Dlaczego warto wybrać dywan winylowy do salonu?

 Prezent / współpraca barterowa


Dlaczego warto wybrać dywan winylowy do salonu?

Moje starsze dziecko ma alergię na roztocza, więc musiałam pozbyć się tradycyjnych dywanów z domu. Bardzo mi to przeszkadzało, bo odkąd sięgam pamięcią zawsze je miałam. Zaczęłam szukać dla nich alternatywy i znalazłam. W dzisiejszym wpisie chcę opowiedzieć, dlaczego warto skusić się na dywan winylowy i jakie są jego wady i zalety.


Tradycyjne dywany to siedlisko kurzu i roztoczy, więc nie w każdym mieszkaniu mogą leżeć na podłogach. Jak wspomniałam na wstępie, mój syn ma alergię i to dość mocną, więc musiałam wyeliminować z domu te dekoracje. Bardzo brakowało mi dywanów, więc postanowiłam szukać czegoś, co będę mogła na podłogę położyć, ale żeby też nie zaszkodziło mojemu synowi. W moim mieszkaniu jest gumoleum. Paneli nie kładłam, bo mieszkamy tutaj tymczasowo i nie chciałam inwestować w coś, co i tak pójdzie do kogoś innego. Niestety, podłogi są dość stare i nie wyglądają najlepiej więc chciałam częściowo je zakryć i uzupełnić mój pokój jakimiś dodatkami, aby go trochę "ocieplić". Kiedy poczytałam o dywanach winylowych, wiedziałam, że to idealne rozwiązanie do naszego mieszkania.

Za chwilę podam Wam pięć powodów, dla których wartko skusić się na dywan winylowy w Waszym domu czy mieszkaniu. 


Dlaczego warto wybrać dywan winylowy do salonu?

Dlaczego warto wybrać dywan winylowy do salonu?


Pięć powodów, dla których warto wybrać dywan winylowy

  1. Dywan winylowy to idealne rozwiązanie dla alergików. Nie zbiera się na nim taka ilość roztoczy kurzu domowego, sierści zwierząt domowych i innych alergenów.
  2. Łatwo utrzymać go w czystości i jest odporny na różne zabrudzenia
  3. Dywany winylowe są antypoślizgowe, więc bezpieczniejsze niż tradycyjne dywany. Nie przesuwają się po podłodze i leżą na swoim miejscu.
  4. Nie posiadają tradycyjnego włosia.
  5. Można stosować je zarówno w mieszkaniu, jak i na zewnątrz np. balkonie czy tarasie.

Dywany winylowe dostępne są w ogromnej ilości wzorów i kolorów. Możecie wybierać spośród wielu stylów albo szukać takich, które łudząco przypominają te tradycyjne. W sklepie takim jak https://kobercomat.cz/ znajdziecie też dywany z imitacją marmuru, kamieni, drewna i innych materiałów. 

Ten, który widzicie na zdjęciach pochodzi właśnie ze wspomnianego miejsca. Zachwyciła mnie jego jakość i grubość, której kompletnie się nie spodziewałam. Zamawiając go myślałam, że będzie to zwykły, cienki winyl, a to, co przyjechało do mnie mocno mnie zaskoczyło. Specjalnie zrobiłam zdjęcie, aby pokazać Wam, jaki jest gruby. Dzięki temu, moja córka śmiało może bawić się na podłodze, a ja nie boję się, że zmarznie. 


Dlaczego warto wybrać dywan winylowy do salonu?

Jakie są wady dywanów winylowych?

Jedyna wada, którą do tej pory zauważyłam jest fakt, że tego typu dywany odkształcają się od stojących na nich mebli. Staram się ten dywan układać tak, aby nic na nim nie stało, ale najlepiej wygląda, kiedy jest na nim ława. Niestety, zostają po niej odciśnięte ślady. Wiem, że jest to spowodowane naciskiem na miękki materiał, z którego wykonany jest dywan i to nieuniknione, więc nie będę zbytnio narzekać. 

Jeśli zastanawiacie się nad zakupem dywanu winylowego, to polecam zerknąć na stronę https://kobercomat.cz/vinylove-koberce. Jest tam mnóstwo wzorów i kolorów w przystępnych cenach, a jakość osobiście sprawdziłam.

Jak się Wam podobają winylowe dywany w mieszkaniach czy domach? Podoba się Wam takie rozwiązanie?

Amo Jones "Crowned by Hate" - recenzja książki

 Prezent / współpraca recenzencka 


Amo Jones "Crowned by Hate" - recenzja książki

Wydawnictwo Niezwykłe co chwila wypuszcza na rynek nowości, które kuszą. Tym razem skusiłam się na książkę autorstwa Amo Jones "Crowned by Hate". Czy jestem zadowolona z tego, co otrzymałam w środku?


Twórczość Amo Jones miałam okazję poznać przy książce "Flip Trick". Nie było to coś, co wyrwało mnie z butów, ale łatwo i przyjemnie mi się czytało. Kiedy zobaczyłam, że pojawiła się nowa książka, postanowiłam się skusić i sprawdzić, czy tym razem będę zadowolona. A jak wyszło? O tym za chwilę. Najpierw chcę zostawić Wam opis ze strony wydawnictwa, abyście mogli zobaczyć, o czym opowiada książka.

Isa Johnson to młoda, zbuntowana córka prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dziewczyna nie dba o luksusy, w jakich mogłaby się pławić, będąc księżniczką ze względu na pozycję ojca. Tak naprawdę Isa chciałaby mieć zupełnie zwyczajne życie – nie takie, w którym czuje się, jakby była zamknięta w złotej klatce bez możliwości ucieczki.

Co gorsza, dziewczyna zostaje zmuszona do małżeństwa. Ma poślubić najstraszniejszego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek spotkała. Wszystko w nim jest zimne, mroczne, potworne. Z wyjątkiem pięknej twarzy, która niestety tylko dodaje mu mroku.

Bryant Royal jest najpotężniejszym mężczyzną w kraju, zarządza Royal Enterprise i nosi w sercu ciemność. Okaże się, że wie o Isie coś, czego nie wiedzą inni i za co chce się zemścić. Obiecał dziewczynie, że uczyni jej życie piekłem na ziemi, a ona mu uwierzyła.


Amo Jones "Crowned by Hate" - recenzja książki


Isa jest córką prezydenta Stanów Zjednoczonych, jednak nie jest do końca zadowolona ze swojego życia. Jak się domyślacie, czuje się trochę więźniem, bo nie może robić wszystkiego, co chce i nie wszystko jej wypada. Uwielbia robić różne rzeczy, które sprowadzają na nią niebezpieczeństwo. Bunt i zabawa to coś, co ją doskonale opisuje. Za takie zachowanie będzie musiała ponieść najgorszą karę. Ma poślubić pewnego wyrachowanego mężczyznę, który kiedyś był świadkiem pewnych rzeczy. Bryant teraz wrócił. Żeby się mścić, zniszczyć i ... poślubić. Czy uda mu się zniszczyć jej życie? Czy między tą dwójką dojdzie do porozumienia? 

Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Jest niedługa, bo ma zaledwie 200 stron i mam wrażenie, że trochę za dużo tutaj się dzieje. Opisy są krótkie, akcja toczy się dość szybko i czasami potrafiłam się we wszystkim pogubić. Bryant drażnił mnie niesamowicie swoją osobą i tym, jak traktował Isę. Sama Isa, no cóż - nie skradła mojego serca. Zachowywała się momentami irracjonalnie, była niedojrzała i wkurzająca, chociaż pojawiały się momenty, w których zdobywała moją sympatię. 

Zakończenie mnie zaintrygowało i dziś wiem, że będzie kolejny tom tej historii, więc czuję lekki niedosyt i z pewnością sięgnę po drugą część, bo może wtedy pewne rzeczy wyjaśnią moje wątpliwości. Dziś ciężko mi ocenić tę pozycję, bo nie sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać, nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięci, ale gdy nad nią rozmyślam, to mam w głowie to, że chcę poznać dalsze losy bohaterów. Jak uda mi się dorwać drugi tom i się z nim zapoznam, to z pewnością opiszę Wam moje odczucia. Obecnie, na 10 możliwych punktów książce daję 5. 

Dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe za egzemplarz do recenzji i zaufanie.

Mieliście okazję poznać tę historię? Znacie twórczość Amo Jones?
 

Penelope Douglas "Dręczyciel" - recenzja książki

 Współpraca recenzencka / prezent 

Penelope Douglas "Dręczyciel" - recenzja książki

W swoim życiu czytałam już kilka książek Penelope Douglas. Niektóre podobały mi się bardzo, inne mniej. Patrząc jednak na całość, to lubię jej twórczość i z przyjemnością sięgam po nowe pozycje. Dziś wracam do Was z pierwszym tomem serii "Fall Away", o którym chcę opowiedzieć.


Od dłuższego czasu sięgam częściej po kryminały niż książki typowo kobiece. Lubię jednak do nich wracać w przerwie, kiedy mam przesyt tego mroku, morderstw i tajemniczych zaginięć. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa NieZwykłego kilka razy w miesiącu mam możliwość przeczytania najróżniejszych romansów i obyczajówek. Czym zaciekawiła mnie ta pozycja? Poniżej zostawiam opis od wydawcy, aby nakreślić Wam co nieco fabułę. 

Zmienił jej życie w szkole w piekło. Nie rozumiała, dlaczego jej nienawidzi.

Nazywa się Tatum Brandt, ale on w żaden sposób się do niej nie zwraca. Jednak wciąż ją zauważa. Nie marnuje żadnej okazji w szkole, żeby upokorzyć Tate, a jego pomysły na dręczenie dziewczyny z każdym rokiem stają się coraz bardziej okrutne.

Kiedyś ona i Jared byli najlepszymi przyjaciółmi oraz sąsiadami. Myślała nawet, że go kocha. Teraz nie ma pojęcia, dlaczego sytuacja się zmieniła. Chłopak rozpowszechnia na jej temat kłamstwa, zwraca przeciw niej wszystkich uczniów, którzy zaczynają się śmiać z Tatum i ją poniżać. Dziewczyna staje się przez Jareda szkolnym pośmiewiskiem.

Dlatego, żeby od tego uciec, wyjeżdża na rok do Francji. Po powrocie jest inna. Odważniejsza. A co najważniejsze: obiecała sobie, że w tym roku postawi się Jaredowi. Nie pozwoli, by chłopak dłużej ją dręczył.


Penelope Douglas "Dręczyciel" - recenzja książki


Tate i Jared w dzieciństwie byli parą najlepszych przyjaciół jednak pewnego dnia wszystko się zepsuło. Chłopak nagle, z dnia na dzień zaczął dręczyć dziewczynę i uprzykrzać jej życie. Dziewczyna z tego wszystkiego na rok uciekła do Francji licząc na to, że po powrocie wszystko się uspokoi i jakoś ułoży. Na ostatni rok szkoły wróciła do domu, ale Jared kolejny raz zaczyna robić to, co przed wyjazdem. Dziewczyna jednak postanowiła, że więcej nie będzie uciekać i udawać, że nic się nie dzieje. Pragnie dowiedzieć się, co spowodowało tę nagłą zmianę nastawienia Jareda do niej sprzed laty i rozwiązać "konflikt". 

W książkach Pelenope Douglas zawsze ukryte są pewne smaczki, które z każdą kartką wychodzą na jaw. Każdy z nich, wpływa na zachowanie danego bohatera i zmienia nie tylko ich, ale także nasze postrzeganie tej osoby. Lubię to w jej historiach, bo często dzieje się tak, że na początku książki wprost nienawidzę danego bohatera, a później zaczynam go lubić lub mu współczuć. Tak było też w przypadku Jareda, którego koniec końców polubiłam i zrozumiałam jego zachowanie. 

Uważam, że ta historia to lekka książka na jeden wieczór. Nie jest zbyt długa, zakończenie jest trochę przewidywalne, jednak miło będę ją wspominać i śmiało mogę ją Wam polecić.

Rozpoczęcie serii całkiem mi się podoba i jestem ciekawa, co otrzymam w kolejnym tomie. Być może coraz częściej będę sięgała po książki tej autorki, bo poczułam jej styl i klimat całą sobą. 

Dajcie znać, czy mieliście okazję poznać tę książkę? Znacie twórczość Penelope Douglas?


PURE BEAUTY BOX Believe in Magic - poznaj zawartość pudełka!

 

PURE BEAUTY BOX Believe in Magic - poznaj zawartość pudełka!

Grudzień to magiczny i wyjątkowy czas, w którym przydarzają się cuda. Jednym z tych cudów jest kolejna edycja pudełka Pure Beauty Box. Tym razem nazywa się "Believe in Magic" i chcę Wam dziś pokazać jego zawartość. Gotowi?


Ekipa Pure Beauty co chwila potrafi zaskoczyć. Nie wiem, czy Was również, ale mnie praktycznie za każdym razem. Jedne edycje w całości mnie zachwycają, inne mniej, jednak zawsze znajduję w nich sporo rzeczy, które z przyjemnością zużywam. Te kosmetyki, które mnie słabiej interesują zawsze oddaję przyjaciółce, która z radością je testuje. Co znalazłam w grudniowej edycji? Czy jestem z niej zadowolona?


GERMAINE DE CAPUCCINI rewitalizujący krem do twarzy

Krem rewitalizujący o silnym działaniu antyoksydacyjnym, niezbędny w codziennej pielęgnacji. Jego regularne stosowanie daje efekt, młodej, promiennej, rozjaśnionej skóry. Maksymalną ochronę przed starzeniem się skóry zapewnia VC-IP silna skuteczna pochodna witaminy C, witamina E, oraz ekstrakt ze śliwki UME wzmocniona nanopolimerem HLG. Dzięki niemu skóra jest pełna energii i blasku.

W boxie znalazłam krem o pojemności 15 ml.


GERMAINE DE CAPPUCINI rewitalizujący krem do twarzy

Marka Germaine de Capuccini jest mi znana od kilku lat. W mojej kosmetyczce pojawiało się sporo ich produktów i z przyjemnością do nich wracam. Ten krem również miałam ochotę poznać w zeszłym roku, więc z pewnością niebawem napiszę Wam o nim więcej, bo tego jeszcze nie zrobiłam. 


BIOKAP ANTICADUTA szampon wzmacniający przeciw wypadaniu włosów

Formuła szamponu – oparta na roślinnych składnikach myjących, ekstraktach roślinnych oraz oczyszczonych olejkach eterycznych – jest niezwykle łagodna dla włosów, zapewniając im piękny wygląd i równowagę. Szampon stanowi pierwszy, ważny etap kuracji przeciwko wypadaniu włosów.

W boxie znalazłam szampon o pojemności 100 ml.


BIOKAP ANTICADUTA szampon wzmacniający przeciw wypadaniu włosów

Kosmetyki tej marki niejednokrotnie pojawiały się w pudełkach Pure Beauty i przyznam, że sprawdzają się rewelacyjnie. Szampon trochę poczeka na testy, bo aktualnie skóra mojej głowy szaleje i muszę ją uspokoić.


VIANEK ujędrniający balsam do ciała

Silnie nawilżający balsam do ciała, przeznaczony do codziennej pielęgnacji i profilaktyki antycellulitowej. Zawiera ekstrakty z bluszczyku, kwiatów malwy i koniczyny, które działają wzmacniająco na skórę i spowalniają procesy jej starzenia oraz zmniejsza objawy cellulitu w pierwszym stadium.


VIANEK ujędrniający balsam do ciała

Marki Vianek nie trzeba nikomu przedstawiać. Od lat pojawia się w mojej pielęgnacji ciała i włosów, więc każdy kolejny produkt cieszy mnie ogromnie. Z przyjemnością go zużyję, bo wiem, że jest dobry i przyjazny dla skóry.


SORAYA nawadniająca mgiełka mineralna

To błyskawicznie nawadniający zastrzyk nawilżenia oraz ukojenia w wygodnej formie mgiełki. Ultra lekka formuła szybko się wchłania, pozostawiając skórę świeżą, promienną i nawilżoną. Naturalna betaina zawarta w składzie wzmacnia efekt nawilżenia.


SORAYA nawadniająca mgiełka mineralna

Kosmetyki Soraya coraz częściej pojawiają się w mojej pielęgnacji i to za sprawą pudełek Pure Beauty. Kiedyś często korzystałam z ich produktów, a potem jakoś odeszły w zapomnienie. Marka teraz o sobie przypomina i można głośno mówić o tym, że w swoim asortymencie posiada skuteczne i tanie kosmetyki. Tę mgiełkę zużyję z przyjemnością. Być może o niej napiszę za jakiś czas.


MIYA COSMETICS MYBEAUTYBASE naturalna baza pod makijaż

Nawilża skórę, dodaje jej miękkości i łagodzi podrażnienia. Wygładza powierzchnię skóry, zmniejsza widoczność zmarszczek, porów i niedoskonałości. Przedłuża trwałość makijażu. Upiększa, dba o młody, promienny wygląd skóry. Zapewnia naturalne wykończenie, bez „efektu maski”.


MIYA COSMETICS MYBEAUTYBASE naturalna baza pod makijaż

Od pewnego czasu maluję się coraz mniej, więc rzadko pojawiają się w mojej kosmetyczce bazy pod makijaż. Nie dlatego, że ich nie lubię, ale przeważnie nie zużywam ich przed terminem ważności. Ta baza mnie kusi, ale prawdopodobnie oddam ją koleżance, która maluje się każdego dnia. 


MIYA COSMETICS MYLIPSTICK naturalna pielęgnująca szminka all-in-one MIYA RED

Pielęgnuje, nawilża, wygładza, regeneruje i odżywia usta. Uniwersalny, zmysłowy odcień, pasuje do każdego typu urody. Intensywność koloru i krycia można dowolnie budować, nakładając jedną lub więcej warstw.


MIYA COSMETICS MYLIPSTICK naturalna pielęgnująca szminka all-in-one MIYA RED

Tutaj mamy kosmetyk, którego z pewnością nie zużyję. Usta pomijam w moim makijażu. Szminki stosuję bardzo rzadko, a jeśli już, to w naturalnych kolorach. Wolę używać błyszczyki. Moja przyjaciółka jest blondynką i czerwone szminki królują w jej makijażu, więc mam dla niej prezent.


MIYA COSMETICS MYLIPGLOSS naturalny błyszczyk nawilżający z olejkami, woskami i witaminami

Kolor, intensywny połysk, pielęgnacja. Podkreśl piękno swoich ust! Już po jednej aplikacji usta są miękkie, gładkie i nawilżone. Efekt lśniących, wilgotnych ust, bez wrażenia lepkości. Nadaje długotrwały kolor, odżywia, wygładza.

W boxie znalazłam Miya Dusty Rose


MIYA COSMETICS MYLIPGLOSS naturalny błyszczyk nawilżający z olejkami, woskami i witaminami

Wyżej wspomniałam, że jeśli sięgam po coś do malowania ust, to są to właśnie błyszczyki. Trafił mi się odcień Dusty Rose i jest on niestety dla mnie zbyt ciemny, więc podobnie jak szminka trafi do koleżanki, która z pewnością ucieszy się z zapasów malowideł do ust. Żałuję, że nie trafił mi się jakiś jaśniejszy kolor, bo chętnie bym wypróbowała ten błyszczyk.


OXYGENETIC rewitalizujące serum pod oczy

Stymuluje procesy wytwarzania włókien kolagenu i elastyny, co powoduje ujędrnienie i uelastycznienie skóry. Dzięki wspieraniu syntezy ceramidów, intensywnie regeneruje skórę, nawilża i zapobiega transepidermalnej utracie wody, chroniąc ją przed odwodnieniem. Hamuje produkcję melaniny i rozjaśnia przebarwienia.


OXYGENETIC rewitalizujące serum pod oczy

Markę poznałam dzięki pudełkom Pure Beauty i jestem zachwycona kosmetykami, które miałam okazji wypróbować do tej pory. Każdy kosmetyk do pielęgnacji okolic oczu przyjmuję z wdzięcznością, więc to serum z pewnością szybko pójdzie w ruch. A jak się sprawdzi, to się okaże :).


DERMIKA Tonik regulujący cykoria + kwas glikolowy

Tonizująca formuła delikatnie oczyszcza oraz dba o odpowiednie pH skóry. Naturalny wyciąg z cykorii stanowi suplement dla mikrobiomu skóry, wspierając jej zdrowy wygląd i ochronę przed podrażnieniami. Kwas glikolowy głęboko oczyszcza i przywraca balans skórze normalnej, mieszanej i tłustej.


DERMIKA Tonik regulujący cykoria + kwas glikolowy

Podobnie jak kosmetyki pod oczy, tak samo toniki biorę w ciemno. Takie produkty chętnie zużywam i poznaję nowe. Dermika ma dużo kosmetyków, które dobrze się u mnie sprawdzały, więc liczę na to, że ten tonik również mi się spodoba. 


MIXA Serum nawilżające z kwasem hialuronowym

Łagodzi skórę wrażliwą od pierwszego zastosowania, redukując uczucie dyskomfortu i ściągnięcia. Lekka formuła zapewnia intensywne nawilżenie przez 24h. Po 4 tygodniach skóra jest bardziej miękka, gładsza, wypełniona i wygląda zdrowiej.


MIXA Serum nawilżające z kwasem hialuronowym

Serum to kolejny kosmetyk, po który sięgam regularnie i z przyjemnością. Tego konkretnego nie miałam okazji poznać, więc z chęcią to zmienię. Markę Mixa znam, jednak nie pojawia się ona zbyt często w moim domu, bo nie miałam jeszcze nic, co zachwyciłoby mnie działaniem.


MIXA bogaty krem intensywnie nawilżający

Krem do twarzy wzbogacony w czysty kwas hialuronowy, naturalny składnik budulcowy skóry, zdolny wchłonąć 1000 razy więcej wody niż sam waży. Krem ma właściwości nawilżające, koi i łagodzi podrażnienia, przynosząc ulgę. Szybko się wchłania, aby intensywnie odżywić skórę i zapewnić poczucie komfortu. Nie powoduje powstawania zaskórników. Bez parabenów.


MIXA bogaty krem intensywnie nawilżający

Jestem ogromnie ciekawa działania tego kremu i niebawem zacznę go stosować. Krem do twarzy, który aktualnie używam trochę mnie podrażnia, więc muszę go odstawić i z przyjemnością na jego miejsce włączę ten od Mixa. Jeśli ktoś z Was go stosował, to dajcie znać jak się u Was sprawdza, bo jestem bardzo ciekawa.


L'OREAL COLOR RICHE SATIN pomadka do ust w kolorze 112

Satynowa pomadka Color Riche to innowacyjna formuła zawierająca aż 75% pielęgnujących olejków. Aksamitna konsystencja i unikalna kompozycja zapachowa pomadki zapewniają przyjemność stosowania, a napigmentowana formuła, wyrazisty kolor.


L'OREAL COLOR RICHE SATIN pomadka do ust w kolorze 112

Niestety muszę się powtórzyć, ale nie używam pomadek do ust w takich kolorach (jeśli już po nie sięgam). Kolejny kosmetyk, który zgarnie moja przyjaciółka.


CANABO Emulsja do higieny intymnej Czarnuszka

Delikatnie myje i łagodzi podrażnienia, niweluje uczucie napięcia błon śluzowych. Zawarta w formule czarnuszka usprawnia działanie naturalnych funkcji obronnych naskórka, działa detoksykująco, pozytywnie wpływa na mikroflorę skóry. Polecana dla osób o skórze wrażliwej i skłonnej do alergii. 


CANABO Emulsja do higieny intymnej Czarnuszka

Marka Canabo jest dla mnie całkowitą nowością. Trochę już o niej słyszałam, ale nie miałam okazji sięgnąć po żaden produkt. Cieszę się, że w pudełku znalazła się emulsja do higieny intymnej, bo szukam zamiennika tej, którą aktualnie stosuję. Z pewnością Wam o niej napiszę.

EDIT: Tutaj przeczytacie recenzję.


ISDIN K-OX EYES krem pod oczy 

Krem K-Ox dzięki zawartości oksydowanej witaminy K poprawia mikrokrążenie krwi redukując cienie i opuchnięcia pod oczami oraz wzmacniając naczynia krwionośne. Kwas hialuronowy redukuje zmarszczki oraz zapewnia 24-godzinne działanie nawilżające, dzięki czemu skóra odzyskuje blask i elastyczność.

W pudełku znalazłam saszetkę o pojemności 2g


ISDIN K-OX EYES krem pod oczy

Kosmetyki pod oczy lubię stosować i poznawać nowe, więc cieszę się, że znalazłam taką próbkę, bo mogę sprawdzić, czy krem będzie mi odpowiadał, zanim zdecyduję się na produkt pełnowymiarowy. Markę znam i lubię.


ZIELKO Odplamiacz

Naturalny żel do usuwania plam z tkanin naturalnych i syntetycznych. Najskuteczniej działa w przypadku świeżych zabrudzeń. Można go używać bezpośrednio na plamy oraz jako dodatek do proszku lub płynu do prania


ZIELKO Odplamiacz

To już chyba tradycja, bo w pudełkach Pure Beauty zawsze znajdę jakiś produkt marki Zielko. I dobrze, bo naprawdę świetnie się sprawdzają i dodatkowo są naturalne. Zawsze też pięknie pachną, więc z przyjemnością się po nie sięga. Jak wypróbuję, to z pewnością dam znać jak działa.


PRIMABIOTIC COLLAGEN kolagen do picia

Suplement polecany każdemu, kto skończył 25 lat i zaczyna odczuwać skutki niedoboru kolagenu. Wpływa na wygląd skóry, włosów i paznokci, poprawia też funkcjonowanie stawów. Występuje w wygodnej formie shotów, gotowych do spożycia od razu. Wyróżnia się na tle innych suplementów brakiem sztucznych dodatków czy cukru.

W pudełku 1 sztuka o pojemności 30 ml + ulotka ze zniżką.


PRIMABIOTIC COLLAGEN kolagen do picia

Aktualnie piję kolagen innej marki, ale szukam zamiennika, który będzie smaczny. Ten shot czeka na swoją kolej i jeśli mi posmakuje, to z przyjemnością zainwestuję w kurację.


PURE BEAUTY BOX Believe in Magic - poznaj zawartość pudełka!

Jak widzicie, zawartość pudełka jest imponująca. Kolejny raz nie zmieściła się w tym pięknym pudełku i niektóre produkty były wrzucone luzem do większego kartonu. Cieszy mnie to, bo gołym okiem widać, jak ekipa Pure Beauty się stara, aby zachwycić swoje klientki. Co do zawartości, to ogólnie jestem zadowolona. Nie zużyję pomadek i trzy sztuki w jednym boxie uważam za lekką przesadę, ale z pewnością ucieszą dziewczyny, które regularnie z nich korzystają. Reszta bardzo mi się podoba, bo znajdziemy tu coś dla włosów, twarzy i ciała, więc mamy tu pełną i kompleksową pielęgnację. Cieszę się, że mogę współpracować z Pure Beauty i poznawać kolejne nowości i bardzo im za tą możliwość dziękuję.

Jestem ciekawa, co najbardziej podoba się Wam w tej edycji Pure Beauty? Z czego byłybyście najbardziej zadowolone? A co podoba się Wam najmniej?

Cannelloni z mięsem mielonym, selerem naciowym, marchewką i czosnkiem - przepis

 

Canneloni z mięsem mielonym i selerem naciowym - przepis

Odkąd pamiętam jestem wielbicielką dań z makaronem. Mogłabym jeść je codziennie, tak więc często pojawiają się w mojej kuchni. Dziś chcę Wam zostawić przepis na cannelloni z mięsem mielonym, selerem naciowym, marchewką i czosnkiem. 


Przepisów na wykonanie tego dania w sieci znajdziecie mnóstwo i od razu mówię, że wypróbowałam ich w życiu naprawdę dużo. Postanowiłam, że sos do nadziewania makaronowych rurek będę robić samodzielnie ze składników, które najbardziej lubię. I w ten oto sposób od lat, wykonuję to danie z jednego przepisu, który metodą prób i błędów został przeze mnie stworzony i udoskonalony na tyle, aby móc się nim podzielić.


Składniki:

1 opakowanie makaronu Cannelloni
1 słoik passaty pomidorowej
500 g mięsa mielonego wołowego lub wołowo-wieprzowego
2 duże marchewki
4 łodygi selera naciowego
1 średnia cebula
3 ząbki czosnku
100 g masła śmietankowego
ok. 5 łyżek mąki pszennej
300 ml mleka
gałka muszkatołowa 
sól
pieprz
papryka słodka mielona
bazylia suszona
majeranek
Starkowana mozzarella

Przygotowanie:

Cebulę i seler naciowy kroję w drobną kostkę, marchewkę ścieram na tarce do buraków, czosnek siekam na drobno bądź wyciskam przez praskę.

Na niewielką ilość oliwy lub oleju wrzucam posiekaną cebulę. Kiedy się zeszkli, dodaję czosnek, seler naciowy i marchewkę. Podsmażam kilka minut, aby warzywa zrobiły się miękkie. Przerzucam je do średniego garnka i odstawiam na bok. Na tej samej patelni smażę mielone mięso. Po usmażeniu przekładam je do garnka z warzywami, wlewam całą butelkę passaty i pół szklanki wody. Całość gotuję i doprawiam solą, pieprzem, bazylią, majerankiem i słodką papryką. Odstawiam garnek na bok.

W średnim garnuszku rozpuszczam masło śmietankowe i dorzucam do niego 5 łyżek mąki pszennej. Robię tzw. zasmażkę, którą doprawiam solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Dolewam 300 ml mleka i czekam aż zgęstnieje. Odstawiam powstały sos beszamelowy na bok.

Do naczynia żaroodpornego wlewam pół sosu beszamelowego i rozprowadzam go po całym dnie. Następnie surowe rurki makaronu cannelloni nadziewam sosem z mięsa mielonego i układam równomiernie w naczyniu. Jeśli zostaje trochę sosu, wylewam go na ułożony makaron. Następie oblewam wszystko sosem beszamelowym i posypuję startym serem mozzarella (jeśli go nie mam, układam plastry goudy). Całość zakrywam i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (góra dół). Piekę 60 minut.
10 minut przed końcem pieczenia odkrywam całość i włączam termoobieg.


Cannelloni z mięsem mielonym, selerem naciowym, marchewką i czosnkiem - przepis


Tak przygotowane cannelloni jest miękkie, soczyste i pełne smaku. Danie spodoba się dla fanów makaronu, ale również dla dzieci. Jak widzicie makaronu wcale nie trzeba wcześniej gotować, sosu jest tyle, że pasta zmięknie na tyle ile potrzebuje i zadowoli nawet te najwybredniejsze podniebienia!

Smacznego!

Instagram