno napigmentowane co mnie ogromnie zaskoczyło - dawno nie miałam tak mocnych cieni do oczu. Niebieskie niestety nie należą do "moich kolorów" - kiedy pomaluję nimi całe oko - wyglądam moim zdaniem przekomicznie, jednak w połączeniu z czernią czy nawet innymi odcieniami, które posiadam w kosmetyczce są super.
Trwałość również jest dobra - a nawet bardzo dobra. Rano pomalowałam się tymi cieniami, zdjęcie robiłam koło godziny 16 i różnicy nie było w kolorze. Wieczorem, kiedy robiłam sobie demakijaż kolor był nieco starty, ale ja mam manię "tarcia oczu" więc z pewnością to było powodem tejże różnicy. Jakość zdjęcia słaba, bo robiłam je telefonem - aparat był wtedy poza domem i nie mogłam Wam utrwalić tego właśnie nim.
Tusz do rzęs New Look 3D Lashes oraz kredka do oczu Soft Eye Pencil . Takie produkty uwielbiam testować, ponieważ najczęściej ich używam. Tusz według producenta ma dać efekt trójwymiarowych rzęs, a ja właśnie takich efektów szukam. Dlatego też bardzo ucieszył mnie fakt, że tusz znalazł się w paczce.
Efekt, jaki maskara daje na rzęsy możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej - zaraz po opisie cieni do oczu - cały ten makijaż wykonany był właśnie tą kolorówką. Trochę się zasmuciłam, bo maskara dała jedynie ładne rozdzielenie - nie widzę pogrubienia, a już tym bardziej efektu 3D. Dodatkowo ma sylikonową szczoteczkę czego nie lubię - wolę te z włosia. Tusz zmywa się dobrze, nie rozmazuje - idealny do używania na co dzień - nie na większe wyjścia.
Kredka z kolei jest bardzo fajna - łatwo się nią maluje, jest miękka, nadaje łagodny kontur. Używam jej zamiast eyelinera, albo do podkreślenia linii wodnej. Dostępna w pięciu atrakcyjnych odcieniach: czarny, ciemny brąz, ciemnoniebieski, fioletowy, grafitowy - jak widzicie ja posiadam czarną.
Do wykończenia makijażu brakuje nam pomadki. No i w zestawie takowa była. Metallic Finish - pomadka matowa z metalicznym finishem. Ostatnio metaliczne odcienie są na topie - ja niestety nie umiem się do nich przekonać. Wydają mi się strasznie tandetne - ja w ogóle nie lubię metalicznego efektu - w makijażu czy w obuwiu, czy odzieży.
Zamknięta w bardzo ładnej kanciatej buteleczce ze srebrną nakrętką - wygląda bardzo elegancko - podoba mi się. Aplikujemy ją za pomocą pacynki, która umocowana jest na nakrętce. Łatwo się rozprowadza, mieni się - jednak nie jest to moim zdaniem mat. Odcień czerwieni też nie jest stworzony dla mnie więc powędruje ona w dobre ręce. Trwałość średnia - nic specjalnego.
Na koniec malujemy paznokcie i możemy iść na bal. W paczce znalazłam lakier Delia C Color - GALAXY - metaliczny lakier do paznokci.
Ogólnie robię sobie manicure hybrydowy więc mało kiedy sięgam po zwykłe lakiery. Metalicznych jak już wspomniałam nie lubię, chociaż na pazurkach jest to znośny efekt. Kolor starego złota - na paznokciu wygląda identycznie jak w butelce - niestety zapomniałam zrobić zdjęcia zaraz po pomalowaniu, a następnego dnia zdarł się i bez sensu było to fotografować. Tak więc możecie już się domyślać, że moja opinia o nim nie będzie pozytywna. Lubię, kiedy lakier jest trwały - tu tego brakuje, mimo że pigmentacja jest doskonała - już za pierwszym pomalowaniem pazurki wyglądały efektownie. Zostawiłam go sobie do malowania stóp - tam trzyma się dłużej :)
Podsumowując chcę powiedzieć, że fajnie jest tak testować przeróżne nowości. Dzięki takim próbom poznaję dużo ciekawych jak i mniej ciekawych produktów, wiem, co warto używać i polecać, a czego unikać w przyszłości.
Kosmetyki tej marki są ciekawe, średnio połowa się u mnie sprawdza, więc jest to dobry wynik i z pewnością będę próbować kolejnych nowości. Mam już u siebie zestaw do pielęgnacji włosów, o którym wkrótce Wam napiszę.
Jak podoba się Wam ten zestaw? Używałyście już coś z tej kolorówki? Znacie markę Delia?