Ewa Zdunek "Mediatorka" - recenzja
Współpraca barterowa / prezent
We wpisie pojawia się link sponsorowany
Pasjonująca powieść o przedstawicielce tak mało znanego zawodu - mediatorce sądowej, pełna przejmujących historii z sal sądowych, oparta na zawodowych doświadczeniach autorki. Tak zapowiada się książka z którą do Was dziś przychodzę. "Mediatorka" Ewy Zdunek, to poruszająca, chociaż momentami też zabawna opowieść o kobiecie, która pomaga innym rozwiązywać ich problemy, ale również musi stawić czoła własnym...
Marta Kołodziej, to mediatorka sądowa. Prowadzi własne biuro mediatorskie, jest rozwódką i matką dwóch córek. Mimo przejść, ma dość poukładane życie, które zaburzają jedynie złe kontakty z rodzicami, oraz praca, która zajmuje jej większość czasu. W książce spodobało mi się to, w jaki sposób autorka opisuje zawód mediatora - w świetny sposób przybliżyła nam jak wygląda on naprawdę. Osoba zajmująca się rozwiązywaniem problemów innych osób musi mieć w sobie ogrom empatii, zrozumienia drugiego człowieka, oraz umiejętności radzenia sobie z przeróżnymi zachowaniami innych osób.
I fajnie było by, gdyby główna bohaterka - mediatorka, potrafiła poradzić sobie z własnymi problemami. Jej były mąż Cezary staje się "pupilkiem" jej matki, a ta oskarża swoją córkę o rozpad małżeństwa, niezdecydowanie i złe podejście do wychowywania dwóch córek. Marta niestety musi znosić taką napiętą sytuację, ponieważ kiedy jest w pracy, to właśnie jej matka opiekuje się dziewczynkami. Czytając to, zastanawiałam się jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji. Nie wiem, czy powierzałabym swoje dzieci komuś, kto mimo, że jest mi bliski - to nie ma dobrego zdania o mnie i moim podejściu do życia. Wywołało to we mnie masę smutku, a nawet zdenerwowania.
Całe życie Marty zmienia się, kiedy ulega ona wypadkowi. Zostaje potrącona przez samochód - a raczej, ktoś specjalnie w nią wjeżdża. Bohaterka nie widziała sprawcy, jednak podejrzenia padają na jej byłego męża...
Nie będę zdradzać Wam co dzieje się w tej książce, bo nie w tym rzecz. Jest to powieść obyczajowa, więc jak możecie się domyślać znajdują się tu wątki zabawne, przy których możemy się pośmiać, ale i smutne, przez które człowiek zaczyna zastanawiać się nad rożnymi sprawami. Myślę, że osoby, które lubią takie historie - polubią tą książkę. Osobiście mam mieszane uczucia... Podczas czytania musiałam ją odłożyć, a dopiero po jakimś czasie wróciłam do niej, aby ją skończyć i powiem Wam, że trochę mnie męczyła. W pewnych momentach zdarzenia dało się przewidzieć, co mnie nudziło, ale były też sytuacje, że żałowałam że historia nie jest prawdziwa i w niej nie uczestniczę, bo niektórym bohaterom powiedziałabym co nie co.
Jeśli miałabym ją ocenić w skali od 1 do 10, to myślę, że dałabym jej 5 punktów. Nie do końca rozumiem pewne zachowania bohaterki i jej pogląd na macierzyństwo. Nie czuję się usatysfakcjonowana lekturą i, mimo że wiem, że już jest w księgarniach jej druga część, to nie jestem pewna czy chcę ją przeczytać. Jeśli lubisz zagmatwane historie, opowieści o problemach ludzi i książki obyczajowe, to ta pozycja może Ci się spodobać, jeśli nie - to po prostu ją omiń.
Według mnie książka jest średnia. Nie zachwyciła mnie i nie powaliła na kolana. Nie oznacza to jednak, że po książki tej autorki więcej nie sięgnę - zrobię to z pewnością, bo chcę sprawdzić jak czyta się inne jej powieści.