Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!

Współpraca barterowa z Pure Beauty

Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!

Marka Oriflame jest mi znana od wielu lat i muszę się przyznać, że dawno nie kupowałam ich produktów. Dlatego też bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że dzięki Pure Beauty będę miała możliwość przetestować ich nowości do makijażu z serii THE ONE. Dziś chcę pokazać Wam, co znalazłam w tym pięknym pudełku, które widzicie na zdjęciu powyżej. 


Kiedyś byłam konsultantką marki Oriflame, ale z biegiem czasu zrezygnowałam z tej funkcji. Brakowało mi czasu na kontakt z moimi klientkami i skupiłam się na pracy na etacie. Nie zmieniło to jednak mojego zamiłowania do kosmetyków tej marki i lubię do nich wracać, szczególnie do zapachów. Ponieważ otrzymałam możliwość przetestowania nowych produktów z linii THE ONE, od razu się na to zdecydowałam i dziś chcę zaprezentować te nowości.

Jak widzicie, box, który otrzymałam prezentuje się przepięknie. Pudełko kryje w sobie pięć nowości, ale także ukryte wewnątrz lusterko, które można wykorzystać do zrobienia makijażu tymi produktami. Jakie kosmetyki się tutaj znalazły?

Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!

Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!


3 cienie do powiek w sztyfcie THE ONE Colour Unlimited

Pięknie podkreślają oczy, rozświetlają spojrzenie, są trwałe, mocno napigmentowane, odporne na rozmazywanie i co najważniejsze, nie zbierają się w załamaniach oczu.

Marker do ust THE ONE Stain & Stay

Niemalże niewyczuwalny na ustach. Zapewnia możliwość budowania koloru oraz 10-godzinną trwałość. W swoim składzie posiada kwas hialuronowy, dzięki czemu usta są nawilżone i czuję komfort na nich przez cały dzień.

Rozświetlający sztyft do makijażu THE ONE 

Jeden produkt - wiele możliwości. Możesz nim malować oczy, usta oraz policzki. Posiada 8-godzinną trwałość i odżywcze składniki takie jak masło shea i olej jojoba.


Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!

Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!


Jak widzicie, pigmentacja tych produktów jest niezwykła. Cienie stały się od razu moimi ulubieńcami, bo od pewnego czasu bardzo lubię taki makijaż "na mokro". Świetnie przyczepiają się do powiek, nadają im cudowny błyszczący kolor, nie zbierają się w załamaniach i co najbardziej mnie urzekło - pozwalają budować kolor. Dodatkowo pięknie się łączą więc nie muszę używać pędzelka do blendowania, bo wszystko dobrze łączy się już podczas aplikacji.

Marker do ust zaskoczył mnie swoją trwałością. Nie mogłam go zmyć kilkoma płynami micelarnymi i jeszcze rano miałam widoczny kolor na ustach. Jestem pełna podziwu. Chociaż czerwień, to nie mój kolor, to z przyjemnością poszukam innego, który będzie mi w pełni odpowiadał.

Sztyft jest bardzo uniwersalny i można stosować go zarówno na powieki, policzki czy usta. Dobrze się rozciera i ładnie wygląda.

Poniżej zostawiam Wam kilka migawek z mojego wykorzystywania tych produktów i efekt końcowy z pełnym makijażem. 

P.S. Nie mam na sobie podkładu, a czerwona twarz to efekt "długiego weekendu na słońcu", a nie nieumiejętnego wykorzystania kosmetyków 😉.


Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!

Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!

Oriflame - THE ONE - Twój Glow Up Kit - nowość!


Jak Wam się podobają te nowości marki Oriflame? Znacie je już osobiście?

BANDI COSMETICS Juicy Power nawilżający sorbet Borówka + kwas hialuronowy

Kosmetyk pochodzi z pudełka Pure Beauty Love Me Tende

BANDI COSMETICS Juicy Power nawilżający sorbet Borówka + kwas hialuronowy

Marka Bandi od dawna mnie kusi i nigdy nie wiedziałam, na jaki kosmetyk zdecydować się na pierwszy raz. Kiedy otrzymałam pudełko Pure Beauty Love Me Tender moim oczom ukazał się Juicy Power Sorbet nawilżający, więc musiałam od razu wziąć się za testowanie. Jak wypadł ten kosmetyk?


W mojej kosmetyczce jest sporo kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Nie lubię otwierać wielu na raz, bo nie chcę, aby cokolwiek się zmarnowało. Kiedy jednak przeczytałam opis tego sorbetu, wiedziałam, że śmiało mogę zacząć go stosować i przyznam, że byłam go bardzo ciekawa. Jak się u mnie sprawdził? O tym za chwilę.
Szukasz leciutkiego kosmetyku silnie nawilżającego? Ten krem o konsystencji zmrożonego żelu nawilża cerę natychmiast i wielopoziomowo! Poznaj tonizującą siłę działania ekstraktu z soczystych borówek oraz intensywne nawilżanie kwasu hialuronowego. W pierwszym kontakcie kosmetyk subtelnie chłodzi, a już po chwili poczujesz, że skóra jest jedwabista w dotyku. Jest NIEKOMEDOGENNY

Producent zapewnia, że można stosować ten sorbet również jako bazę pod makijaż i właśnie to spowodowało, że postanowiłam otworzyć go szybciej. 


BANDI COSMETICS Juicy Power nawilżający sorbet Borówka + kwas hialuronowy

BANDI COSMETICS Juicy Power nawilżający sorbet Borówka + kwas hialuronowy

Jak widać na powyższych zdjęciach sorbet zamknięty jest w tubce o pojemności 40 ml. Wewnątrz znajduje się delikatny półtransparentny mus o przepięknym, owocowym zapachu. Zaaplikowany na skórę łatwo się rozprowadza i pozostawia po sobie wyrównaną, aksamitną skórę. Aby przybliżyć Wam efekt porównam go do takiego wypełniania sobą najdrobniejszych nierówności i zmarszczek, pozostawiając po sobie aksamitny film. Efekt bardzo mi się podoba i stosowanie tego sorbetu jako baza pod makijaż sprawdza się doskonale.


BANDI COSMETICS Juicy Power nawilżający sorbet Borówka + kwas hialuronowy

Skóra po zastosowaniu staje się gładka i wyrównana, dzięki czemu każdy makijaż wygląda doskonale, a ja czuję się pewnie i pięknie. Nawilżenie uważam za dobre, ale nie doskonałe, więc jeśli macie suchą skórę, to myślę, że nie będzie to dobry produkt dla Was. W przypadku cery mieszanej (jak moja) będzie odpowiedni i zachwyci niejedną użytkowniczkę. 

Myślę, że ten kosmetyk jest super dla miłośniczek owocowych kosmetyków, które wyrównują powierzchnię skóry, więc warto spróbować. Na mnie zrobił dobre wrażenie i jak go skończę, to chętnie do niego wrócę.

Jestem ciekawa czy któraś z Was miała okazję go stosować? Jak się u Was sprawdza?

RIMMEL Paleta cieni do powiek MAGNIF'EYES NUDE Edition

Produkt pochodzi z kalendarza adwentowego Pure Beauty 

RIMMEL Paleta cieni do powiek MAGNIF'EYES NUDE Edition


Kalendarz adwentowy Pure Beauty Christmas Wishes był przepełniony po brzegi wspaniałymi kosmetykami, po które sięgam z przyjemnością. W ostatnim okienku znalazłam paletę cieni marki Rimmel, o której chcę dziś trochę opowiedzieć.


Jeśli zaglądacie na mojego bloga to pewnie wiecie, że jestem ogromną fanką kosmetyków do makijażu marki Rimmel. Dość często się u mnie pojawiają i to nie tylko w kosmetyczce, ale też na blogu. W związku z tym postanowiłam pokazać Wam paletę cieni do powiek MAGNIF'EYES NUDE z bliska.

Paleta cieni do powiek Rimmel Magnif'Eyes zawiera aż 12 różnych połyskujących oraz matowych odcieni, których możesz używać jednocześnie jako cieni do powiek, eyelinera oraz rozświetlacza.
Cienie do powiek Rimmel są mocno napigmentowane, ultragładkie i łatwo się blendują, dzięki czemu bez wysiłku stworzysz nieskończenie wiele efektów używając tylko jednej palety! Paleta cieni do powiek Rimmel Magnif'Eyes Blush idealnie sprawdzi się w każdej, sytuacji. Cienie do powiek Rimmel sprawią, że z łatwością wykreujesz zarówno dzienny jak i wieczorowy makijaż.

Paleta cieni do powiek Rimmel Magnif'Eyes NUDE Edition

Paleta cieni do powiek Rimmel Magnif'Eyes NUDE Edition


Jak widzicie na zdjęciach powyżej paleta Magnif'Eyes NUDE to typowo nudziakowa paletka. Jak dla mnie, to paletka ideał. Nie wykonuję makijażu na co dzień, a jeśli już, to lubię kiedy wygląda on bardzo naturalnie i nie szczególnie wyróżnia się z tłumu. Kolory ukryte w tej kasetce idealnie się do tego nadają. Świetna baza, ładne brązy i szarości, a do tego trochę delikatnego błysku. Tą paletką można wyczarować przepiękny, delikatny makijaż na co dzień jak i mocniejszy typowo na wieczorowe wyjście. 

Cienie są przyjemne w dotyku, dość miękkie, jednak się nie osypują. Intensywność jest średnia, ale nie wymagam tutaj nie wiadomo czego, bo to cienie drogeryjne. Mają malować - malują, więc nie mam zastrzeżeń. Z pewnością ta paletka to mój faworyt jeśli chodzi o cienie do powiek, które mogę kupić w Rossmannie czy Hebe. 

RIMMEL Paleta cieni do powiek MAGNIF'EYES NUDE Edition


Podsumowując. Obecność tej paletki w kalendarzu adwentowym bardzo mnie ucieszyła i od Wigilii jest moim ulubieńcem w codziennym makijażu. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej poznać, a nie macie wygórowanych wymagań, to jak najbardziej polecam.

Jak się Wam podoba kolorystyka tej palety? Lubicie markę Rimmel?

ISADORA Nature Enhanced - podkład w kompakcie

Produkt pochodzi z kalendarza adwentowego Pure Beauty 

ISADORA Nature Enhanced - podkład w kompakcie

Kiedy otworzyłam okienko numer 21 w kalendarzu adwentowym Pure Beauty Christmas Wishes wiedziałam, że testy będą natychmiastowe. Właśnie wtedy znalazłam podkład w kompakcie marki IsaDora, którą bardzo cenię. Dziś mogę o nim pokrótce opowiedzieć, więc jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam.


IsaDora Nature Enhanced Compact to podkład w kompakcie na bazie naturalnych składników. Lekka, kremowa formuła wzbogacona o nawilżający wosk jaśminowy i antyoksydacyjny olej medowfoam. Delikatnie roztapia się podczas aplikacji i łatwo blenduje. Zapewnia naturalne wykończenie makijażu bez efektu maski. Podkład idealny na wiosnę i lato. Nieperfumowany. Testowany klinicznie. Właśnie takie informacje znalazłam o nim w sieci. Byłam ciekawa jak się u mnie sprawdzi, bo bardzo lubię sięgać po taką formę podkładów jeśli już robię sobie makijaż. 


ISADORA Nature Enhanced - podkład w kompakcie

ISADORA Nature Enhanced - podkład w kompakcie


Jak widzicie na zdjęciach podkład zamknięty jest w czarnej kasetce z widocznym logo marki. Prezentuje się bardzo ładnie i od razu kojarzy mi się z luksusem. Kasetka z czarnego tworzywa wygląda na solidną i wytrzymałą, a taka właśnie powinna być, bo nigdy nie wiadomo, co stanie się z podkładem np. w damskiej torebce. Wewnątrz mieści się podkład w kompakcie oraz ukryta biała gąbeczka i lusterko, dzięki czemu w każdej chwili możemy poprawić sobie makijaż. 

Konsystencja podkładu jest lekka i kremowa, bardzo przyjemna w aplikacji. Kosmetyk pozostawia skórę nawilżoną, z naturalnym wykończeniem bez efektu maski, co bardzo doceniam. Kolor, który posiadam to 84 Cream Sand i cieszę się, bo idealnie pasuje do mojej skóry i pięknie się z nią stapia. Moje pierwsze wrażenia są jak najbardziej na plus i z przyjemnością sięgam po to cudo, kiedy chcę wykonać makijaż i nie ważne, czy będzie to coś delikatniejszego, czy wieczorowego, bo efekt zawsze jest zachwycający.

Znacie kosmetyki tej marki? Jak się u Was sprawdzają?

BELL HYPOAllergenic maskara VOLUME BIG BEST - recenzja

Produkt znalazłam w pudełku Pure Beauty Best 4 You - współpraca 

BELL maskara VOLUME BIG BEST - recenzja

W urodzinowym pudełku Pure Beauty Best 4 You znalazłam wiele ciekawych kosmetyków, które warto wypróbować. Jednym z nich jest maskara do rzęs Bell Volume Big Best, o której chcę Wam dziś pokrótce opowiedzieć.


Odkąd pamiętam mam długie, pozbawione objętości rzęsy. Mają jasne końcówki, więc bez pomalowania ich nie są dobrze widoczne. W związku z tym, obowiązkowym kosmetykiem w moim domu jest tusz do rzęs. W swoim życiu testowałam ich sporo i mam kilka ulubieńców, jednak nie oznacza to, że nie sięgam po coś innego. Kiedy w pudełku Pure Beauty znalazłam tusz do rzęs wiedziałam, że szybko wezmę się za testy i dziś już mogę o nim trochę napisać.

BELL HYPOAllergenic maskara VOLUME BIG BEST 

Jeśli poszukujesz maskary, która nie tylko spektakularnie pogrubi i podkreśli Twoje rzęsy, ale będzie też komfortowa i przyjazna dla Twoich oczu, to BELL HYPOALLERGENIC BIG BEST VOLUME MASCARA będzie doskonałym wyborem. Starannie dopracowana, wegańska formuła i wyjątkowa szczoteczka tworzą zgrany duet, który maksymalnie pogrubi i wydłuży Twoje rzęsy, zapewniając jednocześnie niezwykłą intensywność koloru. Produkt nie sprawia trudności aplikacyjnych, nie odbija się na powiekach, nie osypuje i nie kruszy się w ciągu dnia. 


BELL HYPOAllergenic maskara VOLUME BIG BEST - recenzja


Jeszcze jakiś czas temu nie przepadałam za tuszami do rzęs, które mają silikonową szczoteczkę. Jakoś lepiej sprawdzały mi się te z włosiem. Od pewnego czasu jednak wiele się zmieniło. Wydaje mi się, że po prostu nauczyłam się nimi odpowiednio pracować. Moje rzęsy nie są zbyt wymagające, ponieważ są długie i lekko podkręcone, jednak brakuje im gęstości. Ta maskara doskonale to tuszuje i sprawia, że moje rzęsy wyglądają znośnie, a nawet ładnie. Szczoteczka nie nabiera zbyt dużej ilości kosmetyku, więc rzęsy są ładnie rozdzielone i doskonale pomalowane od nasady, aż po same końce. Nie ma na nich grudek, nie sklejają się, a co ważne, tusz nie odbija się na skórze. Nie zauważyłam też kruszenia się, no, chyba że zaczynam skubać rzęsy, ale to już inna sprawa. 

Bell Volume Big Best doskonale mi się sprawdza w codziennym makijażu. Nie mam problemu z jego zmyciem, dobrze współpracuje z różnymi płynami micelarnymi czy wodą z mydłem. Jeśli szukacie tuszu do rzęs, który jest łatwodostępny i przystępny cenowo, to z pewnością będziecie z niego zadowolone. 

Max Factor - Miracle Pure Golden Glow Bronzer

Produkt znalazłam w kalendarzu adwentowym Pure Beauty - barter 

Max Factor - Miracle Pure Golden Glow Bronzer

Kalendarz adwentowy Pure Beauty ukrywa w sobie wiele ciekawych i wartych polecenia kosmetyków. Nie dam rady opisać Wam wszystkich, ale staram się pokazywać te, które szczególnie zwróciły moją uwagę. Dziś wracam z krótką recenzją bronzera w kremie marki Max Factor.


Cieszę się każdego dnia, kiedy otwieram nowe okienko we wspomnianym kalendarzu. Uwielbiam tę ciekawość i emocje towarzyszące mi każdego dnia. Szkoda, że kalendarz adwentowy nie ma więcej okienek, ale nie będę narzekać. 24 to i tak bardzo dużo i cieszę się, że mogę być jedną z osób, które mają możliwość otwierania ich każdego dnia. Okienko numer 6 skrywało bronzer w kremie marki Max Factor i chcę trochę o nim opowiedzieć.

Max Factor - Miracle Pure Golden Glow Bronzer 

Ciesz się dłużej wakacyjnym blaskiem dzięki bronzerowi w kremie Max Factor Miracle Pure Golden Glow. 

• Ten kremowy wegański bronzer – zawierający składniki pielęgnujące w postaci skwalanu i kwasu hialuronowego – zapewnia efekt złocistej, muśniętej słońcem skóry, który można dowolnie modulować i którym możesz cieszyć się przez cały rok. 

• Kosmetyk – pełniący funkcję bronzera, rozświetlacza i produktu do konturowania. 

• Konturuj twarz, używając bronzera Miracle Pure Golden Glow w duecie z różem w kremie Miracle Pure, dzięki czemu zadbasz o swoją cerę i podkreślisz rysy twarzy. 

• Z łatwością stwórz lekki, naturalny makijaż, korzystając z inspirowanej pielęgnacją gamy produktów Miracle Pure marki Max Factor.


Max Factor - Miracle Pure Golden Glow Bronzer


Bronzer zamknięty jest w tubce o pojemności 15 ml, więc uważam, że to sporo, zważywszy na to, że jest on bardzo wydajny. Bronzer wydobywa się z wnętrza tubki w łatwy sposób i nietrudno zaaplikować pożądaną ilość. Ma lekką i przyjemną konsystencję i piękny kolor. U mnie odcień 001 Light to Medium. Łatwo rozprowadza się po skórze i nadaje jej bardzo naturalny efekt opalenizny. Efekt można budować, więc bez problemu stworzymy nim delikatne muśnięcia jak i mocniejsze podkreślenia.


Max Factor - Miracle Pure Golden Glow Bronzer

Max Factor - Miracle Pure Golden Glow Bronzer


Osobiście używam go wyłącznie na kości policzkowe i okolice nosa i efekt, który nim uzyskuję mnie satysfakcjonuje. Nie obciąża skóry, nadaje ładny, naturalny odcień i nie daje przerysowanego efektu, którego nie lubię. Jest to mój pierwszy bronzer w kremie i trochę bałam się, że nie będę potrafiła go używać, bo jestem przyzwyczajona do tych prasowanych, ale nie było żadnego problemu. Śmiało mogę przyznać, że nawet lepiej mi się nim pracuje i z pewnością zostanie ze mną na dłużej.

Znacie już ten bronzer? Lubicie markę Max Factor?

AFFECT Shimmer Las Vegas - rozświetlacz prasowany

Produkt znalazłam w 10 okienku Kalendarza Adwentowego Pure Beauty - współpraca 

AFFECT Shimmer Las Vegas - rozświetlacz prasowany

Jeśli śledzicie mojego Instagrama, to pewnie wiecie, że na swoim stories otwieram dla Was kalendarz adwentowy, który dostałam od marki Pure Beauty. Znajduję w nim same super kosmetyki i kilka z nich z pewnością pojawi się na moim blogu. Dziś czas na kolejny z nich, a jest nim rozświetlacz prasowany marki AFFECT.


Inspirowane światłami tętniącego nocnym życiem miasta – rozświetlacze w odcieniach Las Vegas (złote wykończenie) oraz Rio (opalizujące różowe refleksy) pięknie rozświetlą twarz. To produkty wielofunkcyjne, które świetnie sprawdzą się również jako róż lub cień do powiek na całą powiekę, lub do podkreślenia wewnętrznego kącika oka. Rozświetlacze zamknięte są w luksusowym różowo-złotym opakowaniu z lusterkiem, dzięki któremu prezentuje się pięknie nie tylko na twarzy, ale również na toaletce, czy w kosmetyczce.

Taki opis znajdziemy na stronie producenta i wcale mnie on nie dziwi. Rozświetlacz, który chcę Wam dziś pokazać jest warty uwagi i idealnie sprawdzi się do makijażu na święta czy zbliżającą się noc sylwestrową...


AFFECT Shimmer Las Vegas - rozświetlacz prasowany

AFFECT Shimmer Las Vegas - rozświetlacz prasowany


Już samo opakowanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Opakowanie w kolorze złota z lusterkiem w środku idealnie sprawdzi się w damskiej torebce. Sama kasetka jest tak błyszcząca, że śmiało można się w niej przejrzeć (dlatego nie pokazałam jej na zdjęciu, bo wszędzie było mnie widać, a jestem chora i siedzę w piżamie 😜). Wewnątrz znajduje się prasowany cień w kolorze ciepłego złota, który cudownie się mieni tysiącem drobinek. Można nim stworzyć cudowny efekt tafli i stopniować go według potrzeb. Kosmetyk jest miękki, ale nie tłusty, dobrze nakłada się na skórę zarówno pędzlem jak i palcami i wspaniale współgra z moją nieco oliwkową skórą. 


AFFECT Shimmer Las Vegas - rozświetlacz prasowany


Uwielbiam stosować go na wiele części ciała. Na kościach policzkowych pojawia się zamiast bronzera i rozświetlacza w osobnych miejscach, w kącikach oczu zastępuje mi migoczący cień, a na obojczykach pięknie rozświetla skórę. Jestem nim oczarowana i uważam, że to najlepszy rozświetlacz, jaki miałam do tej pory. Doceniam w nim fakt, że się nie osypuje i ma miękką konsystencję, która doskonale trzyma się skóry.

Jestem ciekawa czy znacie już ten rozświetlacz? Jak się Wam podoba?

Poniżej znajdziesz inne kosmetyki tej marki w moich wpisach:

ANNABELLE MINERALS pigment mineralny SUNSTONE

 Produkt znalazłam w pudełku Pure Beauty Christmas Wishes - barter 

ANNABELLE MINERALS pigment mineralny SUNSTONE

W jednym z pierwszych okienek kalendarza adwentowego Pure Beauty znalazłam pigment mineralny marki Annabelle Minerals, o którym chcę Wam dziś pokrótce opowiedzieć. Jeśli podobnie jak ja, lubisz błyszczący makijaż, to ten wpis z pewnością Cię zainteresuje!


Mimo że na co dzień nie robię sobie makijażu, to zdarzają się dni, kiedy mam na to ochotę. Od dawna w takich momentach najczęściej stawiam na błysk, więc pigmenty w mojej kosmetyczce pojawiają się bardzo często i mam ich już całkiem sporo. Uwielbiam eksperymentować, więc takie produkty zawsze mocno mnie radują. Kiedy zobaczyłam, że w okienku nr 3 kalendarza adwentowego Pure Beauty znalazł się pigment, bardzo się ucieszyłam i od razu wzięłam się za testowanie.

ANNABELLE MINERALS pigment mineralny SUNSTONE 

Intensywnie lśniące pigmenty mineralne w wyjątkowych kolorach. Mocno napigmentowane, trwałe i wydajne. Upiększą każdy makijaż, dodając mu blasku w stylu glamour. Naturalne składniki i szklane opakowanie. Stosuj solo lub jako rozświetlające toppery. Do twarzy i ciała.  

Taki opis znajdziemy na stronie producenta. A co myślę o nim osobiście?


ANNABELLE MINERALS pigment mineralny SUNSTONE

ANNABELLE MINERALS pigment mineralny SUNSTONE

 

Pigment zamknięty jest w szklanym słoiczku z metalową różową nakrętką. Wewnątrz mieści się 1 gram produktu, co wydawać się może mało, jednak nic bardziej mylnego. Słoiczek wypełniony jest po brzegi przepięknie mieniącym się złotym pyłkiem, który doskonale prezentuje się na skórze. Poniżej zostawiam Wam swatch wykonany na ręce.


ANNABELLE MINERALS pigment mineralny SUNSTONE

Jak widzicie, kolor SUNSTONE to jasny miedziany odcień złota. Mieni się tysiącami drobinek, jest lekki, nie roluje się i cudownie prezentuje się na skórze. Osobiście najbardziej lubię stosować pigmenty do makijażu oka i właśnie tam został przeze mnie przetestowany. Nakładam go w upragnione miejsce opuszkami palców i efekt jest zachwycający. 

Każdy z pigmentów Annabelle Minerals możesz nosić solo lub jako element makijażu, który nadaje błyszczące wykończenie. To cienie, które sprawdzą się nie tylko w dziennym makijażu. Będą towarzyszyć Ci w wyjątkowych momentach w życiu – idealnie spiszą się w makeupie ślubnym i wieczorowym. Pigmenty mineralne tej marki są bardzo wydajne. Niewielka ilość wystarczy, by podkreślić spojrzenie wyrazistym blaskiem, a co najważniejsze produkty są naturalne. 

Jestem ciekawa czy znacie już te pigmenty? Jak się u Was sprawdzają?

RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust

 Produkt pochodzi z pudełka Pure Beauty Pumpkin Season 

RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust

Jesienią częściej sięgam po szminki czy błyszczyki do ust niż latem. Nie wiem, z czego to wynika, ale tak jest. Dlatego też obecność szminki do ust marki RIMMEL w pudełku Pure Beauty Pumpkin Season bardzo mnie ucieszyła. Co o niej myślę? O tym we wpisie. 


Marka Rimmel od lat gości w mojej kosmetyczce regularnie. Uwielbiam ich tusze do rzęs, eyelinery czy pomadki. Tym razem pojawiła się u mnie nowość szminka Lasting Provocalips w kolorze 210 Pinkcase of Emergency. Jak wspomniałam na wstępie, częściej maluję usta jesienią i zimą niż latem, więc pojawiła się u mnie w idealnym czasie. Zanim napiszę jak się u mnie sprawdza, zostawię Wam kilka informacji od producenta:

Rimmel London Lasting Provocalips to dwuetapowa pomadka w płynie, która zapewniająca ustom trwały, intensywny kolor i nawilżenie. Odporna na ścieranie formuła oraz kolor, połysk i nawilżenie, którymi możesz cieszyć się aż do 16 godzin. Dwuetapowa aplikacja zaczyna się od nałożenia pierwszej płynnej warstwy o intensywnym kolorze, a następnie warstwy utrwalającej z balsamem nawilżającym, która utrzymuje pomadkę na ustach i dodaje im blasku. Po nałożeniu daje poczucie komfortu, nie zbija się w grudki, ani nie wysycha. Ultraprecyzyjna i delikatna, a jednocześnie wyjątkowo łatwa aplikacja.

RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust


Pomadka jest dwustronna. Z jednej strony mamy pomadkę w płynie z precyzyjnym aplikatorem, a z drugiej przezroczysty sztyft, który utrwala i nawilża usta. Jak to wygląda?


RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust

RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust

RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust

RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust


Aplikator do pomadki w płynie jest bardzo wygodny w użytkowaniu. Maluje precyzyjnie, jest dość miękki i łatwo się nim rozprowadza szminkę po ustach. Po tej czynności należy odczekać chwilę i nałożyć warstwę sztyftu utrwalającego, który także nawilża usta. Przyznam, że stosowanie tego duetu jest niezwykle komfortowe, a usta wyglądają bardzo ładnie. 

Jeśli chodzi o trwałość szminki, to moim zdaniem jest dobra, chociaż nie jestem dobrą osobą do oceniania takich rzeczy, ponieważ nie używam szminek codziennie i ciężko mi ją porównać do innych. Usta wyglądają ładnie przez długi czas, śmiało mogę powiedzieć, że do pierwszego posiłku, więc jestem z niej bardzo zadowolona. Jak prezentuje się na ustach? Zostawię Wam moje selfie, które specjalnie zrobiłam zaraz po pomalowaniu ust.


RIMMEL Lasting Provocalips szminka do ust


Myślę, że kolor wyszedł naprawdę bardzo naturalnie mimo że dziś jest naprawdę ciemno za oknem, ale zdjęcie robione przy oknie, więc widzicie odcień w świetle dziennym, bez filtrów i bez rozjaśniania.

Jest to jedna z moich ulubionych pomadek na dzień dzisiejszy i myślę, że kupię sobie też jakiś inny odcień, bardziej nudziakowy. Jestem ciekawa jak się Wam podoba efekt? Znacie tę szminkę?

RIMMEL OH MY GLOSS! Lip Oil - nawilżający olejek do ust

 Produkt pochodzi z pudełka Pure Beauty ALOHA FLAMINGO - barter

RIMMEL OH MY GLOSS! Lip Oil - nawilżający olejek do ust

Pudełko Pure Beauty Aloha Flamingo obfitowało w same cudowne kosmetyki zarówno do pielęgnacji ciała, włosów jak i makijażu. Dawno na moim blogu nie pojawiały się kosmetyki do ust, więc postanowiłam opowiedzieć Wam o olejku do ust marki RIMMEL. Zapraszam do lektury.


Jeśli czasami czytacie mojego bloga, to pewnie wiecie, że nie lubię malować ust. Jakoś nie po drodze mi z wszelkiego rodzaju pomadkami czy błyszczykami. Zdarza mi się robić wyjątki, kiedy w moje ręce trafiają jakieś olejki czy przejrzyste błyszczyki do ust. Chociaż nie zawsze o nich pamiętam, to zdarza mi się to częściej niż stosowanie tradycyjnych malowideł. Kiedy zobaczyłam olejek marki RIMMEL w pudełku Pure Beauty pomyślałam, że fajnie, że marka się rozwija. Ostatnio modne zrobiły się takie olejki, ale do tej pory nie miałam okazji po nie sięgać. Do marki RIMMEL mam całkowite zaufanie i jestem wierna wielu ich kosmetykom, więc postanowiłam od razu wziąć się za testowanie. Co mogę o nim powiedzieć?

Rewolucyjny olejek Rimmel London Oh My Gloss! Lip Oil zapewni Twoim ustom nie tylko zachwycający połysk, ale także intensywne nawilżenie, ochronę i pełniejszy wygląd. Delikatna receptura z naturalnymi olejami skutecznie pielęgnuje wrażliwą skórę warg i nie pozostawia lepkiego filmu. Pokryje usta warstwą o wysokim połysku, wygładzi i wyrówna ich powierzchnię, dzięki czemu wszelkie linie i zmarszczki zostaną perfekcyjnie zamaskowane, a dodatkowo zapewni ustom długotrwałe uczucie komfortu. Wesprze ich zmiękczony wygląd i zapobiegnie widocznej suchości, która przeszkadza w nieskazitelnym makijażu. W mgnieniu oka pomoże uzyskać pięknie błyszczące, soczyste usta, które przyciągną spojrzenia i będą kusić pocałunkami.


RIMMEL OH MY GLOSS! Lip Oil - nawilżający olejek do ust


Bardzo podoba mi się już samo opakowanie. Prostokątna przejrzysta bryła, w której widoczny jest jasnoróżowy olejek w formie żelu. Nakrętka jest równocześnie sporym aplikatorem, który wydobywa kosmetyk z wnętrza. Gąbeczka na aplikatorze jest odpowiednio miękka i przyjemna w stosowaniu.


RIMMEL OH MY GLOSS! Lip Oil - nawilżający olejek do ust


Olejek jest bardzo przyjemny w stosowaniu, pięknie wygładza i widocznie nawilża usta. Podoba mi się efekt, jaki pozostawia, bo nadaje ustom lekkiego koloru i nienachalnego wyglądu. Warstwa nie jest klejąca, więc bez obaw mogę nosić go na ustach przy rozpuszczonych włosach nie bojąc się o ich przyklejanie. Myślę, że warto skusić się na taki kosmetyk i mieć go przy sobie w torebce. Szczególnie polecam go Paniom, które nie lubią malować ust tradycyjnymi pomadkami, ale chcą lekko je podkreślić.

RIMMEL WONDER BOND tusz serum do rzęs

Produkt pochodzi z pudełka Pure Beauty Sunny Time - barter 

RIMMEL WONDER BOND tusz serum do rzęs

Pudełka Pure Beauty co miesiąc sprawiają mi ogromną radość i dzięki nim poznaję dużo kosmetyków, o których wcześniej nawet nie słyszałam. Zdarza się też, że pojawiają się w nich produkty, które są mi znane i lubiane, a jednym z nich jest RIMMEL Wonder Bond tusz serum do rzęs, o którym dziś chcę Wam trochę napisać.


Ten tusz znalazłam w ostatnim pudełku kosmetycznym Pure Beauty Sunny Time, który całkiem niedawno Wam tutaj pokazywałam. Ucieszyłam się z obecności tej maskary, ponieważ od lat Rimmel, króluje u mnie w tej dziedzinie. Tusze z serii Wonder stosuję od dawna i z ogromną przyjemnością do nich wracam. Dlaczego? O tym za chwilę.

RIMMEL WONDER BOND tusz serum do rzęs 

Maskara do rzęs Rimmel Wonder Bond ze wzmacniającym serum bondingowym niesamowicie wydłuża rzęsy i nadaje im objętości. Wydłużający tusz do rzęs zawiera kompleks biotyny, który wzmacnia struktury keratynowe rzęs - już po jednym pociągnięciu wyglądają na wyraźnie odżywione. Dodatkowo wydłuża i pogrubia rzęsy, zawiera kompleks biotyny, który wzmacnia rzęsy. Jest pierwszą maskarą z wzmacniajacym serum bondingowym stworzoną przez Rimmel, nie rozmazuje się i nie tworzy nieestetycznych grudek. Jest wyposażona w precyzyjną szczoteczkę, która unosi i podkręca każdą, nawet najkrótszą rzęsę.

RIMMEL WONDER BOND tusz serum do rzęs


Jak wspomniałam wyżej, uwielbiam tusze do rzęs z serii Wonder marki Rimmel. Wymienię tutaj kilka powodów, dla których z przyjemnością po nie sięgam, bo nie jest on jeden. Po pierwsze są łatwo dostępne. Maskary tej marki można kupić w większości drogerii i sklepach kosmetycznych. Wydaje mi się, że są popularne i dość tanie, więc każda z nas może sobie pozwolić na taki wydatek. Drugi powód, to opakowanie - z pewnością przyciąga spojrzenie jak i jest wygodne podczas stosowania. Kolor, to kolejny powód, dla którego sięgam po te tusze - zawsze jest on taki, jakiego oczekuję - mocna czerń, która idealnie podkreśla każdą rzęsę. Szczoteczki są silikonowe, kiedyś ich nie lubiłam, ale odkąd poznałam te maskary, to nie wyobrażam sobie wrócić do starszych typów szczoteczek. Cudownie rozdzielają rzęsy, unoszą je, podkręcają i nadają przepiękny, wyrazisty wygląd i tajemnicze spojrzenie. Ostatni najważniejszy powód to trwałość. Maskary tej marki i tej konkretnej serii są według mnie najlepsze - nie odbijają się na powiece, nie rozmazują i nie kruszą, co dla mnie jest bardzo ważne. Doskonale zmywają się każdym płynem do demakijażu, nie podrażniają i nie powodują żadnego dyskomfortu podczas noszenia. 


RIMMEL WONDER BOND tusz serum do rzęs


Co do pielęgnacji rzęs, ciężko mi się wypowiedzieć, bo nie mam z nimi problemu, zawsze były mocne i grube, więc w sumie od tuszu nie oczekuję niczego, poza precyzyjnym pomalowaniem nawet najkrótszych i najtrudniej dostępnych rzęs, a Rimmel Wonder Bond radzi sobie z tym doskonale. Moje rzęsy są dobrze rozdzielone, wydłużone i mają przepiękny głęboki kolor, na którym mi zależy. Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona i z ręką na serduszku mogę Wam śmiało polecić ten tusz.

A może już go znacie? Jak się u Was sprawdza?

Błyszczyk do ust Max Factor 2000 Calorie Lip Glaze Berry Sorbet

 Produkt pochodzi z pudełka Pure Beauty Floral Fusion - współpraca barterowa 

Błyszczyk do ust Max Factor 2000 Calorie Lip Glaze Berry Sorbet

Kosmetyki  marki Max Factor często pojawiają się w mojej kosmetyczce, bo bardzo je lubię. Błyszczyk, o którym chcę dziś napisać znalazłam w najnowszym pudełku marki Pure Beauty i od razu stał się moim ulubieńcem. Dlaczego?


Marka Max Factor od lat kojarzy mi się z elegancją i luksusem. Odkąd pamiętam, pojawiała się w moim domu i mam do niej pełne zaufanie. Niejednokrotnie pisałam o ich kosmetykach na moim blogu, więc świadczy to o tym, że nie będzie to recenzja wyssana z palca na potrzeby reklamy, a moja rzetelna opinia. Zawsze staram się napisać o plusach i minusach każdego opisywanego przeze mnie produktu, więc tutaj również nie będzie inaczej.

Błyszczyk do ust Max Factor 2000 Calorie Lip Glaze Berry Sorbet 

Błyszczyk 2000 Calorie Lip Glaze to sekret lustrzanego blasku bez uczucia klejących się ust. 97% uczestników testów konsumenckich potwierdza, że zapewnia on maksymalny błysk. 2000 Calorie Lip Glaze posiada nawilżającą, wegańską formułę z kwasem hialuronowym, skwalanem i kompleksem 3 olejków. Ponadto produkt sprawia, że usta natychmiast po użyciu wydają się pełniejsze.* Końcowy efekt to usta pełne objętości, bez wrażenia swędzenia czy pieczenia, z nieklejącym się, błyszczącym wykończeniem dostępnym w 9 odcieniach.

Jak widzicie w tytule, posiadam odcień o nazwie Berry Sorbet.


Błyszczyk do ust Max Factor 2000 Calorie Lip Glaze Berry Sorbet


Często w swoich wpisach powtarzam, że nie lubię używać pomadek. Nie wiem skąd się to wzięło, ale czuję się niekomfortowo mając na wargach jakieś mazidło. Wyjątkiem są błyszczyki, które dają mi uczucie nawilżenia. Kiedy zobaczyłam, że w pudełku z kosmetykami znajduje się błyszczyk i to jeszcze marki Max Factor, od razu wzięłam go w obroty i pomalowałam nim usta. 

Posiada on przyjemną żelową konsystencję. Sunie się nim przyjemnie po ustach i pozostawia na nich bardzo ładny i intensywny kolor, który podkreśla usta w magiczny sposób. Wykończenie jest lśniące i pełne blasku, właśnie takie, jakie lubię najbardziej. Delikatnie się klei, jednak przywykłam do tego, że błyszczyki tak mają. Trwałość zależna jest od charakteru osoby noszącej. Osobiście należę do grona "zlizywaczy", więc dość szybko błyszczyk znika z moich warg, jednak szybko to naprawiam, przeciągając aplikatorem po ustach i ciesząc się pięknym wyglądem.

Błyszczyk jest wydajny, ładnie pachnie, posiada trwałe opakowanie odporne na wstrząsy i upadki (przetestowane 😁), a do tego prezentuje się bardzo ładnie. Aplikator jest dość gruby, ale nie nakłada się na niego nadmiar kosmetyku, więc szybkim ruchem można precyzyjnie pomalować całe usta. Kosmetyk doskonale nawilża usta i sprawia, że wyglądają na pełniejsze i bardziej kuszące.

Błyszczyk do ust Max Factor 2000 Calorie Lip Glaze Berry Sorbet

Błyszczyk do ust Max Factor 2000 Calorie Lip Glaze Berry Sorbet


Według mojej oceny, to błyszczyk idealne dla fanek takich produktów. Piękny kolor, doskonałe nawilżenie i wydajność tutaj jest, więc czego chcieć więcej?

Instagram