Shantel Tessier "Kod milczenia" - recenzja książki

Shantel Tessier "Kod milczenia" - recenzja książki

Jak wiecie, jestem ogromną fanką serii "Złączeni" czy "The Sweetest Oblivion" i takie książki dosłownie połykam. Kiedy zobaczyłam zapowiedź "Kodu milczenia" wiedziałam, że to będzie coś dla mnie. Czy się myliłam? 


Zanim jednak przejdę do swoich przemyśleń na temat książki, o której dzisiejszy wpis, zostawię Wam opis ze strony wydawnictwa, abyście mogli wczuć się, chociaż w małym stopniu w fabułę i stwierdzić, czy to książka dla Was. Jako fanka wspomnianych na wstępie serii, spodziewałam się efektu WOW, ale czy takie coś dostałam?

Dla fanów Złączonych honorem i The Sweetest Oblivion

To nie jest małżeństwo. To umowa podpisana krwią.

Kiedy Haven Knowles wraca z porannego joggingu, od razu na podjeździe domu swoich rodziców rozpoznaje samochód. Jej serce automatycznie zmienia się w lód.

To nie może być prawda.

A jednak, gdy przekracza próg, dowiaduje się, że została sprzedana. Ojciec podpisał umowę. Od teraz Haven należy do Luki Bianchiego, bezwzględnego i budzącego postrach gangstera.

Ten mężczyzna nie jest dla niej obcy. Wręcz przeciwnie. Kiedyś go kochała. Kiedyś myślała, że on również ją kocha. Ich związek był zupełnie zwyczajny, ale z czasem Luca coraz częściej znikał, a Haven podejrzewała gdzie.

Aż pewnego dnia zniknął na dobre, zabierając ze sobą jej serce. Ten Luca, który teraz stoi przed nią, nie jest już młodym chłopakiem, tylko gangsterem z krwi i kości, zimnym i zdeterminowanym, aby Haven ponownie należała do niego. Ale tym razem nie z powodu miłości, lecz dla pieniędzy i władzy.


Shantel Tessier "Kod milczenia" - recenzja książki


Jak widzicie na samym początku opisu książki jest napisane, że ta seria będzie idealna dla fanów "Złączonych" czy "The Sweetest Oblivion". Wiem, że takie opisy sprawiają, że miłośnicy wspomnianych książek z pewnością się zaciekawią i może skuszą się na jej zamówienie. Nie zawsze jednak okazują się tym, czego się spodziewali, więc na takie opisy zawsze patrzę z przymrużeniem oka, chociaż w głębi duszy mam nadzieję, że są bardzo trafione. Jak było tutaj?

Historia naszych bohaterów zaczyna się jeszcze w młodości. Nastoletnia miłość między Luką i Haven nie ma jednak szansy na przeistoczenie się w coś prawdziwego, ponieważ w rodzinie mafijnej nic nie jest normalne. Dziewczyna jest bardzo uległa, miałam wrażenie, że w ogóle nie ma własnego zdania i zrobi wszystko, co powie jej ukochany. Mimo czasu, który ich rozdzielił nic się nie zmieniło, nadal była beznadziejnie zakochana i według mnie skrajnie niedojrzała do jakichkolwiek związków. Oczywiście, będąc starszą chciała pokazać, że nie jest już tą samą osobą, chce się oprzeć, ale nie wychodzi jej to tak, jak sobie zakładała. 

Nie podobają mi się takie bohaterki, które nawet z upływem czasu nie zmieniają swojego myślenia i nie dojrzewają. Tak jak w prawdziwym życiu jest to irytujące, tak samo w książce, takie kobiety mnie po postu odrzucają. Myślę, że przez jej charakter, bardzo ciężko było mi przebrnąć przez całą historię. Udało mi się, ale nie czułam tego polotu i zadowolenia. Było tam trochę akcji, tajemnic i innych sytuacji, ale nie udało mi się wkręcić w historię tak, aby czytać ją z zapartym tchem. Nie jest ona zła, ale niczym nie zaskoczyła, a bohaterowie są moim zdaniem bardzo neutralni, więc szybko wypadają z głowy. Pisząc tę recenzję jestem kilka dni po lekturze i nawet teraz trudno mi do czegoś konkretnego się odwołać, tak więc już sam ten fakt mówi sam za siebie. Porównanie tej książki do kultowych już serii jest moim zdaniem nieporozumieniem i czystym zagraniem marketingowym, bo o historii Asa czy Luci i Arii zapadły mi w pamięć na tyle, że nawet dziś mogę o nich rozmawiać. Czy sięgnę po kolejny tom kiedy się ukaże? Tego nie wiem. Ciężko mi dziś odpowiedzieć na to pytanie. Nie lubię mieć niedokończonych serii na półce, ale nie czuję presji. 

Dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe za egzemplarz do recenzji. 

Komentarze

Instagram