Małgorzata Falkowska "Ilias" - recenzja

Współpraca barterowa / prezent

We wpisie pojawia się link sponsorowany 


Małgorzata Falkowska "Ilias" - recenzja

Z twórczością Małgorzaty Falkowskiej nie miałam wcześniej do czynienia. Książka o której właśnie zaczynacie czytać, zainteresowała mnie samym tytułem - "Ilias". Nie raz już Wam wspominałam, że moim największym marzeniem jest wyjazd na wyspy greckie, a kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki, postanowiłam - że muszę ją mieć. Dziś wracam do Was z jej recenzją.

Książkę przeczytałam jeszcze w kwietniu, jednak tuż po jej przeczytaniu musiałam ochłonąć i "przetrawić" całą historię tak, aby móc o niej napisać. Dlaczego? Cała historia bardzo mnie wzruszyła, a czytając ją w pewien sposób przeżywałam wszystkie zdarzenia razem z bohaterami.

Zacznijmy od początku.

Gabi - nasza główna rudowłosa bohaterka - ma 19 lat i niedawno zdała maturę. Wraz z egzaminem dojrzałości zakończył się jej związek z Markiem. Związek ten trwał dwa lata, a Gabrysia pokładała w nim duże nadzieje. Tu warto wspomnieć o tym, że zakończenie związku jest na samym początku książki - Marek zrywa z Gabi tuż po zakończonym stosunku - według mnie to bardzo chamskie i samolubne ze strony mężczyzny. 

Dziewczyna chcąc odciąć się od wszystkiego i zapomnieć o przykrych doświadczeniach prosi swoją ciotkę, która pracuje w biurze podróży o pomoc. Wpadła na pomysł, że wyjedzie z kraju na jakiś czas - podejmując pracę za granicą. Ciotka znajduje jej pracę animatora w jednym z hoteli na greckiej wyspie Kos. Dziewczyna decyduje się na wyjazd i szybko znajduje się w hotelu. Poznaje tam chłopaka o imieniu Ilias. Ilias, to chłopak, który szuka wrażeń. Nie chce się angażować - lubi seks bez zobowiązań i wykorzystuje swoją pozycję w hotelu. Chłopak musi pracować w hotelu za karę - jego ojciec jest właścicielem obiektu i ma dość utrzymywania swojego beztroskiego syna. Na samym początku historii chłopak znowu pakuje się w kłopoty i ma kolejną kolizję. Już myślałam, że skończy się to przyjazdem policji i poważne kłopoty, jednak chłopak dzwoni do ojca z prośbą o pomoc, a ten znowu wyciąga go z kłopotów. Od tamtej pory ojciec przestaje pomagać Iliasowi, a ten musi sobie radzić sam.

Mężczyzna ma ogromną niechęć do pracy - bycie animatorem to dla niego udręka. Kiedy poznaje Gabi - nie zdradza jej kilku szczegółów (m.in. tego, że jest synem właściciela hotelu) i postanawia jej pomóc wdrożyć się w pracę na nowym stanowisku. Dziewczyna bardzo go intryguje, a jej nietypowa na wyspie uroda niesamowicie go pociąga. Jeśli chodzi o samą Gabi - to jest niezadowolona z faktu, że musi spędzać czas z grekiem. Mężczyzna jest irytujący, uparty, zbyt pewny siebie i momentami przypominający jej byłego partnera - Marka, o którym dziewczyna chce zapomnieć. 

Małgorzata Falkowska "Ilias" - recenzja

Jak możecie się domyślić Ilias - po pewnym czasie zauroczył Gabi i między nimi zaczyna iskrzyć. Narastająca chemia między nimi działa na nich przyciągająco. Na początku dziewczyna udaje, że mężczyzna jej nie interesuje, ale z czasem nie potrafi wytrzymać napięcia i zakochuje się w nim.

Na początku nie do końca mogłam polubić tytułowego bohatera. Rozpieszczony, bogaty i zbyt pewny siebie - takich ludzi najczęściej ocenia się z góry i wydaje nam się, że są zadufanymi w sobie dupkami. Po bliższym poznaniu go, zmieniłam zdanie. Chłopak podobnie jak Gabi ma złamane serce i boi się prawdziwych uczuć i zaangażowania. Nie podoba mi się fakt, że nie zdradza dziewczynie swojego pochodzenia oraz pewnych tajemnic, które niestety ciągną się za nim jak cień. Czytając książkę byłam pewna, że wszystko wyjdzie na jaw i drogi tych dwojga się rozejdą. I miałam rację. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się prawdy, ale jak reaguje na tę wiadomość - nie będę Wam zdradzać - tego powinniście się dowiedzieć z książki. Jak skończy się ta historia? Czy parze uda się pokonać demony przeszłości i rozwinąć swoją znajomość? 

Od razu zaznaczę, że nie jest to przesłodzona historia romantyczna z happy endem. Przepełniona jest różnymi zdarzeniami, kupą śmiechu, wątkami erotycznymi, ale też znalazło się w niej coś bardzo smutnego. Szczerze mówiąc, dawno nie płakałam podczas czytania jakiejś książki, a tu łzy płynęły mi po policzkach... 

Było to moje pierwsze spotkanie z książkami Pani Małgorzaty Falkowskiej, ale wiem, że z pewnością skuszę się na inne jej dzieła. Autorka ma niesamowity dar do pisania oraz tworzenia przepięknych i bardzo realistycznych historii. Ogólnie częściej sięgam po zagranicznych autorów (z jednym wyjątkiem), ale kiedy trafiam na takie perełki jak "Ilias", to mam coraz większą ochotę na coś - co wychodzi z pod pióra naszych rodowitych autorów. 

Mieliście okazję poznać już twórczość Pani Małgorzaty Falkowskiej? A może poznaliście już historię Iliasa i Gabi?

Tak z innej beczki. Czy uważacie, że sprzątanie biur powinny wykonywać osoby, które zajmują stanowiska w tych pomieszczeniach czy jednak fajną opcją jest, kiedy pracodawca wynajmuje specjalne firmy tym się zajmujące? Ja mam podzielone zdanie na ten temat. Z jednej strony uważam, że każdy powinien dbać o swoje stanowisko pracy i wokół siebie musi utrzymać odpowiedni porządek. Z drugiej strony, skoro jego praca polega na pracy przed komputerem, liczeniem, pisaniem czy tworzeniem projektów, to czyszczenie okien czy wycieranie kurzu w biurze jest już czymś zupełnie innym i nie w jego obowiązkach. Myślę, że firmy które zatrudniają specjalistów od sprzątania bardziej szanują swoich pracowników i ich czas pracy. Jest to nie tylko plus dla osób u niego pracujących, ale również dla tych, zatrudnianych w firmie sprzątającej - dzięki takim biurom mają dodatkową pracę. Czy biura w których pracujecie zatrudniają takie firmy? 

Nowość! MAKEUP OBSESSION - kolorowe kosmetyki do makijażu

PACZKA PR / PREZENT

Nowość! MAKEUP OBSESSION - kolorowe kosmetyki do makijażu


Jestem ogromną fanką wszelkich palet do makijażu oraz rozświetlaczy. Często je testuję i wracam do Was z moją opinią na ich temat. Dziś chcę zaprezentować Wam nowości, które pojawiły się w moim domu. Marka Makeup Obsession, to jeden z odłamów znanej Wam już marki Makeup Revolution. 

Ogólnie rzecz biorąc, to nie kupuję palet cieni marek z tych najwyższych półek sklepowych. Nie lubię wydawać dużych kwot pieniędzy, dlatego też na razie unikam ich jak ognia. Lubię poznawać nowości w przyzwoitych cenach, dlatego marka Makeup Obsession mocno mnie zainteresowała. Całkiem niedawno sporo nowości pojawiło się w moim domu, dlatego postanowiłam pokazać je Wam w dzisiejszym wpisie. Z większością z nich wrócę z czasem - opisując je dokładniej i pokazując makijaże jakie nimi zmalowałam. Potrzebuję na to jednak jeszcze trochę czasu.

Na wstępie warto zaznaczyć, że marka Makeup Obsession jest dostępna w wybranych drogeriach Rossmann i sklepie online. Ceny tych produktów są bardzo niskie - aktualnie jest na nie promocja i można zamówić je już od 9,99 zł / szt.

Co znalazło się w mojej paczce?

Makeup Obsession London Rozświetlacze w płynie

makeup obsession rozświetlacze w płynie

Rozświetlacze zamknięte w szklanych, 15 ml buteleczkach z pipetą. Posiadają w sobie opalizujące i holograficzne drobinki, które tworzą niesamowity i pełnowymiarowy blask. Można używać ich samodzielnie lub dodać do podkładu lub balsamu do ciała, dzięki czemu uzyskasz przepiękne wykończenie makijażu lub podkreślisz swoją opaleniznę w nadchodzące lato. Posiadam odcienie o nazwach:

Aphrodisia - mroźny fiolet
Erotic - ciepłe złoto
S&X - beż o srebrnym połysku

makeup obsession rozświetlacze w płynie

Te cudeńka zaczynam dopiero testować, ale swoją konsystencją bardzo przypominają mi rozświetlacze Liquid Highlighter, które miałam już okazję stosować i nawet Wam o nich pisałam.

Makeup Obsession London Rozświetlacze w kamieniu

Makeup Obsession London Rozświetlacze w kamieniu

Wypiekane, cudownie lśniące rozświetlacze w kompakcie. Stosując jedną warstwę uzyskujemy efekt delikatnego rozświetlenia naszej skóry, efekt ten można budować dokładając kolejne warstwy. Nie pylą, łatwo aplikują się na pędzel i przenoszą w pożądane miejsce. Używając ich na mokro, możemy uzyskać efekt foliowych cieni - ślicznie wygląda to na powiekach. Posiadam odcienie:

Mega Lighting - zimny, lodowy odcień ze złotymi drobinkami
Mega Honey - miodowe, żółte złoto
Mega Destiny - ciepły, szampański 


Odcień Mega Honey skradł moje serce i z pewnością niebawem pojawi się jego recenzja na moim blogu. Kolor wydaje się idealny dla mnie i czuję się z nim niezwykle kobieco i pewnie.

Makeup Obsession London palety róży, bronzerów i rozświetlaczy do twarzy

Makeup Obsession London palety róży, bronzerów i rozświetlaczy do twarzy

Jak widzicie paletek jest pięć, więc każdą pokrótce Wam przedstawię:

Makeup Obsession Committed Highlight Palette

Paleta posiada cztery oszałamiające cienie o jedwabistej konsystencji. Niezwykle miękkie i gładkie - nie osypujące się. Znajdziecie w niej rozświetlacze - jeden w pięknym, szampańskim odcieniu Bound, drugi beżowy o złotym wykończeniu Dedicate; róż w zimnej i dość jasnej tonacji z ciemniejszymi, marmurkowymi wstawkami Wholehearted oraz bronzer w ciepłym i dość ciemnym czekoladowym odcieniu o nazwie Fate.

Makeup Obsession Committed Highlight Palette

Makeup Obsession Give Me Some Sun Palette

Ta paleta kojarzy mi się z latem, ponieważ ma w sobie same ciepłe odcienie. Rozświetlacz w kolorze ciepłego brązu - mocno połyskujący o nazwie Delta, bronzer w neutralnym odcieniu - matowy Buff, piękny marmurkowy (nie wiem czy zaliczyć go do rozświetlaczy czy bronzerów) odcień Expose oraz brzoskwiniowy bronzer Rays. 

Makeup Obsession Give Me Some Sun Palette

Makeup Obsession Pinky Promise Palette

Paleta będzie cudownym prezentem dla fanek różu. Zamknięte zostały w niej przepiękne, dwa matowe róże o nazwach Whisper (różany) i Cerise (ceglany). Dodatkowo znajdziemy w niej bronzer w naturalnym odcieniu z matowym wykończeniem - Secret, oraz marmurkowy różo-rozświetlacz Sweeten.

Makeup Obsession Pinky Promise Palette

Makeup Obsession Isn't It Peachy 

Zdecydowanie mój faworyt z tej serii palet. Jak sama nazwa mówi, znajdziemy w niej brzoskwiniowe i ciepłe kolory. Jakie? Glimmer - marmurkowy brzoskwiniowy róż, który cudownie rozświetli twarz i wykończy makijaż. Blady, matowy brzoskwiniowy kolor o nazwie Daydream, oraz dwa ciepłe brzoskwiniowo-pomarańczowe Hint i Bloom, które można stosować jako róż lub jako bronzer.

Makeup Obsession Isn't It Peachy

Makeup Obsession Dedicated Highlight Palette

Jeśli podobnie jak ja jesteś fanką rozświetlaczy, to ta paleta z pewnością przypadnie Ci do gustu. Znajdziesz w niej odcienie takie jak: Faithfull - połyskujące żółte złoto, Loyal - marmurkowy brąz ze srebrnymi drobinkami, Homage - mieszanka koloru szampańskiego z różowym złotem, oraz Persevere - czekolada mieniąca się złotem.

Makeup Obsession Dedicated Highlight Palette

Teraz czas na palety cieni, które znalazły się w mojej paczuszce:

palety cieni Makeup Obsession

palety cieni Makeup Obsession


Podzieliłam je na dwa rodzaje - większe o kwadratowym kształcie w których znajduje się 16 prasowanych cieni do powiek, oraz te mniejsze prostokątne w których znajdziemy 10 różnych cieni.

Makeup Obsession Life is a Party Eyeshadow Palette

Paleta z mieszaniną żywych odcieni. 16 jedwabistych i dobrze napigmentowanych cieni do powiek. Paleta zawiera odcienie naturalne - do codziennego stosowania, oraz błyszczące fiolety, fuksje i złoto.

Makeup Obsession Life is a Party Eyeshadow Palette

Makeup Obsession Be the Game Changer Eyeshadow Palette

Wszechstonna paleta zawierająca 16 cieni do powiek w mieszance ciepłych i chłodnych odcieni, które są stonowane, matowe, gładkie i neutralne z domieszką czterech mega błyszczących. Kolory jakie w niej znajdziecie to czekolada, szampan, kakao, ceglany a nawet piękny, ciepły róż,

Makeup Obsession Be the Game Changer Eyeshadow Palette

Makeup Obsessiom All We Have is Snow Eyeshadow Palette

Tu znajdziecie najwięcej neutralnych odcieni, które sprawdzą się w makijażu na co dzień lub jako przejściowy kolor. Dodatkowo znajdziecie w niej złoto, mieniący się foliowy grafit czy błękit, który idealnie sprawdzi się do makijażu zimowego. 

Makeup Obsessiom All We Have is Snow Eyeshadow Palette

Makeup Obsession Be in Love with Eyeshadow Palette

Dziesięć neutralnych odcieni idealnie nadających się do makijażu na co dzień. Uwielbiam nudziaki więc ta paleta bardzo mnie ucieszyła i skradła moje serce. Foliowe brudne złoto przełamuje nudę w palecie i pozwala wyczarować istne cuda.

Makeup Obsession Be in Love with Eyeshadow Palette

Makeup Obsession Be Obsessed With Eyeshadow Palette

Tu znajdziecie osiem matowych cieni, oraz dwa błyszczące. Brązy i czerwienie pięknie się ze sobą komponują i pozwolą stworzyć dzienne jak i wieczorowe makijaże, które nie jedną osobę zachwycą.

Makeup Obsession Be Obsessed With Eyeshadow Palette

Makeup Obsession Be Crazy About Eyeshadow Palette

Najbardziej szalona paleta ze wszystkich. To właśnie o nią najczęściej pytaliście mnie na moim instagramie. Znajdują się tu cienie, które kojarzą mi się z latem i mam masę pomysłów na ich wykorzystanie. Czerwień, żółć czy niebieski - aż proszą się o użycie! Z pewnością wrócę z jej recenzją. 
EDIT: Pełną recenzję znajdziesz tutaj

Makeup Obsession Be Crazy About Eyeshadow Palette

Makeup Obsession Be Passionate About Eyeshadow Palette

Tę paletę wypróbowałam jako pierwszą. Odcienie jakie w niej znajdziemy najczęściej wykorzystuję w makijażu na co dzień i byłam ogromnie ciekawa jak sprawdzi się w moim przypadku. Ceglana czerwień, błyszcząca śliwka czy jasne złoto jako pierwsze rzuciły mi się w oczy po jej otwarciu. Znajdują się tu cienie matowe jak i te z połyskiem.

Makeup Obsession Be Passionate About Eyeshadow Palette

Jak widzicie sporo tego znalazło się w moim domu. Co tu dużo mówić - już same opakowania robią na mnie ogromne wrażenie. Z daleka rzucają się w oczy, są żywe i kolorowe a to lubię w kolorówce. Trochę czasu zajmie mi poznanie ich od podszewki dlatego proszę Was o cierpliwość. Z pewnością wrócę do Was z recenzjami większości z nich - a może i nawet wszystkimi. Jestem ciekawa które produkty z wyżej pokazanych zainteresowały Was najbardziej. Może któreś chciałybyście zobaczyć jako pierwsze w moich recenzjach? Jeśli tak to dajcie znać w komentarzu. Z pewnością wezmę je pod uwagę podczas najbliższych testów.

Jak podobają się Wam te nowości? Widziałyście je już w Rossmann'ie? A może macie którąś z nich w posiadaniu?

Vi Keeland & Penelope Ward - "Zbuntowany dziedzic" - recenzja

Współpraca barterowa / prezent

We wpisie pojawia się link sponsorowany 


Vi Keeland & Penelope Ward - "Zbuntowany dziedzic" - recenzja

Duet Keeland & Ward coraz częściej pojawia się w moich zbiorach książkowych. Uwielbiam twórczość tych autorek i często wracam do Was z recenzjami kolejnych książek. Dziś nie jest inaczej. 24 kwietnia swoją premierę miała kolejna ich powieść - "Zbuntowany dziedzic" i dziś przychodzę do Was z jej recenzją.


Zacznijmy od zarysu fabuły:

Gia to zwariowana, młoda kobieta, która jest początkującą autorką romansów. W Hampton wynajmuje mieszkanie razem z innymi lokatorami i próbuje skupić się i znaleźć pomysły na pisanie swoich powieści. Któregoś razu jej współlokatorka Railey prosi ją o pomoc w postaci zastępstwa w pracy. Railey pracuje jako barmanka. Gia, mimo tego iż nie posiada umiejętności w sporządzaniu drinków - zgadza się. Nie chce zawieźć swojej koleżanki oraz potrzebuje przypływu gotówki. Podczas pracy obsługuje jednego z obserwujących ją mężczyzn. Wychodzi jej to bardzo nieporadnie, a mężczyzna okazuje się szefem jej koleżanki. Wychodzą z tego nie lada kłopoty - Rush, bo tak ma na imię przełożony - wyrzuca Gię z lokalu i zwalnia jej koleżankę. Od ochroniarza dowiaduje się, że jedna z jego hostess zrezygnowała z pracy i nie ma na to miejsce nikogo na zastępstwo. Składa propozycję dla Gii - w zamian za pomoc - obiecuje przywrócić koleżankę na stanowisko pracy. Dziewczyna zgadza się i tu zaczyna się tak na prawdę cała historia.

Jeśli chodzi o bohaterów, to warto Wam ich przedstawić. Rush czyli Heathcliff Rushmore jest piekielnie bogaty, przystojny, jednak do życia ma raczej szorstkie podejście. Nie wyobraża siebie w jakimś związku i śmiało można powiedzieć o nim "dupek". Na zewnątrz jego ciało pokryte jest licznymi tatuażami, ale w środku kryje się (jak się później okazuje) dobre serce. Gia, to bardzo uczynna i zaradna kobieta. Jest jednak bardzo charakterna - umie odpyskować i dociąć. Te dwie osoby różnią się niesamowicie, można rzec że są jak ogień i woda - dwa przeciwieństwa. Jak możecie się domyślić - przy takim duecie ciężko o nudę i będzie między nimi iskrzyć.

Vi Keeland & Penelope Ward - "Zbuntowany dziedzic" - recenzja

Kobieta mimo uprzedzenia do Rusha decyduje się zostać w barze i wykonać zleconą jej pracę. Bardzo szybko okazało się, że w krótkim czasie mocno zbliżyła się do szefa. Wbrew pozorom - ten twardy i arogancki typ okazał się kimś zupełnie innym. Pod maską, którą nosi, znalazła oblicze wspaniałego mężczyzny. Od początku wiedziała, że związek z kimś takim nie ma prawa bytu, a sam Rush powiedział jej, że nie ma zamiaru wiązać się na dłużej. Jej uczucie z dnia na dzień stawało się coraz głębsze i mocniejsze, chociaż wiedziała, że mogą wyniknąć z tego wielkie kłopoty...

Książka ta na początku wydawała mi się zwykłym romansem. Jednak z każdą przeczytaną stroną zaczynałam zmieniać zdanie. Poruszane jest w niej kilka ważnych tematów takich jak przyjaźń, miłość, poświęcenie czy rodzina. Rush ma za sobą nieciekawe dzieciństwo, a kontakty z ojcem nie są najlepsze. Tak na prawdę, to nie ma pojęcia co znaczy posiadanie kogoś takiego jak "tata". Mężczyzna boi się, że powtórzy błędy swojego ojca i to powoduje jego blokadę w angażowaniu się w związki. Czy Gii uda się to zmienić?

Vi Keeland & Penelope Ward - "Zbuntowany dziedzic" - recenzja


Autorki w ciekawy sposób potrafią budować napięcie, a koniec książki sprawił, że zaniemówiłam. Nie mam pojęcia jak potoczą się dalsze losy tych dwojga, ale jednego jestem pewna - będzie się działo! Przy tej książce nie ma mowy o nudzie, a czytanie idzie błyskawicznie - na kilka godzin człowiek odpływa i przenosi się do świata tych dwojga. Premiera drugiej części książki już, albo dopiero 3 lipca, więc trochę czasu będę musiała żyć w niepewności... Mam nadzieję, że dam radę ;)

Skoro jesteśmy przy temacie książek, to chciałabym zapytać Was czy jeździcie na targi książkowe? Osobiście nie byłam jeszcze na żadnych, jednak od pewnego czasu bardzo mnie interesują. Marzę o tym aby pojawić się na takim evencie. Nie dość, że mogę kupić tam masę ciekawych książek, to wydawnictwa zapraszają autorów i można sobie z nimi porozmawiać, wziąć autograf czy zrobić zdjęcie. Chciałabym poznać kilku naszych pisarzy i mam nadzieję, że uda mi się zrealizować to marzenie wkrótce. Na takich targach każde stanowisko jest przygotowane w odpowiedni sposób, wyposażone między innymi w stojak na ulotki z którego możemy "się poczęstować" jedną z nich np. z zapowiedzią książki czy nowościami wydawniczymi. Dodatkowo takie stojaki są produkowane w przeróżnych kształtach i wzorach i potrafią przepięknie ozdobić takie stanowisko i zachęcić potencjalnych klientów do zakupów. 


Znacie duet Keeland & Ward? Macie jakąś ulubioną powieść tych autorek? A może macie już za sobą lekturę "Zbuntowanego dziedzica"?


ARASHE PARFUMS - poczuj się wyjątkowo

Współpraca barterowa / prezent


arashe parfums


Bardzo często wspominam, że moim uzależnieniem jest poznawanie nowych zapachów. Każdego dnia pachnę inaczej, a wszystko zależy od mojego nastroju. Od pewnego czasu w moim codziennym życiu towarzyszą mi zapachy nowej marki ARASHE i jej pięć różnych zapachów o których właśnie teraz możecie poczytać, do czego Was zachęcam. 

Na początku jednak koniecznie muszę wspomnieć, że producentem tych perfum jest firma MAYbe Cosmetics. Jest to prężnie rozwijająca się firma kosmetyczna, która z ogromną pasją i zaangażowaniem tworzy różne nowości. 

MAYbe to nie tylko zapachy ale również kolorowe balsamy do pielęgnacji ust. Nasza linia charakteryzuje się wysoką jakością wykonania, starannie dobranymi komponentami zamkniętymi w ekskluzywnych opakowaniach . Pragniemy dostarczać klientom najwyższej jakości produkty dostosowane do ich potrzeb i wymagań.
 Kolekcja perfum marki Arashe składa się z pięciu zapachów:


ALHENA


Nuta głowy: mandarynka, jaśmin, imbir 
Nuty serca: sól, wanilia 
Nuty bazy: kaszmir, drzewo sandałowe 

Wyjątkowa aromatyczno - owocowa kompozycja, która skrywa w sobie luksus, nowoczesność oraz elegancję. Kombinacja świeżej mandarynki, jaśminu i pikantnego, wyrazistego imbiru. Sercem kompozycji jest aromat słodkiej wanilii oraz soli. Zapach zamykają rozgrzewające tony drzewa sandałowego i kaszmirowego, które doskonale współgrają z ambrą. Kompozycja zapachów, które wydobywają głębie słodyczy, zmysłowości i kobiecości.

arashe parfums alhena

Zapach bardzo słodki z nutą ostrości - wydaje mi się, że zapewnia ją imbir, który widnieje w nutach głowy. Każdej użytkowniczce doda pewności siebie i sex appealu. Mimo swojej słodkości nie należy do grup zapachów mdłych czy duszących.  Idealny do noszenia na co dzień. Sięgam po niego najczęściej i śmiało mogę powiedzieć, że to mój ulubieniec z całej piątki. 


ELNATH 

Nuty głowy: pieprz różowy, kwiat pomarańczy 
Nuty serca: kawa, jaśmin, lukrecja 
Nuty bazy: wanilia, paczula, cedr, kaszmir 

Wyważona kombinacja piękna, siły, magii oraz wrażliwości. To zapach dla kobiet nowoczesnych, wyzwolonych, z pasją, lubiących zabawę, pewnych siebie i swojej kobiecości. Po otwarciu flakonu poczujemy nieco intrygującą nutę różowego pieprzu oraz kwiatu pomarańczy. Wyczuwalna później nuta serca, to niecodzienne połączenie dającej zastrzyk adrenaliny kawy z subtelnym, romantycznym jaśminem. Podstawę i tło zapachu tworzy słodka, zmysłowa i rozgrzewająca wanilia oraz cedr, a także odprężająca paczula. Połączenie unikalnych nut zapachowych zapewnia wyjątkowy efekt i stwarza aurę tajemniczości. Zapach jest przy tym wyjątkowo trwały. 

arashe parfums elnath

Na samym początku mocno wyczuwam woń kwiatu pomarańczy, który jest zaostrzony różowym pieprzem. Jest to aromat bardzo specyficzny, mocny i oryginalny - nie spotkałam się z czymś takim wcześniej. Wyczuwam również woń kawy i wanilię - za którą nie przepadam. Ten zapach wydaje mi się idealnym dla kobiet biznesu, kojarzy mi się z kobietą w wieku około 40 lat - tak więc powędrował on do mojej szwagierki, której bardzo przypadł do gustu i stosuje go na co dzień.


HADAR

Nuty głowy : migdał, kawa
Nuty serca : tuberoza, jaśmin
Nuty bazy : fasolka tonka, kakao, drzewo sandałowe, wanilia

Kompozycja jest szalenie kobieca. To eliksir, dzięki któremu poczujesz się jak prawdziwa bogini. Połączenie migdałów,kawy, tuberozy, jaśminu, fasoli tonka, drzewa sandałowego i wanilii daje niezwykle wyrazistą i intrygującą kompozycję,dzięki której z pewnością nie pozostaniesz niezauważona.Otulona zapachem Hadar, możesz śmiało ruszać na podbój świata – dzięki niemu poczujesz się silniejsza, piękniejsza, a tym samym pewniejsza siebie.

arashe parfums hadar

Ten zapach skradł serce mojej przyjaciółki. Na samym początku jest bardzo mocny, jednak po kilku minutach ta moc znika, a aromat zamienia się w delikatny i bardzo kobiecy. Tuberoza i jaśmin według mnie są tu najmocniej wyczuwalne, dzięki czemu zapach jest bardzo nietuzinkowy. Jeśli lubicie zapachy nietypowe, to z pewnością przypadnie Wam do gustu. Myślę, że sprawdzi się zarówno jako zapach na dzień jak i na wieczorne wyjście.


MISAM

Nuty głowy : kwiat kaktusa
Nuty serca : jaśmin, kwiat róży, frezja
Nuty bazy : nuty drzewne, cedr

Zapach dla silnej i niezależnej kobiety, która umie łapać chwilę i potrafi zatrzymać się w pędzie życia i cieszyć małymi przyjemnościami. Nuta głowy z akordem kaktusa nadaje zapachowi orzeźwiającą, zieloną świeżość i stanowi niespotykany, nowoczesny element jego kompozycji. W sercu rozkwita bukiet kwiatów: łagodna, różowa frezja i aksamitne płatki jaśminu jednoczą się z subtelnymi pączkami róży,nadając kompozycji naturalną, kwiatową aurę. Intensywne ciepło delikatnych zapachów drzewnych i cedru stanowi bazową nutę kompozycji.

arashe parfums misam

Ten zapach skradł moje serce. Z pewnością należy do zapachów delikatnych i kwiatowych. Piękna kompozycja jaśminu, róży i frezji - bardzo stonowany. Nie jest to aromat zbyt mocny, ale do słabych też nie należy. Świetnie sprawdzi się na co dzień i idealnie spisuje się wiosną. 

SHAULA

Nuty głowy : liść czarnej porzeczki

Nuty serca : róża, frezja

Nuty bazy : wanilia, paczula, nuty drzewne

Zapach dla kobieta silnej, a zarazem romantycznej. Intensywny, nienachalny i elegancki. Wyjątkowość wybranych do tej kompozycji esencji gwarantuje piękny, rozwijający się w czasie bukiet. To zapach, który pozwala czuć się sobą w każdej sytuacji. Ciepło i wanilia, które skrywa w sobie zapach,emanują miłością. Kobiety ubrane w kompozycję frezji i róży są pogodne oraz czują się lekko i zwiewnie. 

arashe parfums shaula

Ostatnia pozycja jest chyba najbardziej wyrazista i bardzo charakterystyczna. Aromat trochę kojarzy mi się z ulubionymi perfumami mojej ś.p. babci co wprawia mnie trochę w lekką zadumę i przywraca masę wspomnień. Nie są to jednak perfumy, które osobiście mogłabym na sobie nosić, bo są dla mnie zbyt mocne. Zdecydowanie wyczuwam tu aromat czarnej porzeczki i nuty drzewne, co sprawia, że perfumy stają się dość ciężkie. Myślę, że fajnie mogą sprawdzić się zimą u Pań zdecydowanych i dojrzałych. 

arashe parfums

arashe parfums


Jak widzicie każda z prezentowanych przeze mnie perfum pochodzi z zupełnie innych grup zapachowych. W tej serii znajdują się aromaty lżejsze, romantyczne i dziewczęce; ale również mocne, odważne i bardzo charakterystyczne. Każdy z 50 ml flakonów wygląda niezwykle elegancko, kojarzy mi się z luksusem i przepychem. Jeśli chodzi o trwałość, to jestem pod wrażeniem. Przeważnie zapachy, które można dostać w drogerii nie trzymają się długo na skórze, a te, czuję na sobie przez cały dzień. Każda z perfum ma pojemność 50 ml i kosztuje 49,90 zł. Możecie dostać je w drogeriach Natura oraz renomowanych salonach fryzjerskich i kosmetycznych.  Jestem pewna, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z tą marką, bo do zapachu Alhena chętnie będę wracała.

Mieliście już okazję poznać te zapachy? Który z nich zainteresował Was najbardziej?

NIE WYRAŻAM ZGODY NA KOPIOWANIE MOICH ZDJĘĆ I WYKORZYSTYWANIE ICH NA SWOICH KANAŁACH CZY SKLEPACH!!!!!!!

DOVE Purifying Detox & Dove Renewing Glow - nowe żele pod prysznic z glinką kosmetyczną

Współpraca barterowa / prezent



Marki Dove chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Od lat cieszy się sporą popularnością i nie osiada na laurach. Co chwila wypuszcza na rynek jakieś nowości i często je Wam prezentuję. Dziś przyszła pora na nowe żele pod prysznic z glinką kosmetyczną - zieloną i różową.

Na samym początku muszę zaznaczyć, że żele Dove są jedynymi z moich ulubionych. Cenię je za jakość, zapach oraz wydajność. Nigdy nie zawiodłam się na tych kosmetykach i chętnie do nich wracam. Bardzo lubię stosować glinki, tak więc ta linia żeli szczególnie mnie zainteresowała. Co o tych produktach pisze nam producent?

Przywrócenie Blasku z różową glinką - żel pod prysznic. Oczyść swoją skórę i przywróć jej naturalny blask. Zmień swoją codzienną rutynową kąpiel w oczyszczający i przywracający blask rytuał piękna dla Twojej skóry. Jedyne co musisz zrobić, to nalać niewielką ilość żelu pod prysznic Dove Przywrócenie Blasku z różową glinką na swoją dłoń i zmyć wszystkie zewnętrzne czynniki stresogenne, pozostawiając swoją skórę pełną blasku i życia każdego dnia.
Dove, żel pod prysznic z różową glinką

Nasze otoczenie, zmiany pogody, pośpiech i obowiązki życia codziennego są zewnętrznymi czynnikami stresogennymi, mającymi negatywny wpływ na naszą skórę. Nowy Żel pod prysznic Dove Przywrócenie Blasku z różową glinką pozostawia skórę promienną i pełną życia każdego dnia. Różowa glinka w połączeniu z delikatną i wyjątkową formułą Dove, niezawierającą siarczanów, parabenów i ftalanów, oczyszcza Twoją skórę i przywraca jej naturalny blask, zapewniając pielęgnację, na jaką zasługuje.

• Przywraca skórze jej naturalny blask

• Delikatne substancje myjące

• ¼ kremu nawilżającego

• Nie uszkadza bariery ochronnej skóry

• Bardziej miękka i gładka skóra już po pierwszym prysznicu

• Produkt łagodny dla mikrobiomu

Dove, żel pod prysznic z różową glinką


Żel zamknięty jest w plastikowej butelce zamykanej na klik. Szata graficzna jak zawsze - delikatna i stylowa - typowa dla tej marki. Wewnątrz znajduje się kremowy żel w pastelowym, różowym kolorze o pięknym jakby lekko kwiatowym zapachu. Kosmetyk pieni się bez problemów, przyjemnie otula ciało swoją kremową konsystencją i dobrze się spłukuje. Po kąpieli skóra jest czysta, świeża i miła w dotyku. 

Drugi wariant, to Oczyszczający Detox z zieloną glinką żel pod prysznic

Oczyszczający Detox z zieloną glinką żel pod prysznic

Zmyj codzienne toksyny, usuń zanieczyszczenia i oczyść skórę. Zmień swoją codzienną rutynową kąpiel w oczyszczający rytuał piękna dla Twojej skóry. Jedyne co musisz zrobić, to nalać niewielką ilość Żelu pod prysznic Dove Oczyszczający Detox z zieloną glinką na swoją dłoń i zmyć wszystkie zanieczyszczenia.

W dobie urbanizacji, zanieczyszczeń i gwałtownych zmian środowiskowych rosną obawy o to, jak zewnętrzne czynniki stresogenne mogą wpływać na naszą skórę. Nowy Żel pod prysznic Dove Oczyszczający Detox z zieloną glinką oczyszcza skórę oraz zmywa codzienne toksyny i zanieczyszczenia. W połączeniu z delikatną i wyjątkową formułą Dove, Żel pod prysznic Dove Oczyszczający Detox z zieloną glinką, niezawierającą siarczanów, parabenów i ftalanów, zapewnia skórze uczucie oczyszczenia, zapewniając jej pielęgnację, na jaką zasługuje.

• Oczyszcza skórę

• Delikatne substancje myjące

• ¼ kremu nawilżającego

• Nie zawiera mydła

• Usuwa zanieczyszczenia

• Produkt łagodny dla mikrobiomu

Dove, Oczyszczający Detox z zieloną glinką żel pod prysznic

Ten żel wygląda podobnie do poprzednika, z tym że wszystko na opakowaniu jest utrzymane w kolorze pastelowej zieleni. Kolor kosmetyku - miętowy, a konsystencja równie przyjemna i kremowa jak w przypadku wersji różowej. Zapach bardzo świeży, lekko ogórkowy - takie aromaty w przypadku żeli pod prysznic lubię najbardziej. Pieni się dobrze, doskonale otula ciało, spłukuje się szybko, a skóra po nim jest przyjemnie gładka i miękka w dotyku. Tą wersję polubiłam bardziej, ze względu na zapach - oczarował mnie już od pierwszego użycia. Jestem zachwycona jego działaniem i z pewnością będzie gościł w mojej łazience nie raz. 

Podsumowując moje spotkanie z tymi żelami chcę powiedzieć, że są doskonałe i polecam je każdej z Was. Możecie dostać je w sieci drogerii Rossmann i podejrzewam, że jeszcze w wielu innych sklepach. Cena takiej buteleczki, to koszt około 14 zł, więc nie jest to duży wydatek. Wydajność oraz działanie z pewnością Was zachwyci. 

Spotkaliście się już z tymi żelami? Jak sprawdziły się u Was? Lubicie produkty DOVE?

Instagram